Chcemy nadal tworzyć dla Ciebie wartościowe treści
i docierać z Dobrą Nowiną do wszystkich zakątków internetu.
Twoje wsparcie jest dla nas bardzo ważne.
RAZEM na pewno DAMY RADĘ!
„Zapewniam was, że podczas tych spotkań musiałem odczuć jak policzek ból tych ludzi: starszych, którzy stracili swoje dzieci i nie wiedzieli, gdzie się znajdują, z powodu tej polityki asymilacji. To było wydarzenie bardzo bolesne, ale trzeba było stanąć w prawdzie” – powiedział papież Franciszek podczas pierwszej po wakacyjnej przerwie audiencji ogólnej w auli Pawła VI. Mówił przede wszystkim o znaczeniu swojej 37. podróży zagranicznej do Kanady.
Spotkanie z rdzennymi mieszkańcami Kanady
Drodzy bracia i siostry, dzień dobry! Dzisiaj chciałbym podzielić się z wami pewnymi refleksjami dotyczącymi podróży apostolskiej, którą odbyłem w minionych dniach do Kanady. Była to podróż różniąca się od innych.
Główną motywacją było bowiem spotkanie z rdzennymi mieszkańcami, aby im wyrazić moją bliskość i ubolewanie oraz prośba o przebaczenie – prośba o przebaczenie – z powodu krzywd wyrządzonych im przez tych chrześcijan, w tym wielu katolików, którzy w przeszłości współpracowali w prowadzonej przez ówczesne rządy polityce przymusowej asymilacji i emancypacji.
Pod tym względem w Kanadzie została zapisana nowa karta, ważna karta drogi, którą Kościół od dawna przebywa wraz z ludami rodzimymi.
Pojednanie i uzdrowienie
Hasłem przewodnim tej podróży było „kroczyć razem”. Proces pojednania i uzdrowienia, który zakłada poznanie historyczne, wysłuchanie ofiar, uświadomienie sobie, a przede wszystkim nawrócenie, zmianę mentalności.
Z tego pogłębienia wynika, że z jednej strony niektórzy mężczyźni i kobiety Kościoła należeli do najbardziej zdecydowanych i odważnych orędowników godności ludów autochtonicznych, stając w ich obronie i przyczyniając się do poznania ich języków i kultur; ale z drugiej strony nie brakowało niestety chrześcijan, to znaczy księży, zakonników, zakonnic, osób świeckich – tych, którzy uczestniczyli w programach, które, jak dziś rozumiemy, są nie do przyjęcia i są wręcz sprzeczne z Ewangelią. Z tego właśnie powodu pojechałem, aby w imieniu Kościoła prosić o przebaczenie.
Była to zatem pielgrzymka pokutna. Było wiele chwil radosnych, ale sens i ton całości nacechowany był refleksją, skruchą i pojednaniem. Cztery miesiące temu przyjąłem w Watykanie, w oddzielnych grupach, przedstawicieli pierwotnych ludów Kanady. Było sześć takich zebrań, aby przygotować to spotkanie.
Trzy etapy pielgrzymki do Kanady
Były trzy wielkie etapy pielgrzymki: pierwszy, w Edmonton, na zachodzie kraju. Drugi, w Quebecu, na wschodzie. A trzeci na północy, w Iqaluit, może ze 300 kilometrów od kręgu polarnego.
Pierwsze spotkanie odbyło się w Maskwacis, co znaczy „Wzgórze Niedźwiedzia”, gdzie z całego kraju przybyli wodzowie i członkowie głównych grup rodzimych – Pierwszych Narodów, Metysów i Inuitów.
Razem upamiętnialiśmy dobrą pamięć o tysiącletniej historii tych ludów, w harmonii z ich ziemią. To jedna z najpiękniejszych cech ludów rodzimych: harmonijna relacja z ziemią – nigdy nie traktowali źle ziemi, zawsze żyli w harmonii. Podkreśliliśmy też bolesną pamięć o nadużyciach, jakich doznawały, także w szkołach rezydencjalnych, z powodu polityki asymilacji kulturowej.
Drugim krokiem, po upamiętnieniu, było pojednanie. Nie kompromis między nami. To byłaby iluzja, wyreżyserowany spektakl, ale pozwolenie, by pojednał nas Chrystus, który jest naszym pokojem (por. Ef 2,14). Uczyniliśmy to przyjmując za punkt odniesienia obraz drzewa, centralnego dla życia i symboliki ludów rodzimych.
Od porażki do nadziei
Upamiętnienie, pojednanie, i uzdrowienie. Ten trzeci etap podróży odbyliśmy nad brzegiem Jeziora św. Anny, właśnie w dniu święta świętych Joachima i Anny. Dla Jezusa jezioro było środowiskiem bliskim. Wszyscy możemy zaczerpnąć od Chrystusa, który jest Źródłem. I właśnie tam [nad Jeziorem] w Jezusie widzieliśmy bliskość Ojca, który daje nam uzdrowienie ran, a także przebaczenie grzechów.
