separateurCreated with Sketch.

Jak nie psuć Bogu planów, czyli o życiowych przypadkach prof. Anny Świderkówny

otwarte Pismo święte i szkło powiększające - atrybuty profesor Anny Świderek
whatsappfacebooktwitter-xemailnative
whatsappfacebooktwitter-xemailnative
Do końca robiła to, co do niej należy i ufała woli Ojca. Wielokrotnie wspominała też, że kiedy patrzyła w przeszłość, czuła, że Bóg od początku chciał ją tylko dla siebie. „Kuzyn powiedział mojej mamie, że mnie się wszyscy chłopcy boją” – miała kiedyś powiedzieć.
Pomóż Aletei trwać!
Chcemy nadal tworzyć dla Ciebie wartościowe treści
i docierać z Dobrą Nowiną do wszystkich zakątków internetu.
Wesprzyj nas

Twoje wsparcie jest dla nas bardzo ważne.
RAZEM na pewno DAMY RADĘ!

Wybitna papirolog, filolog, znawczyni kultury antycznej oraz biblistka i autorka książek z cyklu Rozmowy o Biblii.

Do końca… pracowała na wydziale historycznym Uniwersytetu Warszawskiego.

Do końca… była naukowo, pisarsko i publicystycznie aktywna.

Do końca… ufała Bogu, bo wiedziała, że ma wobec niej określone plany, których ona nie chciała Mu zepsuć.

Krótka historia rodziny

Urodziła się 5 grudnia 1925 roku. Jej rodzina była – jak to sama określała – "dość obojętna religijnie". "Matka dziwiła się mojej pobożności" – wspominała w trakcie spotkań z czytelnikami. Dziadkowie ze strony matki wyznawali protestantyzm, a rodzina ojca – katolicyzm. Przypisywała swoją religijność woli Boga i modlitwie stryja-księdza (który potem zginął w obozie w Dachau). Poza szczególnymi okazjami, rodzice nie chodzili do kościoła. Ona sama jednak starała się codziennie uczestniczyć w mszy świętej.

Pani Profesor i jej magiczna lupa

Była niskiego wzrostu, mówiła bardzo cicho i miała słaby wzrok. Zawsze pod ręką nosiła lupę, która pomagała jej czytać. Anna Świderkówna większości z nas kojarzy się z pracą nad papirusami. Czytanie ich to bardzo wymagająca robota. Przestała się tym zajmować, gdy zaczęły doskwierać jej problemy z oczami, ale – co ciekawe – w tym również potrafiła dostrzec działanie Boga. Działo się to bowiem w okresie, gdy oskarżała siebie o nadmierną troskę o swoją karierę naukową. „Twoją karierą jest Bóg” – usłyszała, gdy poszła do spowiedzi.

Co by było, gdyby miała dzieci?

Te pytania chodziły jej po głowie – była w końcu kobietą! Jednak ilekroć się zakochiwała, to zawsze bez wzajemności. Być może była z tych, które pragną za bardzo? O sobie mówiła, że jest okropnie egoistyczna i nie potrafi się dzielić.

Wydaje mi się, że gdyby Bóg ułożył moje życie inaczej, gdybym miała męża i dzieci, to na nic innego nie starczyłoby miejsca”.

Chciała wyjść za mąż, by dowiedzieć się, jak to jest. Gdy zwierzyła się z tych pragnień matce, ta odpowiedziała: „Jeśli wyjdziesz, nie będziesz wiedziała, jak to jest, gdy się nie wyjdzie”.

Pani profesor wspominała, że kiedy patrzyła w przeszłość, czuła, że Bóg od początku chciał ją tylko dla siebie. Uważała, że robił zawsze coś, czego ona sama nie zauważała i między innymi z tego powodu nie dane było jej wyjść za mąż.

Kuzyn powiedział mojej mamie, że mnie się wszyscy chłopcy boją”.

Jeśli będziesz się opierać, zrobisz sobie krzywdę

Anna Świderkówna często powtarzała historię opisaną przez stoików, a przedstawiającą nasz stosunek do rzeczywistości. Jeśli przywiąże się psa do wozu, a koń, który ten wóz ciągnie, popędzi do przodu, to pies może się opierać, ale i tak zostanie pociągnięty. Jeśli się będzie opierać, to tylko zrobi sobie krzywdę. Natomiast jeśli pójdzie dobrowolnie, to będzie mu łatwiej iść.

Często przypominam tego psa, który się opiera, a przecież «bądź wola Twoja, znaczy więcej niż „zgadzam się, bo muszę”.

Dobrze wiedziała, że czasem nie jest łatwo chcieć tego, czego On pragnie, ale mimo wszystko Mu ufała…

Życie klasztorne… jednak nie dla niej

W 1978 roku (miała wówczas 53 lata) zamieszkała w klasztorze Benedyktynek w Żarnowcu. Rok później jednak wróciła do Warszawy, ponieważ władze zakonne stwierdziły, że... nie ma powołania.

"Myślę, że wolą Boga było, żebym wstąpiła i wolą Boga, bym odeszła z klasztoru. Może Bóg chciał, bym zajmowała się tym, co robię i żeby spotkało mnie to wszystko, co mnie spotyka" – mówiła pani profesor.

W klasztorze wydarzyło się jednak coś wyjątkowego – zaczęła pisać. „W Żarnowcu było pewne, że będę pisać. Napisałam, przynajmniej w dużej części, książkę Życie codzienne w Egipcie greckich papirusów". Od tego momentu cały czas, jakim dysponowała, poświęcała Pismu Świętemu. Swoim głównym zadaniem uczyniła pisanie o Biblii, jak również objaśnianie i komentowanie zawartych w niej tekstów.

"Czytanie Biblii dla współczesnego człowieka jest bardzo trudne. Poznajemy Biblię tłumaczoną, nie znamy świata, w którym Pismo się narodziło. Moim celem jest ułatwianie spotkania z Pismem – zarówno ludziom wierzącym, jak i niewierzącym" – mówiła.

Zachować życie, czyli jak nie bać się śmierci

Odpowiedzi na najtrudniejsze pytanie szukała w Biblii. Mówiła, że strach przed śmiercią wynika z lęku przed spotkaniem z Nim. „Bo czy można się przygotować na spotkanie z Bogiem?”. Twierdziła, że Ojciec decyzję o śmierci podejmuje za nas. „Wydaje mi się, że każdy z nas, nieważne, czy umiera młodo, w wieku średnim czy późno, umiera we właściwym czasie”.

Bóg wie, kiedy jest najlepszy moment na odejście. Jeśli człowiek, który umiera, nie jest jeszcze święty, to widocznie nigdy nie będzie już bliżej świętości, niż właśnie w tym momencie. Dlatego postanawia go zabrać.

Prof. Anna Świderkówna zmarła w wieku 83 lat. Przez całe życie powtarzała, że należy czytać Biblię, bo…

Bóg ciągle do nas mówi. Trzeba ją stale czytać…”.

Piszą korzystałam z książki „Chodzić po wodzie. Z Anną Świderkówną rozmawia Elżbieta Przybył”, wyd. Znak, Kraków 2006 rok. Cytaty też pochodzą z tej książki.

Newsletter

Aleteia codziennie w Twojej skrzynce e-mail.

Top 10
See More