Chcemy nadal tworzyć dla Ciebie wartościowe treści
i docierać z Dobrą Nowiną do wszystkich zakątków internetu.
Twoje wsparcie jest dla nas bardzo ważne.
RAZEM na pewno DAMY RADĘ!
Nawrócenie i uzdrowienie
"Widzę, jak Bóg działa w moim życiu. I to właśnie w modlitwie uwielbienia doświadczam Jego szczególnej obecności i mocy" – tłumaczy wokalistka w rozmowie z Aleteią. Już od dziecka Bóg był dla Marty Ławskiej-Zawadzkiej bardzo bliski. Każdy dzień rozpoczynała prośbą o Jego działanie i cuda. Modliła się za ludzi i widziała, jak Jezus ich uzdrawia.
Twierdzi, że praktycznie całe jej życie można nazwać cudem. Lekarze powiedzieli jej mamie, że nie będzie mogła mieć dzieci. Po sześciu latach starań zaszła jednak w ciążę. Na świat przyszła pierwsza z córek, a w następnej kolejności urodziła się Marta. Wychowała się w domu, w którym rodzice od samego początku pokazywali jej, kim jest i co dla nich zrobił Jezus. Wraz z rodziną często jeździli na spotkania wspólnoty charyzmatycznej „Mocni w Duchu”, przy parafii pw. Najświętszego Imienia Jezus.
Choroba już nigdy nie powróciła
Jako dziecko cierpiała na atopowe zapalenie skóry. Mimo leczenia choroba wciąż powracała. Marta uczestniczyła we mszach świętych z modlitwą o uzdrowienie. Podczas jednego z takich spotkań usłyszała z ołtarza słowa: ,,Jest tu młoda dziewczyna, która od dziecka cierpi z powodu pękającej skóry dłoni i stóp. Bóg dziś ją uzdrawia”. Po tej modlitwie dłonie i stopy zagoiły się, a choroba już nigdy nie powróciła.
Już w szkole Marta głośno i zdecydowanie mówiła o Bogu. "Od dziecka miałam wielki szacunek do wiary. Czułam niezwykłą więź przyjaźni z Jezusem, dlatego chciałam opowiadać o Nim innym ludziom. Moi rówieśnicy żyli inaczej niż ja" – mówi Aletei. Gdy pisała w mediach społecznościowych o Jezusie, była za to krytykowana. Jednak nawet hejt nie zdołał zniechęcić jej do mówienia o wierze.
Nastoletni bunt
Wszystko zaczęło się zmieniać, kiedy Marta poszła do liceum. Pozazdrościła wtedy znajomym „grzesznego” życia i zapragnęła żyć tak jak oni. Stwierdziła, że Kościół nie jest już dla niej dobrym miejscem. "Jako szesnastoletnia dziewczyna przestałam się angażować w życie wspólnoty. Przefarbowałam włosy na czarno i zaczęłam chodzić na imprezy. Tłumaczyłam sobie, że na powrót do Kościoła będzie jeszcze czas, gdy będę miała... pięćdziesiąt lat" – opowiada Marta.
Kariera wokół Jezusa
Bunt trwał kilka miesięcy. Pewnego razu zadzwoniła do niej koleżanka i zaproponowała wyjazd na warsztaty gospel. "Była niewierząca, a ja akurat przechodziłam kryzys wiary" – dodaje 29-latka. Po tygodniowych warsztatach podjęła decyzję, że wraca do Kościoła. "Przed oczami miałam piękny obraz, który poruszył moje serce do głębi. Zobaczyłam, że Bóg przez ten cały czas mojego «odejścia» był przy mnie, strzegąc mnie i nie pozwalając mi na zrobienie czegoś głupiego. To ja stałam odwrócona do Niego plecami, a On wciąż był zwrócony twarzą do mnie" – opowiada Marta.