Z tej podróży upamiętnienia, pojednania i uzdrowienia wypływa nadzieja dla Kościoła, zarówno w Kanadzie jak i na całym świecie. Tutaj pojawił się rys uczniów z Emaus po tym, jak szli z Jezusem zmartwychwstałym: z Nim i dzięki Niemu przeszli od porażki do nadziei (por. Łk 24,13-35).
Jak powiedziałem na początku, wspólna droga z ludami rodzimymi stanowiła trzon tej podróży apostolskiej. Włączono do niego dwa spotkania z Kościołem lokalnym i z władzami kraju, którym pragnę raz jeszcze wyrazić szczerą wdzięczność za wielką dyspozycyjność i serdeczne przyjęcie, które zapewnili mnie i moim współpracownikom. Podobnie biskupom.
Wyzwanie dla misji Kościoła
Wobec rządzących, przywódców ludów rodzimych i korpusu dyplomatycznego potwierdziłem rzeczywistą wolę Stolicy Apostolskiej i lokalnych wspólnot katolickich promowania kultur mieszkańców rodzimych, z odpowiednimi drogami duchowymi i zwracając uwagę na zwyczaje i języki ludów.
Jednocześnie zauważyłem, że mentalność kolonizacyjna jest dziś obecna w różnych formach kolonizacji ideologicznej, która zagraża tradycji, historii i więzom religijnym narodów, niwelując różnice, skupiając się tylko na teraźniejszości i często zaniedbując obowiązki wobec najsłabszych i najbardziej wrażliwych.
Chodzi więc o odzyskanie zdrowej równowagi, odzyskanie harmonii będącej czymś więcej niż równowaga, odzyskanie harmonii między nowoczesnością a kulturami przodków, między sekularyzacją a wartościami duchowymi.
A to stanowi bezpośrednio wyzwanie dla misji Kościoła posłanego na cały świat, by dawać świadectwo i „zasiewać” powszechne braterstwo, które szanuje i promuje wymiar lokalny z jego wielorakimi bogactwami (por. Encyklika Fratelli tutti, 142-153).
Ból rodziców, którzy stracili dzieci: jak policzek
Już to powiedziałem, lecz pragnę jeszcze raz podkreślić moją wdzięczność dla władz cywilnych, pani gubernator generalnej, dla premiera, różnych władz miejsc, które odwiedziłem: dziękuję wam za sposób, w jaki dopomogliście realizacji zamierzeń i gestów, o których wspomniałem.
Pragnę też podziękować biskupom. Podziękować przede wszystkim za jedność episkopatu. Realizacja celów podróży była możliwa dzięki zjednoczeniu biskupów, a tam, gdzie jest jedność, można iść naprzód. Dlatego chciałbym to podkreślić i podziękować biskupom Kanady za tę jedność.
Pod znakiem nadziei odbywało się ostatnie spotkanie – w krainie Inuitów, z młodymi i starszymi. I zapewniam was, że podczas tych spotkań, a szczególnie podczas tego ostatniego, musiałem odczuć jak policzek ból tych ludzi: starszych, którzy stracili swoje dzieci i nie wiedzieli, gdzie się znajdują, z powodu tej polityki asymilacji.
To było wydarzenie bardzo bolesne, ale trzeba było stanąć w prawdzie: musimy stanąć w prawdzie w obliczu naszych błędów, naszych grzechów. Także w Kanadzie jest to sprzężenie kluczowe, jest to znak czasu: młodzi i starzy w dialogu, aby wspólnie kroczyć w dziejach między pamięcią a proroctwem sprzężonymi ze sobą.
Niech męstwo i pokojowe działanie rdzennej ludności Kanady będzie przykładem dla wszystkich ludów rodzimych, aby nie zamykały się w sobie, ale aby ofiarowały swój niezbędny wkład na rzecz ludzkości bardziej braterskiej, która potrafiłaby kochać stworzenie i Stwórcę, w harmonii ze stworzeniem, w harmonii między wami wszystkimi. Dziękuję.
[Do wiernych z Polski]
Pozdrawiam pielgrzymów polskich. Dziękuję wam za modlitewne wsparcie podczas mojej podróży do Kanady. Wiem, że w sierpniu wielu z was pielgrzymuje pieszo na Jasną Górę i do innych sanktuariów maryjnych. Proszę was, ofiarujcie trud waszego pielgrzymowania także za Kościół, o pokój w całym świecie, a szczególnie na Ukrainie.
Pozdrawiam siostry elżbietanki, które przeżywają tu w Rzymie czas duchowej odnowy: wiele z nich pracuje na Ukrainie. Niech Matka Boża wyjedna im oraz tym, którym pomagają, obfitość Bożych łask. Z serca wam błogosławię.
Tłum. o. Stanisław Tasiemski OP
KAI/ks