Chcemy nadal tworzyć dla Ciebie wartościowe treści
i docierać z Dobrą Nowiną do wszystkich zakątków internetu.
Twoje wsparcie jest dla nas bardzo ważne.
RAZEM na pewno DAMY RADĘ!
„Tak, to było ludobójstwo” – w tych mocnych słowach papież Franciszek w drodze powrotnej z Iqaluit do Rzymu w nocy z 29 na 30 lipca odniósł się do krzywd, które zadano rdzennej ludności Kanady. Papież odbył pielgrzymkę pokutną do pierwotnych ludów Ameryki, które w szkołach rezydencjalnych prowadzonych częściowo przez katolickie kongregacje doznały wielu cierpień. Prześledźmy raz jeszcze wydarzenia z tych sześciu dni, które upłynęły pod znakiem uzdrowienia i pojednania.
Prostota papieskich spotkań
Swoją wizytę zarówno w Albercie, jak i w Québecu czy na arktycznym terytorium Nunavut papież poświęcił na słuchanie, spotkania i bardzo proste uroczystości. Licznie uczestniczyła w nich rdzenna ludność. Choć ludy te stanowią ok. 5% kanadyjskiej populacji, w wydarzeniach z udziałem papieża miały status gości honorowych. Ok. 70% miejsc zostało zarezerwowanych właśnie dla nich. W istocie im dedykowana była cała ta podróż, stanowiąca odpowiedź na zaproszenie przywiezione do Rzymu przez tubylczą ludność w maju ub.r.
Przy okazji kolejnych etapów papieskiej podróży mogliśmy obserwować mocne obrazy, chwile milczenia i prywatnej modlitwy w symbolicznych miejscach. Papież udał się w szczególności na cmentarz w Maskwacis, gdzie prawdopodobnie znajdują się szczątki dzieci z rdzennych plemion. Odwiedził także teren dawnej szkoły z internatem Ermineskin, znanej z okrutnego traktowania podopiecznych. Franciszek zatrzymał się również nad Jeziorem św. Anny, świętym miejscem dla pierwotnych plemion. We wszystkich tych okolicznościach Ojciec Święty milczał przez dłużą chwilę, zanim zabrał głos z prośbą o przebaczenie.
Papież bowiem kilkakrotnie ponawiał swoje przeprosiny, również przed władzami kraju. W pałacu Gubernatora Generalnego w Québecu Franciszek potępił wprowadzony w Kanadzie „system”. Doprowadził on do tragedii odciętych od swoich korzeni dzieci i narodów odartych ze swoich kultur i tradycji. Przy okazji swojej wizyty w Québecu papież starał się dodać otuchy wspólnocie katolików, nierzadko marginalizowanej w bardzo zlaicyzowanym społeczeństwie.
Przepełniona bólem nadzieja
Podróż ta, planowana bez większego rozgłosu, aby nie nadwyrężać zdrowia 85-letniego Franciszka, odbyła się w duchu pokory i pokuty. Papież, pomimo fizycznych ograniczeń, przeprawił się na drugą stronę Atlantyku. Nie obyło się także bez ran i przepełnionej bólem nadziei. „Każde dziecko się liczy” – głosił napis na pomarańczowych koszulkach uczestników. Hasło to nawiązuje do odkrycia anonimowych grobów w pobliżu szkoły rezydencjalnej w Kamloops na południowym zachodzie Kanady wiosną 2021 r. Zdarzenie to wywołało publiczne oburzenie, wstrząsając sumieniami wielu katolików.
W trakcie spotkań wypłynęło kilka drażliwych kwestii, takich jak prośby o uchylenie „doktryny odkrycia” czy uznanie odpowiedzialności Kościoła jako instytucji. Widoczne na transparentach postulaty mają stać się teraz przedmiotem ogólnonarodowej dyskusji.
Liczba uczestników spotkań z papieżem była niższa od pierwotnych szacunków. Wiele osób doświadczało jednak na nich wzruszeń oraz wyrażało pragnienie sprawiedliwości i pokoju. „To dopiero początek” i „proces uzdrowienia wymaga czasu” – dało się często słyszeć. „Nie można oczekiwać, że cuda nastąpią natychmiast. Ale nigdy nie wiadomo… Czyjeś życie może się zmienić” – powiedział półgłosem bp Anthony Krótki, ordynariusz diecezji Churchill – Zatoki Hudsona. Duchowny podsumował w ten sposób ostatni etap papieskiej pielgrzymki do Iqaluit. Nadzieja, na gruncie bezkresu Arktyki, nabrała mistycznego wręcz wymiaru.