separateurCreated with Sketch.

T.S. Eliot: Musimy iść dalej, nawet jeśli czas stoi w miejscu

Little Gidding
whatsappfacebooktwitter-xemailnative
Michael Rennier - 28.04.22
whatsappfacebooktwitter-xemailnative
Czujemy się zawieszeni w czasie. Stajemy się niepewni siebie, niepewni, jak poradzić sobie z osobistymi problemami, rozczarowaniem, przemocą, chorobą lub ciągłymi negatywnymi informacjami w wiadomościach. Ale nie zapadajmy się z powrotem w zimę.
Pomóż Aletei trwać!
Chcemy nadal tworzyć dla Ciebie wartościowe treści
i docierać z Dobrą Nowiną do wszystkich zakątków internetu.
Wesprzyj nas

Twoje wsparcie jest dla nas bardzo ważne.
RAZEM na pewno DAMY RADĘ!

Jest rok 1941. Poeta T.S. Eliot cierpi z powodu bombardowań w Londynie. Jak wielu innych przeżywa ten szczególnie brutalny rok gwałtownych działań wojennych w ciągłym napięciu. Nie wie, kiedy zawyją syreny przeciwlotnicze, a na niebie pojawią się niemieckie samoloty gotowe do wyładowania śmiercionośnego ładunku. Londyn staje się zrujnowanym, niebezpiecznym miejscem.

Umysł Eliota wraca do spokojniejszego czasu i miejsca – do dzieciństwa w St. Louis, Missouri, gdzie dorastał nad brzegiem rzeki Missisipi. Jego rodzina regularnie wyjeżdżała na wakacje do Cape Ann w stanie Massachusetts, co po latach wspomina z sentymentem.

Cztery kwartety

Już w Londynie Eliot pisze wiersz o rzece i oceanie, pełen wspomnień, zatytułowany Dry Salvages. Lata wcześniej kończy wiersz Burnt Norton o starym, zrujnowanym dworku w Anglii. W East Coker przenosi się z kolei do wioski w Somerset, z której jego przodkowie wyemigrowali do Ameryki.

Wiersze te, w których Eliot rozważa ruiny wojenne, nostalgię, stratę i żal w kontekście odkupienia, składają się w końcu na ukończony cykl poetycki Cztery kwartety.

Czwarty i ostatni wiersz z tego zbioru, Little Gidding, został opublikowany pod koniec 1942 roku. Eliot wspomina w nim jeszcze inne doświadczenie. W 1936 roku odwiedził dziwną, małą, położoną na uboczu społeczność Little Gidding w Cambridgeshire w Anglii.

Choć odwiedził ją tylko raz, wspomnienie o niej wyraźnie tkwi w nim, gdy kończy pracę nad Czterema kwartetami. Czuje, że musi napisać o czasie spędzonym w tym spokojnym miejscu, aby przepracować swoje emocje związane ze śmiercią i zniszczeniem, których doświadczył w czasie wojny.

Little Gidding

Little Gidding jest bardzo stare. Pierwotne budynki zostały zbudowane około 1196 roku, zasadniczo jako samowystarczalna posiadłość rolnicza z rodzinną kaplicą. Miejsce to popadło w ruinę, gdy w 1622 roku Nicholas Ferrar przejął je w posiadanie za pieniądze zarobione na inwestycjach w kolonii Wirginii. Nicholas był wyświęconym diakonem w Kościele anglikańskim i wraz ze swoją rodziną planował prowadzić życie na wpół monastyczne. W końcu 40 członków rodziny zamieszkało we wspólnocie, gdzie modlili się sześć razy dziennie, korzystając z Book of Common Prayer, i przesiadywali długie noce w kaplicy, czekając na wschód słońca. Przestrzegali postu i praktykowali dzieła miłosierdzia.

Aktywna wspólnota religijna przetrwała tylko do 1657 roku, kiedy zmarł ostatni brat Ferrara, ale potomkowie rodziny mieszkali tam jeszcze przez ponad sto lat, a dziedzictwo Nicholasa Ferrara stało się nieodłącznym elementem tego miejsca.

T.S. Eliot, który odwiedził to miejsce wieki później, nadal odczuwał modlitewną obecność, pisząc: "To jest najbliższe miejsce i czas… to jest przecięcie ponadczasowej chwili". Najwyraźniej doświadczenie tego cichego miejsca odcisnęło na nim trwałe piętno, ponieważ właśnie tam powraca jego myśl, gdy zaczyna zastanawiać się, jak to jest, że wędrujemy przez życie pośród grozy współczesnych działań wojennych.

Wiersz zaczyna się słowami: "Wiosna w środku zimy jest swoją własną porą roku/ Wieczystą, choć zamroczoną ku zachodowi,/ Zawieszoną w czasie…".

Wiosna w środku zimy

Wiosna przynosi nowe życie, ale jest to walka. Kwiaty mozolnie przedzierają się przez zaskorupiałą ziemię, straszne burze nadciągają ciepłymi prądami powietrza, które aż kipią od elektryczności. Wiosna przynosi słoneczne dni i świty, kiedy budzimy się ze szronem na polach. Nad tym wszystkim unosi się ponadczasowy Bóg.

Co to znaczy, z duchowego punktu widzenia, znaleźć się w środku zimowej wiosny? W powietrzu unosi się wahanie, niepewność, czy dzień będzie dobry, czy też znów pogrąży się w zimie. Są to dni, w których czujemy się zawieszeni w czasie. To metafora tego, jak stajemy się niepewni siebie, niepewni, jak poradzić sobie z osobistymi problemami, rozczarowaniem, przemocą, chorobą lub ciągłymi negatywnymi informacjami w wiadomościach. Nie zapadajmy się z powrotem w zimę.

Sekret polega na tym, że ponadczasowy Bóg zbiera to wszystko, każde doświadczenie z naszej przeszłości, teraźniejszości i przyszłości, i trzyma nas blisko swojego serca. Każdego dnia słońce jest silniejsze. Mroźne pola o świcie błyszczą boskim ogniem pentakostalnym. Wahamy się "między topnieniem a zamarzaniem", ale nasza podróż zawsze postępuje. Soki duszy drżą z piękna przeszłości, nadziei przyszłości i dobroci chwili obecnej – by być tutaj, w miejscu, które jest nam dane na dobre i na złe.

Nie poddawaj się. O to właśnie chodzi Eliotowi. Nieważne, czy jesteś na idyllicznych wakacjach nad morzem, czy cierpisz w czasie bombardowania Londynu. Naszym zadaniem jest iść dalej, nawet jeśli wydaje się, że czas stoi w miejscu.

"Koniec wszystkich naszych poszukiwań – pisze Eliot – będzie polegał na dotarciu tam, gdzie zaczęliśmy/ I poznaniu tego miejsca po raz pierwszy".

Newsletter

Aleteia codziennie w Twojej skrzynce e-mail.

Top 10
See More
Newsletter

Aleteia codziennie w Twojej skrzynce e-mail.