Chcemy nadal tworzyć dla Ciebie wartościowe treści
i docierać z Dobrą Nowiną do wszystkich zakątków internetu.
Twoje wsparcie jest dla nas bardzo ważne.
RAZEM na pewno DAMY RADĘ!
Aleteia: Sławomirze, jak w tym roku świętowałeś Dzień Ojca?
Sławomir: Cześć tu Sławomir. W naszej Ojczyźnie dużo głośniej świętuje się Dzień Matki. Moim zdaniem słusznie. A o Dniu Ojca często zapominamy, ale zawsze mogę w tej kwestii liczyć na synka. Dostałem piękną laurkę, na której przygotowuję pieczeń na obiad i dodatkowo, w prezencie – profesjonalny kuchenny termometr i specjalną siatkę. Lubię te momenty, kiedy mogę przygotować taki posiłek dla wszystkich w domu.
Jakie masz pasje poza muzyką i gotowaniem?
Bardzo lubię boks, ale nie interesują mnie walki, tylko sam proces treningu – świetnie wpływa na kondycję i samopoczucie.
Jaki kierunek wybieracie najczęściej, kiedy wyjeżdżasz tylko z młodym, bez Kajry?
Wolny czas staramy się spędzać razem, ale jeśli mamy taką męską wyprawę to zawsze jeździmy na dziką plażę nad Wisłą i tam palimy ognisko. Jest wtedy czas na poważne pytania i poważne odpowiedzi. Lubię te momenty z moim synem.
Jak spędzasz czas wolny z synkiem?
Dużo się śmiejemy, walczymy na poduszki i biegamy. Mój syn bardzo lubi sport i mam coraz większe trudności, żeby go dogonić. Imponuje mi, z jaką prędkością jeździ na rowerze, a ma dopiero osiem lat.
Czasami artyści przyznają, że trochę zaniedbywali swoje dzieci, kiedy były małe, bo oni byli wtedy w trasie, mieli koncerty... Jak łączysz życie prywatne i życie zawodowe?
Do trzeciego roku syn jeździł z nami na koncerty, aż sam chciał już zostawać w domu. Myślę, że mam więcej czasu niż ojcowie, którzy na stałe pracują w firmach. Czasami tylko mi trudno wytłumaczyć, że edycja sesji muzycznej na komputerze to nie jest zabawa tylko precyzyjna, żmudna praca.
Co jest dla Ciebie największym wyzwaniem w byciu ojcem?
Uważność. Chodzi mi o to, żeby nie przegapić tego momentu, kiedy synek przychodzi do mnie ze swoim problemem. Dla nas, dorosłych, zgubienie kamyczka to drobiazg, ale dla niego to życiowa sprawa. Jeśli mu pomogę w tym drobiazgu, to przyjdzie kiedyś też z większym problemem i będzie wiedział, że może na mnie liczyć. Trudność polega na tym, że jestem zapracowanym człowiekiem i ten moment zatrzymania i wysłuchania dziecka od razu nie jest dla mnie łatwy, ale się staram.
Był taki czas kiedy w mediach pojawiały się „newsy”, że rozwodzicie się z Kajrą. Próbowaliście jakoś walczyć z tymi plotkami, czy nie zwracacie już uwagi na to, co o Was piszą?
Rozwodzą nas regularnie dwa razy do roku i raz do roku Kajra jest w ciąży. Już nas to śmieszy. Gorzej z rodziną i znajomymi, którzy się martwią. W odpowiedzi na te dziesiątki prasowych artykułów powstała piosenka „Kolorowy film”, w której wyjaśniamy szybkie wątpliwości. Zapraszam na mój kanał YT do odsłuchania tego klipu, koniecznie z teledyskiem.
W czym tkwi sekret waszego szczęśliwego życia małżeńskiego?
Nie mamy żadnego tajemniczego sekretu. Po prostu rozmawiamy, kłócimy się i mówimy sobie nawzajem o naszych potrzebach. Jako mężczyzna chciałbym zachęcić wszystkich mężów do tego, żeby walczyli z własnym ego, z lenistwem i unikaniem odpowiedzialności. Strach jest też dużym problemem. My się wszystkiego boimy i te nasze kochane panie muszą decydować i działać za nas. To budzi frustrację i u nich i u nas. Bardzo często w małżeństwie pomagało mi to, że przypominałem sobie motto, że „nie jestem najważniejszy”. To rozwiązuje tyle problemów.
Wspomniałeś o tym, że się kłócicie. Ciche dni też Wam się zdarzają?
Jasne, że kłótnie się zdarzają. Ciche dni nigdy. Moja żona mówi wszystko od razu i to jest super. Wiem nad czym pracować.
Czym urzekła Cię Kajra?
Piękne włosy, śliczny uśmiech i mądrość. Cały czas się od niej wiele uczę. Ma w sobie prawdę. To podziwiam szczególnie. Nie ma w niej fałszu. Jest szczera.
Nie wstydzisz się mówić o tym, że jesteś katolikiem. Nie boisz się, że spadnie na Ciebie hejt, bo przecież przyznawanie się do wiary – zwłaszcza dziś – nie jest w modzie?
W mojej drodze wiara mi bardzo pomaga. To dla mnie normalność, a nie powód do tego żeby się przed kimś nią chwalić. To jest intymna relacja. Natomiast są momenty, kiedy mówię o tym, bo kogoś to może ośmielić do poszukiwania. Dużo łatwiej zawrzeć te wartości w piosence.
W naszej premierowej piosence „Tańcz” zaśpiewałem w duecie z Zenkiem Martyniukiem. W klipie wystąpiły nasze piękne żony. To było spotkanie dwóch par, które trochę już przeszły, którym nie jest łatwo, ale pomimo wszystkiego trwają. Cieszą się sobą. Zenek i ja śpiewamy o miłości do naszych żon. Nie do jakichś nierealnych modelek, tylko kobiet, które znoszą nasze wady, akceptują, wspierają i są przy nas. Każdy, kto zobaczy nasz klip na YouTube poczuje to, o co mi chodziło. A jeśli nasza piosenka da wam radość i nadzieję to zostawcie proszę, po sobie ślad – komentarz lub subskrypcję i puśćcie naszą piosenkę komuś kogo kochacie. To będzie dla nas piękna nagroda za chęć bycia normalnym w tym muzycznym show-biznesie.
Można się przyjaźni w show-biznesie?
Moim jedynym przyjacielem jest żona. Tak było zanim wszedłem do show biznesu. Mam bardzo wielu wspaniałych kolegów, ale przyjaciela jednego.
Jakie masz szalone plany na te wakacje?
Chciałbym znaleźć dwa dni na to, żeby przyjechać na Podkarpacie i objechać krainę mojego dzieciństwa na simsonie – to taki motorek, którym podróżował listonosz, który mojej babci przywoził emeryturę. Dźwięk i zapach tamtych spalin bardzo mi się dobrze kojarzy. Kocham ten moment kiedy zboże na polach jest już złote i można taką polną ścieżką jechać na motorze. Chociaż wiem, że z przyczyn oczywistych wiatru we włosach nie będzie. Serdecznie pozdrawiam wszystkich czytelników. Życzę wam pięknych podróży i wakacji przepełnionych słońcem.
Rozmawiała Marta Dybińska