separateurCreated with Sketch.

„Boże, zrób coś, bo nie mam już siły”. Ewa wołała z niemocy, dziś głosi o tym świadectwo

Kobieta mówi przez mikrofon swoje świadectwo
whatsappfacebooktwitter-xemailnative
whatsappfacebooktwitter-xemailnative
Pewnego razu Ewa wyszła z pracy na długi lunch. Dzień był bardzo upalny. Kiedy przechodziła obok kościoła, poczuła bijący z jego wnętrza ożywczy chłód. Weszła, usiadła w ławce, lecz jeszcze się nie modliła. Nazajutrz znów tam przyszła, posiedzieć. Kolejnego dnia też. Aż któregoś dnia zaczęła się modlić.
Pomóż Aletei trwać!
Chcemy nadal tworzyć dla Ciebie wartościowe treści
i docierać z Dobrą Nowiną do wszystkich zakątków internetu.
Wesprzyj nas

Twoje wsparcie jest dla nas bardzo ważne.
RAZEM na pewno DAMY RADĘ!

Przełamanie po latach wahań

„To jest Noc Świadectw w parafii św. Michała Archanioła na Mokotowie” – zapowiada konferansjer, znany aktor. „A teraz chciałbym zaprosić do następnego świadectwa Ewę, matkę dwóch cudownych córek, żonę i jak mówi o sobie — artystyczną duszę na dwóch etatach”.

Na środek kościoła, przed ołtarz, wychodzi kobieta i na samym początku przyznaje, że znajomy od dłuższego czasu namawiał ją, by opowiedziała swoje świadectwo większemu audytorium. Wzbraniała się przez cztery lata. Paraliżowała ją już sama myśl o tym, że mogłaby opowiedzieć publicznie swoją historię.

Ale miesiąc przed swoim wystąpieniem na Nocy Świadectw, kiedy późnym wieczorem siedziała przed ekranem komputera i kończyła jakiś projekt, przyszła do niej myśl, że to jest właśnie ten czas.

Początek krętej drogi

„Pomyślałam, że trzeba przyjść, powiedzieć i jeśli dotknie to czyjegoś serca, to znaczy, że było warto” – zaczyna swoje świadectwo.

Po czym bardzo spokojnie, w sposób uporządkowany i składny, ładnym językiem pomimo zapewne potwornej tremy, opowiada o swojej krętej drodze do Pana Boga.

Przed laty, jeszcze w liceum, przez przypadek, jak zaznacza, poszła na pielgrzymkę namówiona przez koleżankę. Wtedy panowały w jej życiu bunt i chaos – złe relacje z mamą, która nie zgadzała się na jej artystyczne wybory. Ewa uciekła do babci, zamieszkała u niej, malowała. Lecz czuła się odrzucona, była pełna żalu. Do kościoła raczej nie chodziła, towarzyszyły jej zranione uczucia i pustka duchowa.

Podczas mszy świętej na pielgrzymce zobaczyła ludzi mówiących językami, pochłoniętych charyzmatyczną modlitwą. Nie rozumiała tego, trochę ją to wtedy szokowało, a nawet przerażało.

W pewnym momencie podszedł do niej ksiądz i powiedział: „uklęknij i módl się”. Nagle stało się coś nieoczekiwanego – Ewa upadła, osunęła się ze schodów i zasnęła na… 7 godzin.

Jednak podczas tego zaśnięcia nie czuła upadku. Miała wrażenie, że opada na puchowe poduszki, było jej bardzo dobrze, błogo, cicho.

Kiedy się przebudziła, ludzie wokół niej śmiali się, płakali, dalej mówili językami. A ona wciąż nie mogła zrozumieć, co się wokół niej dzieje, ale ksiądz zapewnił ją, że otrzymała dar zapomnienia i przebaczenia.

I rzeczywiście – żal, pretensje do mamy i do całego świata minęły.

Jednak Ewa znów odeszła od Kościoła. Jak mówi, zaczęła wypełniać znów czystą kartę swojego życia, ale robiła to na swój sposób.

