separateurCreated with Sketch.

Tomasz Adamek: Mam jedno największe marzenie: zbawić się

Tomasz Adamek
whatsappfacebooktwitter-xemailnative
Marta Dybińska - 30.08.24
whatsappfacebooktwitter-xemailnative
Tomasz Adamek – były mistrz świata organizacji International Boxing Federation (IBF) i International Boxing Organization (IBO) w wadze juniorciężkiej oraz World Boxing Council (WBC) w wadze półciężkiej. Tomasza Adamka będziemy mogli po raz kolejny zobaczyć w akcji już w sobotę, 31 sierpnia, podczas gali FAME 22 na PGE Narodowym.
Pomóż Aletei trwać!
Chcemy nadal tworzyć dla Ciebie wartościowe treści
i docierać z Dobrą Nowiną do wszystkich zakątków internetu.
Wesprzyj nas

Twoje wsparcie jest dla nas bardzo ważne.
RAZEM na pewno DAMY RADĘ!

Tomasz Adamek i znak krzyża przed walkami

Aleteia: Za chwilę kolejna twoja walka. Coś się chyba, Tomku, nie bardzo możesz rozstać ze sportem? 

Tomasz Adamek: Trzeba się cieszyć, że jestem zdrowy i chce mi się dalej trenować. Trenuję całe życie. Przecież nie muszę walczyć z tego względu, że potrzebuję. Walczę, bo po prostu mi się chcę. Na co dzień też biegam, chodzę na siłownię, pływam. 

Przed walką zawsze robisz znak krzyża. Modlisz się o zwycięstwo, czy żeby wygrał lepszy?

Modlę się każdego dnia. Nie musisz mówić Bogu, o co się modlisz, bo Bóg wie czego ci potrzeba. Bóg zna twoje serce i potrzeby. On wie, co ma ci dać i co dla ciebie będzie dobre i potrzebne, żeby się zbawić. Modlę się do Ducha Świętego, biorę różaniec do ręki i się modlę. 

Dorota nie mówi, że już czas zakończyć karierę? 

Żona chce mnie mieć obok siebie. Mówi, że powinienem siedzieć w domu, ale ja trenuję ciężko, więc chcę jeszcze wyjść do klatki i walczyć. 

Tomasz Adamek walczy z Paulem Briggsem o mistrzostwo świata w wadze półciężkiej
Tomasz Adamek walczy z Paulem Briggsem o mistrzostwo świata w wadze półciężkiej

Dziękczynna pielgrzymka za mistrzowski pas 

Zwykle w sierpniu pielgrzymowałeś do Częstochowy – najpierw naszej, później do Amerykańskiej Częstochowy. Skąd się wzięła ta piękna tradycja w twoim życiu? 

To się wynosi z domu. Dorota chodziła wcześniej niż ja, ja natomiast byłem ministrantem. Kiedy w 2005 roku zdobyłem mistrzostwo świata WBC w kategorii półciężkiej, to obiecałem Bogu i Matce Bożej, że pójdę na pieszą pielgrzymkę jako dziękczynienie za zdobyty pas. To była bardzo ciężka walka, pełne dwanaście rund. Wygrana krwawicą, bo miałem złamany nos przed walką. Wtedy, w 2005 roku to była moja pierwsza piesza pielgrzymka do Częstochowy. Pamiętam, że podczas niej była nawet telewizja w lesie, bo nie dowierzali, że – zgodnie z tym, co powiedziałem  – pójdę na pielgrzymkę. 

A ktoś powie, że to żaden wyczyn, żadne osiągnięcie... Przecież to tylko spacerek do Częstochowy... 

Wiele razy chodziłem też do Amerykańskiej Częstochowy, widziałem jakie problemy z nogami i plecami mieli ludzie... Piesza pielgrzymka nie jest wcale taka prosta. Tym bardziej w Stanach Zjednoczonych, kiedy jest bardzo gorąco. W tym roku do Amerykańskiej Częstochowy poszła Dorota, z koleżanką. Trasa zajęła trzy i pół dnia. Pielgrzymi mają do pokonania ok. 130 km. Pamiętam, że w tamtym roku szło nas ponad 2 000.

Jak dużo! 

No tak. Uważam, że w Ameryce więcej ludzi chodzi do kościoła, niż w Polsce. Wielu ludzi wyjechało do Stanów Zjednoczonych w czasie kiedy u nas była komuna, i teraz są wdzięczni Panu Bogu, że żyją normalnym życiem. A w Polsce widziałem po kościele, do którego chodziłem w czasie przygotowań do walki, że w niedzielę nie było dzieci. Nawet pytałem proboszcza, ks. Tomasza, czemu nie zapyta rodziców, gdzie są dzieci. Wiarę wynosi się z domu. Gdybym – jako nastolatek  – nie poszedł na mszę, to mama by mnie prześwięciła (śmiech). Tak samo wychowałem moje córki. Nie muszę się pytać, czy idą do kościoła. Wiadomo, że jest 11.00, msza święta, jadą wszyscy. 

Poleciłbyś udział w pieszej pielgrzymce? 

Pewnie. Jest dużo modlitwy, konferencje. Jest Eucharystia. Modlisz się śpiewem. Gdy człowiek wejdzie w rytm pielgrzymki, to zapomina o problemach, bo jest zanurzony w Bogu.

