Chcemy nadal tworzyć dla Ciebie wartościowe treści
i docierać z Dobrą Nowiną do wszystkich zakątków internetu.
Twoje wsparcie jest dla nas bardzo ważne.
RAZEM na pewno DAMY RADĘ!
Teraz już wiem, że tego wyjazdu nie uda się powtórzyć, bo wiele miejsc po prostu już nie istnieje. Ale nie o tym, a o wrażeniach z wyprawy, bo te są niezapomniane. Już w autokarze wyjeżdżającym z Polski panowało ogromne podekscytowanie. Przygotowania do świąt Wielkiej Nocy i same święta poza granicami kraju, ale w bliskiej nam kulturze, wydawały się niezwykle ciekawe.
Kaziuki
Na starcie – zaskoczenie pogodowe. Początek marca, a w Wilnie korytarze śnieżne na półtora metra wysokości. Śnieg spychany na pobocza, a pośrodku tunel jak z bajki. Cóż, początek marca zgodnie z przysłowiem „W marcu jak w garncu” objawił się z całym swoim urokiem. Kaziuki okazały się niezwykłym przeżyciem, zwłaszcza dla tych, którzy lubią regionalne klimaty. Tradycje jarmarku wywodzą się z 1602 r., kiedy papież Klemens VIII ogłosił księcia Kazimierza Jagiellończyka świętym. Dwa lata później w katedrze wileńskiej zorganizowano uroczystość kanonizacyjną. I odtąd co roku po liturgii mieszkańcy i goście idą na jarmark po tradycyjne wyroby z wikliny (przywieziony z Wilna koszyk zachował się do dzisiaj), palmy na Palmową Niedzielę, obwarzanki smorgońskie i... serca z piernika, które u nas kupuje się raczej przed świętami Bożego Narodzenia. Pielmieni z tamtego jarmarku do dziś kojarzą mi się z wyrafinowaną ucztą kulinarną. W tym czasie można się było nimi uraczyć, bo ścisły post Wielkiego Tygodnia był dopiero przed nami.
Tradycje religijne w domach katolickich i kulinarne na Litwie zbliżone są do polskich. W tym roku Wielkanoc, podobnie jak u nas, obchodzona jest 17 kwietnia. Litwini nie uznają śmigusa-dyngusa, choć kultywuje się ten zwyczaj w domach o polskim rodowodzie, w regionie wileńskim. W litewskich domach można natomiast spotkać drzewko wielkanocne, z tzw. gniazdkiem, gdzie najmłodsi mogą szukać podarunków.
Pisanki zdobione jak u nas, w cebuli, burakach, a także na czarno – w korze dębowej, na żółto – w korze jabłoni, a dodatkowo ozdabiane szlaczkami z ciepłego wosku. Niedziela Zmartwychwstania obowiązkowo zaczyna się rezurekcją, bo gdy prześpi się ten poranek, można nabawić się bólów głowy. A później, po śniadaniu... toczenie jajek, bitwy na jajka i inne podobne zabawy. Z ciekawostek kulinarnych na stole nie mogło zabraknąć stulistkowca, czyli tatarskiego ciasta z makiem, zupy z buraków i ogórków oraz cepelinów, czyli dużych klusek nadziewanych mięsem.
Huśtawki na Łotwie
Wielkanoc na Łotwie, Lieldienas albo Wielkie Dni obchodzi się podobnie; z pisankami, zabawą w toczenie jajek, a także popularnym chłostaniem baziami „na zdrowie”, czemu towarzyszą okrzyki: „Choroba na zewnątrz, zdrowie do środka”. Jednak widok ludzi huśtających się na drewnianej huśtawce był kompletnie zaskakujący. A tymczasem okazuje się, że jest to obowiązkowy element świątecznych rytuałów, nawiązujący do „tańca” słońca na niebie w wielkanocny poranek.
Huśtawki na Łotwie były więc mocno eksploatowane nie tylko w wielkanocne święta, ale i w następnym tygodniu. Zazwyczaj po takiej zabawie trzeba je było po prostu rozebrać.
Na stołach królowały okrągłe potrawy, symbole światła i słońca. Oprócz jaj też groszek, fasola, bułeczki, ciasta i zupy, zwłaszcza krem z grzankami czy fasolowa i klopsiki. Można też zjeść zupę albo sałatkę z pokrzyw. Ze słodkości – kulicz paschalny, „różyczki”, czyli bułeczki z jabłkami oraz pascha, znana też w Polsce.
Ukraina – Wielkanoc tydzień później
W Ukrainie, z racji kalendarza juliańskiego, święta wypadają w innym terminie, zazwyczaj tydzień później niż w Polsce. W tym roku będzie to 24 kwietnia. Ukraińska Великдень lub Пасха zalicza się do najważniejszych świąt.
Tydzień przed Wielkanocą, w Wierzbną Niedzielę, na pamiątkę wjazdu Chrystusa do Jerozolimy w cerkwi święci się gałązki wierzby. Po mszy wciąż można spotkać uderzających się wzajemnie wierzbową gałązką ludzi, którzy mówią: „Nie ja biję, wierzba bije”. Tak poświęcone gałązki znajdują ważne miejsce w domu, zazwyczaj koło obrazów. A kiedy wierzba uschnie, pali się ją albo zanosi do lasu.
W Wielki Czwartek dobrze było zażyć oczyszczającej kąpieli, która – jak uważano – ma zapewniać zdrowie w całym roku. W Wielki Piątek w cerkwi wystawia się płaszczanicę, czyli płótno przedstawiające Chrystusa w grobie. Tego dnia obowiązuje ścisły post.
Tradycyjne nabożeństwo wielkanocne odprawiano w nocy z soboty na niedzielę. O 4 rano święcono też koszyczki, a do cerkwi szły całe rodziny w tradycyjnych ludowych strojach. Po święconce przystępowano do wielkanocnego śniadania.
Na tradycyjne powitanie „Христос Воскрес” (Chrystus Zmartwychwstał) – odpowiadano „Воістину Воскрес” (Prawdziwie Zmartwychwstał). Takie powitanie „obowiązywało” nie tylko w Wielką Niedzielę, ale i w całym tygodniu po Wielkanocy, a czasami i dłużej. Co ciekawe, tym pozdrowieniem witano się nie tylko w gronie rodziny, ale także w sklepie, na ulicy, a nawet w urzędzie.
A tydzień po Wielkanocy obchodzono ukraińskie święto zmarłych, czyli Hrobki. To tradycja w Polsce nieznana. Na cmentarzu ukraińskie rodziny nie tylko modliły się za zmarłych, ale urządzały pikniki z jedzeniem i napojami, którymi – jak wierzono – należy podzielić się ze zmarłymi.
Tych tradycyjnych obchodów już nie udało mi się zobaczyć, bo tuż po Wielkanocy wracaliśmy do Polski. Ze świątecznymi pamiątkami, z dużymi wielkanocnymi palmami, które miały się przydać za rok i tym, co każdy lubił najbardziej: pielmieni, sękaczem i korowajem albo innymi smakołykami, by podzielić się nimi w gronie najbliższych.