„O dzieciach możesz zapomnieć”

Po ślubie wyjechała z mężem ze swojego rodzinnego miasta do Warszawy.

Przyszły kłopoty ze zdrowiem – kobiece sprawy, bardzo bolesne dolegliwości. Ból był tak silny, że pewnego razu Ewa straciła przytomność.

Zaczęły się wizyty u lekarzy, diagnozy. Niestety, brzmiały jak wyrok. Słyszała: „grozi ci nowotwór” „masz chorobę przewlekłą”, „o dzieciach możesz zapomnieć”.

Nie poddawali się z mężem. Zaczęli szukać pomocy u lekarza w ich rodzinnym mieście, a on wlał w ich serca nadzieję. Zaczęło się leczenie, wszczepianie implantów. Lecz minął rok, dwa, trzy, a kobieta wciąż nie mogła zajść w ciążę.

Pewnego razu wyszła z pracy na długi lunch. Dzień był bardzo upalny. Kiedy Ewa przechodziła obok kościoła, poczuła bijący z jego wnętrza ożywczy, kojący chłód. Weszła, usiadła w ławce, lecz jeszcze się nie nie modliła.

Następnego dnia znów weszła posiedzieć w kościele. I kolejnego dnia. Aż któregoś następnego dnia zaczęła się modlić. Był to czas, kiedy jej ówczesna lekarka zaczęła przygotowywać ją do in vitro. Powiedziano jej, że po tym zabiegu ma 2 proc. szansy, że zajdzie w ciążę. Inaczej nie było żadnej szansy.

W tej pustej i chłodnej nawie kobieta błagała o dziecko. „Panie Boże, zrób wszystko, żebym nie musiała poddawać się zabiegowi in vitro” – prosiła.

Po trzech dniach zrobiła sobie test. Była w ciąży! Wkrótce urodziła córkę, a za dwa i pół roku – drugą dziewczynkę.

„Miej odwagę i umów się ze mną na rozmowę”

Po latach Ewa ponownie poczuła się jednak bezradna. Gdy ona i jej córki żyły życiem sakramentalnym, jej mąż stronił od Kościoła.

W pracy męża Ewy zaczęły się poważne problemy – obiecano mu wysoki awans, lecz promocja nie nadchodziła, a sprawy zawodowe zaczęły się komplikować. Mężczyzna przeżywał przewlekły stres, nie spał po nocach. Pewnego ranka, kiedy wychodził do pracy po nieprzespanej nocy, w desperacji rzucił w drzwiach: „Zrób coś, bo ja tego nie wytrzymam”.

Kobieta znów zadziałała po swojemu. Poszła do lekarza i problemy małżonka przedstawiła jako swoje. Dostała receptę na leki nasenne. Jakimś przedziwnym zrządzeniem zabrakło na druku jednej litery i farmaceutka odmówiła sprzedaży. Ewa znów zawołała zrozpaczona: „Boże, zrób coś, bo nie mam już siły”.

Kilka dni później usłyszeli dzwonek do drzwi. W progu stał ministrant i zapytał, czy chcą przyjąć księdza. Z powodu niechęci męża Ewy do Kościoła bardzo rzadko przyjmowali księży po kolędzie.

Ale wtedy z drugiego pokoju gospodarz domu zawołał: „Tak, chcemy”.

Ksiądz przywitał się słowami „Króluj nam Chryste”, na co mąż Ewy, który w dzieciństwie był ministrantem, odpowiedział: „Zawsze i wszędzie!”. To przełamało pierwsze lody.

„Miej odwagę i umów się ze mną na rozmowę” – po dłuższej pogawędce z rodziną zwrócił się ksiądz do męża Ewy. „Kup dwa pączki i przyjdź porozmawiać”.

Mężczyzna zgodził się. Rozmowa z księdzem skończyła się spowiedzią po wielu latach nieobecności w konfesjonale.