Potrafisz śpiewać? 

Jestem lektorem u nas w kościele. Gdy nie ma organisty, to śpiewam psalmy. 

A to niespodzianka. Śpiewający bokser!

W kościele, do którego chodziłem w Świeradowie, gdzie mieszkałem podczas przygotowań do walki, też raz śpiewałem psalm, a w ostatnią niedzielę – czytałem. 

Może nie wszyscy wiedzą, ale czasami można cię spotkać na Jasnej Górze...

Byłem tam niedawno, gdy wracałem z Warszawy. Miałem takie pragnienie, żeby zajechać na Jasną Górę. I chociaż już była noc, to miałem nadzieję, że będzie jakieś czuwanie i kościół będzie otwarty. I tak było. Wszedłem o pierwszej w nocy do kaplicy, ludzie patrzyli na mnie... Pomodliłem się przed obrazem Matki Bożej Częstochowskiej i pojechałem dalej. Zawsze lubię zajechać do Częstochowy. Wszystkie nasze intencje składam na ręce Matki, bo Maryja  prowadzi nas do Jezusa.

Tomasz Adamek podczas walki z Stevem Cunnighamem
Tomasz Adamek podczas walki z Stevem Cunnighamem

Nie wyrzeknę się Boga 

Pojawiają się przecież głosy, że afiszujesz się ze swoją wiarą...

To jest ludzki wymysł, że się afiszuję. Gdy w wywiadach pytają mnie o religię, to odpowiadam, że jestem wierzący, modlę się, odmawiam różaniec, raz w miesiącu chodzę do spowiedzi świętej. Zawsze w niedzielę i w święta chodzę do kościoła. O tym wszyscy wiedzą. Nie wyrzeknę się Boga. Tak, modlę się, modlą się moje dzieci i już nawet moja wnusia chodzi do kościoła. Dla mnie to jest normalne. Nawet podczas pobytu w Świeradowie, gdy był Dzień Pański, to wszyscy szliśmy do kościoła. 

Szliście całą ekipą? 

Tak. Mój trener – Gus, po wielu latach przystąpił do sakramentu pokuty i pojednania. Podczas przygotowań do walki wszyscy wspólnie – z trenerami i innymi bokserami, uczestniczyliśmy we mszy świętej. 

Czy zdarza się, gdy jesteś w świątyni, że ktoś do ciebie podchodzi i prosi o zdjęcie? 

Co niedzielę miałem sesje (śmiech). W Świeradowie jest dużo przyjezdnych. Spotkałem się nawet z ludźmi, którzy mówili, że na moje walki przyjeżdżali do Stanów. Jest rzesza fanów, którzy jeżdżą za mną, gdziekolwiek bym nie walczył. 

Wróćmy do comiesięcznych spowiedzi i różańca. W roli adwokata diabła zapytam: po co spowiedź co miesiąc, po co różaniec co dzień? Nie wystarczy rzadziej?

Powiem więcej... Staram się odmawiać dwa różańce dziennie. Tak jest od dłuższego czasu. Zdarza się i tak, że gdy jestem w samochodzie, to mówię cztery części. Różaniec to moja codzienna modlitwa. 

Nowennę pompejańską też mówiłeś? 

Nie, ale odmawiam inne modlitwy. Nowennę pompejańską mówiła Dorota, i to wiele razy.

Wspomniałeś o wnusi. „Dziadek” do ciebie nie pasuje. Jak się zmieniło twoje życie, odkąd się pojawiła? 

Wnusia jest codziennie u nas, bo córka z rodziną mieszka w apartamencie. Jest fajnie. Jestem młodym dziadkiem, to fakt. Pamiętam, że jak poszedłem z wnusią na spacer, to mój sąsiad – Amerykanin, gratulował mi, bo myślał, że znowu zostałem ojcem. Mówił, że nie widział, że Dorota była w ciąży (śmiech). Powiedziałem mu, że jestem dziadkiem. Wtedy mnie zapytał ile mam lat (śmiech). Później mi powiedział: „Niemożliwe!” (śmiech). 

Eucharystia, spowiedź, różaniec 

Dziś bardzo modne są rozwody, a w show-biznesie nie są niczym dziwnym. A ty jesteś z żoną od wielu lat razem.

Nie można tego nazywać modą, tylko raczej chorobą. Ludzie przestali się modlić i diabeł zaczyna działać. To, co robi pierwsze – rozbija rodzinę. Od rodziny się zaczyna. Najpierw rozbija się małżeństwo, później dzieci. To się nazywa konsekwencja grzechu. Kiedy jest Bóg w sercu, to są też te trzy rzeczy: Eucharystia, spowiedź, różaniec i wtedy rodzina jest silna. 

Jako młody chłopak odniosłeś już ogromne sukcesy. Skąd masz w sobie tyle pokory?

Wiesz, co robić, żeby „woda sodowa” nie uderzyła do głowy? Trzeba padać na kolana i robić te trzy rzeczy, o których wspomniałem: spowiedź, Eucharystia i różaniec. 

Jakie masz marzenia?

Jedno największe: zbawić się. I wszystko robię, żeby tak było. 

Newsletter

Aleteia codziennie w Twojej skrzynce e-mail.

Top 10
See More
Newsletter

Aleteia codziennie w Twojej skrzynce e-mail.