Kobieta usłyszała, że Bóg jej potrzebuje. To wydarzenie zapoczątkowało walkę o nawrócenie i szukanie Stwórcy w codzienności. W tamtym czasie kariera muzyczna Marty nabierała tempa. Wystąpiła m.in. w programie telewizyjnym X Factor. "Od zawsze modliłam się, by Bóg posługiwał się moim głosem w tworzeniu rzeczywistości duchowej, bym mogła służyć innym głosem i potrafiła przez śpiew trafić do ich serc" – tłumaczy.
Z czasem zaczęła angażować się w projekty chrześcijańskie. Jak mówi, została wokalistką uwielbieniową. Dołączyła do zespołu TGD: polskiego pop-gospelowego chóru chrześcijańskiego. Dziś jeździ na koncerty, pracuje jako trenerka wokalna i jak sama przyznaje – nie narzeka na brak zajęć.
Misja dla kobiet
Marta uczestniczy także w konferencjach dla kobiet. Przyznaje, że lubi z nimi rozmawiać, jednocześnie dzieląc się własnym doświadczeniem. Cieszy ją, gdy może je inspirować, by żyły w zgodzie z samą sobą i akceptowały siebie. "Uwielbiam mówić do kobiet. Wiele z nas ma problem z zauważeniem swojej wyjątkowości, a chodzi przecież o to, byśmy walczyły o siebie i były spełnione w wybranym dla nas powołaniu" – mówi Marta.
Podkreśla też, że warto dbać nie tylko o wygląd zewnętrzny, ale i o rozwój duchowy. "Ważne, by nie stać w miejscu i starać się o siebie każdego dnia. Sama miałam problem z akceptacją, nie wierzyłam, że kiedykolwiek znajdę kogoś, kto mnie pokocha" – opowiada. Marta czerpie radość z codziennych chwil. Mówi, że zachwyca ją niemal wszystko: widok słońca za oknem, obecność bliskich, a zdarza się, że nawet ludzie, których mija na ulicy. Wdzięczność jest bardzo ważnym elementem jej życia.
Mąż – dar od Boga
Cztery lata temu postanowiła pomodlić się o dobrego męża. Zależało jej przede wszystkim na tym, by był to ktoś wierzący, kto wyznaje podobne do niej wartości. "W miłości nie chodzi o to, by godzić się na bylejakość. Na modlitwie powiedziałam Bogu, że wolę być sama niż ponosić konsekwencje złego wyboru" – wyjaśnia.
I na jej drodze faktycznie pojawił się ktoś wyjątkowy. Michał pokochał ją taką, jaka jest. W zeszłym roku – w dniu urodzin Marty – wzięli ślub. "Dzięki mojemu mężowi przepracowałam w sobie wiele jako kobieta. On też zmobilizował mnie do publicznego mówiła o działaniu Boga w moim życiu". Przemyślenia dotyczące wiary, które Marta publikuje w mediach społecznościowych, poruszają nie tylko wierzących, ale też tych, którzy są daleko od Boga.
"Ludzie, niezależnie od stanu swojej wiary, piszą do mnie z prośbą o modlitwę. Ufam jednak, że Bóg i tak zadziała w ich życiu" – wyznaje.
Marta tłumaczy, że jest świadectwem tego, że Bóg wysłuchuje pragnień serca swoich dzieci. "Spełniam się jako żona. Przy moim mężu czuję się pewniej niż kiedykolwiek wcześniej. Mam nadzieję, że kiedyś będę mogła spełnić się też w macierzyństwie" – dodaje.
Jedną z pozycji na liście marzeń Marty jest wydanie płyty. "Bóg naprawdę nas słyszy. Myślę, że kluczem jest budowanie z Nim relacji przez osobistą modlitwę, czytanie Pisma Świętego, bycie we wspólnocie. Tylko w ten sposób można być z Nim, serce przy sercu. On zna mnie najlepiej i wie, że w konkretnym czasie spożytkuję najlepiej to, co On mi ofiaruje. Z Bogiem moje życie jest niezwykłe" – dodaje Marta.