„A potem już poszło” – opowiada Ewa. „Jedne rekolekcje, drugie, trzecie – w rezultacie mój mąż został nadzwyczajnym szafarzem komunii świętej”.

„Pan Bóg ma plan dla nas wszystkich i wie, jak nas prowadzić, a to, co my musimy robić, to szczerze się modlić, ufać Bogu i wierzyć Mu, a On już wszystko poukłada. Chwała Panu!” – kończy Ewa, a w całym kościele rozlegają się długie oklaski.

Jedyna taka noc w roku

W ciągu kilkunastu lat w murach warszawskiego kościoła św. Michała Archanioła podczas Nocy Świadectw zostało wygłoszonych ponad sto różnych świadectw. Zwykli ludzie, ale bywa też, że i ci bardzo znani, opowiadają o działaniu Pana Boga w ich życiu.

„Nie ma tu nic wyreżyserowanego. Osoby, które tu przychodzą, chcą dzielić się swoimi autentycznymi, żywymi historiami” – zapewnia jedna z organizatorek, Magda Potapiuk.

Świadectwa przeplatają się z modlitwą i uwielbieniem. W tym roku organizatorzy zaprosili zespół gospel Z Potrzeby Serc. Przez cały wieczór można tu poprosić o modlitwę wstawienniczą, w konfesjonałach dyżurują księża, a w bocznej kaplicy trwa adoracja Najświętszego Sakramentu. Dodatkowo oznaczeni wolontariusze stoją w gotowości, by służyć rozmowami duchowymi. Te zaś można prowadzić również w dobrze zaopatrzonej kawiarence, otwartej do momentu, od którego należy zachować post eucharystyczny.

„To chyba jakiś paradoks” – zauważa organizatorka — „ale kiedy mówi się, że młodzi odchodzą z Kościoła, to my widzimy na Nocy Świadectw coraz więcej młodych twarzy. Nie brakuje też osób w średnim wieku. Młodsi ludzie zaczęli pojawiać się częściej w latach pandemii, być może ten trudny czas pchnął ich w kierunku poszukiwania Boga?” – zastanawia się Magda.

Również od czasów pandemii całe wydarzenie jest transmitowane na żywo w mediach społecznościowych: na parafialnym kanale YouTube oraz na facebookowym profilu Nocy Świadectw. Organizatorzy obserwują zainteresowanie relacjami przez cały rok.

Noc Świadectw 2023

Tegoroczna, 13. Noc Świadectw odbędzie się pod hasłem „Ja, Pan, przychodzę Ci z pomocą”, które pochodzi ze Słowa Bożego (Iz 41, 13) rozeznanego przez ekipę ewangelizatorów.

„Jeśli czujesz, że toniesz albo że Pan Bóg puka do Ciebie, lecz nie masz odwagi się otworzyć, to po prostu przyjdź i zobacz, jak inni się odważyli i jak to zmieniło ich życie. On na pewno rzuci Ci koło ratunkowe, ale to, czy je złapiesz, czy skorzystasz z Bożej pomocy, zależy już od Ciebie. Dlatego koniecznie zarezerwuj sobie czas na Noc Świadectw” – zaprasza organizatorka.

W tym roku akcja ewangelizacyjna rozpocznie się w sobotę 23 września o godz. 19:30 w kościele na ul. Puławskiej 95, w Warszawie, a zakończy ją nocna Eucharystia ok. godz. 22:30.

Wydarzenie organizują Diakonia Ewangelizacyjna Odnowy w Duchu Świętym, działająca przy parafii św. Michała Archanioła w Warszawie, grupy modlitwy wstawienniczej Odnowy w Duchu Świętym oraz wspólnoty parafialne.

Więcej o tej inicjatywie ewangelizacyjnej tutaj: facebook.com/NocSwiadectw i parafiamichal.pl/.

Newsletter

Aleteia codziennie w Twojej skrzynce e-mail.

Top 10
See More
Newsletter

Aleteia codziennie w Twojej skrzynce e-mail.