separateurCreated with Sketch.

Organistka w kościele: Mój powrót do pracy wyszedł rodzinie na dobre

ręce kobiety grającej na kościelnych organach
whatsappfacebooktwitter-xemailnative
Karolina Guzik - 11.01.23
whatsappfacebooktwitter-xemailnative
Joanna Stacherżak gra na organach w kościele. W jaki sposób godzi życie rodzinne z pracą zawodową? I jak to możliwe, że dzięki pracy zyskała... czas dla męża?
Pomóż Aletei trwać!
Chcemy nadal tworzyć dla Ciebie wartościowe treści
i docierać z Dobrą Nowiną do wszystkich zakątków internetu.
Wesprzyj nas

Twoje wsparcie jest dla nas bardzo ważne.
RAZEM na pewno DAMY RADĘ!

Z Joanną – żoną, mamą i organistką rozmawiamy o zbędnym ocenianiu, krzywdzących stereotypach, a także powrocie do pracy podyktowanym tym, by móc... częściej widywać się z własnym mężem.

Karolina Guzik: Czujesz, że macierzyństwo cię rozwinęło?

Joanna Stacherżak: W trakcie ciąży przychodziło do mnie wiele różnych wątpliwości. Bałam się, czy sobie poradzę i czy zdołam ogarnąć życie na nowo. Okazało się, że macierzyństwo pokazało mi całkiem nowe drogi codzienności, na które zaprasza mnie Pan Bóg. Z niektórych rzeczy musiałam zrezygnować, a na inne "wyczarować" czas w ciągu dnia. Ale chyba takim największym owocem okazała się być lepsza organizacja. Odkąd zaczęłam być mamą, staram się bardziej dbać o czas. Wcześniej wszystko działo się dość chaotyczne. Narodziny Janka wymusiły na mnie konieczność usprawnienia logistyki. Podczas jego drzemki musiałam wyrobić się z ugotowaniem obiadu, a w trakcie samodzielnej zabawy – zdążyć popracować.

Poniosłaś jakieś koszty w związku z byciem mamą?

Takim głównym była zmiana myślenia i przyzwyczajeń. Nauczyłam się lepiej wykorzystywać czas i doceniać drobne przyjemności. Gdy opadam z sił po całym dniu, nachodzą mnie czasem takie myśli, że przed urodzeniem dziecka miałam znacznie więcej czasu, przez co mogłam robić dużo więcej rzeczy. Tylko że tak naprawdę nigdy z tego nie korzystałam! Mało tego: z perspektywy czasu widzę, że ja ten czas marnowałam.

Joanna Stacherżak, organistka

Krzywdzące stereotypy

A teraz jesteś nie tylko mamą, ale też organistką w Kościele. Do tego po godzinach zaplatasz różańce...

Oczywiście chciałabym mieć więcej czasu, ale staram się nie stawiać tego pragnienia ponad rodzinę, dom czy pracę. Praca jest dla mnie ważna – jak większość osób mam przecież zobowiązania finansowe, takie jak chociażby kredyt. Wciąż mam nadzieję, że w przyszłości będę mogła pracować w większym zakresie. Aktualnie różańce zaplatam do północy albo... bladym świtem. W ciągu dnia nie zawsze mogę znaleźć na to przestrzeń, zwłaszcza teraz, kiedy wróciłam do grania.

Spotykasz się czasem ze zdziwieniem, kiedy ludzie słyszą, że jesteś katolicką mamą, a pracujesz? Zgodnie z panującym stereotypem wierząca kobieta “siedzi” w domu i wychowuje dzieci...

Zauważyłam, że jest teraz coś takiego, jak moda na “tradi wife” (tłum. "tradycyjna żona" - przyp. red.). Osobiście nie doświadczyłam żadnych negatywnych komentarzy czy krytyki na temat naszego sposobu życia. Jeśli ktoś chce tak funkcjonować i może sobie na to pozwolić, to dlaczego miałby tego nie zrobić? A czy katoliczka powinna “siedzieć w domu” z dziećmi? Każda kobieta musi podjąć decyzję w swoim sercu, biorąc pod uwagę potrzeby swoje, swojego małżeństwa i swojej rodziny.

Ja długo po urodzeniu synka byłam z nim w domu. Mój powrót do pracy podyktowany był naszą sytuacją. Mój mąż pracował na dwa etaty i po roku zorientowaliśmy się, że nie mamy kompletnie czasu dla siebie, a nasze małżeństwo bardzo na tym ucierpiało. Podobnie jak relacja Janka z tatą. W tym trybie synek prawie w ogóle nie widział się z ojcem. Dzięki temu, że wróciłam do pracy, mąż mógł zrezygnować z jednego etatu. Wyszło z korzyścią dla całej rodziny.

Wymieniacie się opieką nad Jankiem?

Janek nie musi iść jeszcze do przedszkola. Mąż ma więc dużo czasu na budowanie relacji z synem. Po moim powrocie do pracy wiele spraw się poukładało. Cieszę się, że podjęliśmy taką decyzję. Co z tego, że zostałabym w domu, jeśli zabrakłoby mi czasu na budowanie relacji z własnym mężem? Myślę, że warto patrzeć przede wszystkim na to, jak wybory, które podejmujemy, wpływają na nasze rodzinne więzi.

Jedyna słuszna opcja nie istnieje

Utarło się, że jedyną słuszną decyzją mamy jest rezygnacja z pracy i zostanie w z dzieckiem domu. Co czujesz, gdy to słyszysz?

Nie można przykładać wszystkich rodzin do jednego szablonu. Jeśli ktoś może sobie pozwolić na to, że pracuje tylko jedna osoba i taki styl życia mu odpowiada, to chwała Panu! Jednak dzisiaj trudno jest utrzymać rodzinę z jednej pensji. Lubię swoją pracę i bardzo chciałam do niej wrócić, ale zależało mi, żeby nie odbyło się to kosztem rodziny. Całe szczęście, to co robię nie wymaga ode mnie aż tak dużego nakładu czasu w ciągu dnia.

Spełniasz się w swojej pracy?

Jestem wdzięczna Panu Bogu, że mogę robić to, co robię. Prawdę mówiąc, nigdy nie mam dość. Kiedy gram na mszach, czuję że moja głowa odpoczywa. Oczywiście to też wiąże się z jakimś trudem. Szczególnie, gdy jest kilka Eucharystii pod rząd. Praca daje mi spełnienie, ale też możliwość odpoczynku, wyjścia z domu i przewietrzenia głowy.

Newsletter

Aleteia codziennie w Twojej skrzynce e-mail.

Top 10
See More