separateurCreated with Sketch.

W tej Ewangelii Jezus przekazuje nam najtrudniejszą do przyjęcia prawdę

dziewczyna przytula krzyż o zachodzie słońca
whatsappfacebooktwitter-xemailnative
whatsappfacebooktwitter-xemailnative
Krzyża nie należy mylić ze zwykłymi trudnościami związanymi z życiem, co bardzo często się jednak zdarza.
Pomóż Aletei trwać!
Chcemy nadal tworzyć dla Ciebie wartościowe treści
i docierać z Dobrą Nowiną do wszystkich zakątków internetu.
Wesprzyj nas

Twoje wsparcie jest dla nas bardzo ważne.
RAZEM na pewno DAMY RADĘ!

Najtrudniejsza prawda

Jeśli kto chce iść za Mną, niech się zaprze samego siebie, niech co dnia weźmie swój krzyż i niech Mnie naśladuje. Bo kto chce zachować swoje życie, straci je, a kto straci swe życie z mego powodu, ten je zachowa (Łk 9,23n).

W dzisiejszej Ewangelii Pan Jezus przekazuje nam najważniejszą, ale też i najtrudniejszą do przyjęcia od strony wymagań odnoszących się do naszego życia, prawdę swojego orędzia. Jest to prawda o krzyżu: Jego krzyżu oraz konieczności podejmowania go na co dzień w naszym życiu.

Krzyża nie należy mylić ze zwykłymi trudnościami związanymi z życiem, co bardzo często się jednak zdarza. Nie należy sprowadzać go także po prostu do cierpienia. Krzyż niewątpliwie wiąże się z cierpieniem, jest czymś trudnym. Jednak cierpienie lub trud staje się krzyżem wówczas, gdy wymagają od nas „zaparcia się siebie”, gdy dotykamy w nich tajemnicy „utraty własnego życia”.

Jak odróżnić krzyż od zwykłego cierpienia?

Kryterium odróżnienia krzyża od zwykłego cierpienia nie sprowadza się do określonej miary wielkości cierpienia czy podejmowanego wysiłku. Czasem wielkie cierpienie, jakie spada na nas, przeżywamy w buncie i agresji skierowanej do siebie i innych. Trudno wówczas mówić o krzyżu. Trzeba raczej mówić o nieprzyjętym cierpieniu i buncie.

Krzyża także nie rozpoznajemy po rodzaju cierpienia: czy jest cierpieniem fizycznym, psychicznym, duchowym, moralnym, spadającym na nas przypadkowo lub spowodowanym przez kogoś świadomie, czy zadawanym sobie samemu… Możemy go poznać raczej po sposobie jego przyjęcia. Krzyż jako cierpienie, w którym dotykamy tajemnicy naszego życia, naszej tożsamości, jest cierpieniem z powodu ich zagrożenia.

W naszych rozważaniach na temat krzyża Pana Jezusa najbardziej narzuca się element samego cierpienia, jego wielkości i wytrzymałości Jezusa na jego przyjęcie. W takiej konwencji Mel Gibson nakręcił wstrząsający film „Pasja”. Jednak takie przedstawienie zmienia sam sens krzyża.

Krzyż dla Żydów był zgorszeniem, a właściwie skandalem, a dla Greków głupstwem (zob. 1 Kor 1,23), z pewnością nie z powodu wielkości cierpienia zniesionego dla dania świadectwa prawdziwości swojej nauki, ale dlatego, że w oczach zarówno Żydów, jak i Greków był całkowitą klęską. Dla Żydów było nie do pomyślenia, aby Mesjasz mógł być potraktowany jak najgorszy zbrodniarz i haniebnie zabity.

Mesjasz miał być zwycięzcą, wyzwolicielem wyraźnie triumfującym w świecie. Natomiast dla Greków śmierć na krzyżu była znakiem przegranej całej filozofii życia. W oczach świata krzyż Jezusa był klęską. Zmartwychwstanie, które było znakiem prawdziwego zwycięstwa, nigdy nie było manifestowane przez Pana Jezusa wobec świata, nigdy nie było wykorzystane przez Pana Jezusa jako dowód wobec przeciwników. Oni nie mieli okazji spotkać Zmartwychwstałego. Ta prawda stała się udziałem jedynie Jego uczniów i tych, którzy Go kochali. Oni mieli dawać o tym świadectwo swoim życiem. Było to jednak świadectwo wiary, a nie manifestacja jakiegoś dowodu rzeczowego.

„Kto chce zachować swoje życie, straci je”

Krzyż jest doświadczeniem w naszym życiu na świecie, jest doświadczeniem, w którym wybieramy albo ten świat, albo Chrystusa; życie na tym świecie według jego logiki albo życie nowe w Duchu: Bo kto chce zachować swoje życie, straci je, a kto straci swe życie z mego powodu, ten je zachowa (Łk 9,24).

Rozstrzygająca jest nasza reakcja na przychodzące na nas niechciane cierpienie. Jeżeli reagujemy zgodnie z logiką tego świata, tym samym odrzucamy krzyż, szamocząc się i walcząc, uwikłani w tym świecie. Jeżeli w imię Ewangelii, w zawierzeniu błogosławieństwom, podejmujemy to cierpienie pełni ufności, staje się ono dla nas krzyżem zbawienia i obietnica błogosławieństwa staje się naszym udziałem.

Trzeba jednak pamiętać, że w naszych wyborach musimy umieć zobaczyć obiektywną prawdę danej sytuacji. Nie możemy np. w imię przyjęcia krzyża zgodzić się na nieprawdę. Kiedy Pana Jezusa spoliczkował sługa arcykapłana, Jezus upomniał się o szacunek dla swojej godności i sprawiedliwości. Nigdy także nie uznał się winnym czegoś, czego nie popełnił. Jak Go pytano o to, czy jest Synem Bożym, potwierdził (zob. Łk 22,70). Uznano to za bluźnierstwo i dlatego Go skazano.

Jezus cały czas dawał świadectwo prawdzie. Jeżeli nie było ono przyjęte, to z powodu zablokowania słuchaczy. Podobnie i my nie możemy pozwolić, aby fałszowano prawdę. Musimy także dbać o dobro innych, także dobro tych, którzy nas krzywdzą. Oni muszą słyszeć z naszej strony prawdę, choćby jej nie przyjmowali. W ten sposób rzeczywiście stajemy się synami Bożymi w Chrystusie Jezusie i „przyoblekamy się w Chrystusa” (Ga 3,26n), przez co mamy udział w Jego losie i królestwie.

Fragment książki ojca Włodzimierza Zatorskiego OSB „Rozważania liturgiczne na każdy dzień. T. 4: Okres zwykły 12-23 tydzień”. Tytuł, lead, śródtytuły i skróty pochodzą od redakcji Aleteia.pl.

Newsletter

Aleteia codziennie w Twojej skrzynce e-mail.

Top 10
See More
Newsletter

Aleteia codziennie w Twojej skrzynce e-mail.