separateurCreated with Sketch.

„Skóra na rękach taty była odbudowana”. Ale w Lourdes zmieniło się też jego serce

Pielgrzymi dotykają skały pod figurą Matki Bożej w grocie w Lourdes

whatsappfacebooktwitter-xemailnative
whatsappfacebooktwitter-xemailnative
W Lourdes mają miejsce również takie uzdrowienia, o których mniej się mówi, łaski przyjęte w ciszy, którymi ludzie dzielą się dopiero u kresu życia. Francis Vanhove, emeryt z Gironde, jest świadkiem fizycznego i duchowego uzdrowienia, jakiego doświadczył jego ojciec.
Pomóż Aletei trwać!
Chcemy nadal tworzyć dla Ciebie wartościowe treści
i docierać z Dobrą Nowiną do wszystkich zakątków internetu.
Wesprzyj nas

Twoje wsparcie jest dla nas bardzo ważne.
RAZEM na pewno DAMY RADĘ!

Uzdrowienie serc to pierwszy cud, jaki dokonuje się w Lourdes – a mówi to człowiek, który jest opiekunem pielgrzymów. Francis Vanhove, emeryt z Gironde, pełni tę posługę od blisko 20 lat. Ta uprzywilejowana pozycja pozwoliła mu stać się świadkiem wielu łask duchowych i cielesnych, jakich doświadczają pielgrzymi w mieście maryjnym. I choć pielgrzymki diecezjalne sprawiają, że regularnie bywa w Grocie Objawień, z sanktuarium łączą go więzy bardzo osobiste. „To właśnie tam mój ojciec otrzymał łaskę uzdrowienia fizycznego” – wspomina ze wzruszeniem.

Dla rodziny, która wakacje spędzała w Dolinie Argelès-Gazost, Lourdes stanowiło obowiązkowy „punkt programu”. „W te dni, gdy pogoda nie dopisywała, mama spontanicznie zarządzała wyjście do sanktuarium”. Trasa miała ściśle określony przebieg. Najpierw wizyta w bazylice różańcowej, wejście na arkady, bazylika górna, „ewentualnie jeszcze droga krzyżowa”, by na koniec „zatrzymać się jeszcze w Grocie Objawień i przy kranikach”.

Pierwsze wspomnienia Francisa Vanhove'a związane z Lourdes sięgają lat 50.

Rok po roku wszyscy członkowie rodziny Vanhove wybierali się na tę samą krótką przechadzkę. Choć tata Robert nie praktykował wiary przyjętej na chrzcie świętym, nie przeszkadzało mu to jednak udawać się do sanktuarium wraz z żoną i sześciorgiem dzieci.

Lourdes. To, co nadzwyczajne, dokonuje się w zwyczajności

„Ok. 40. roku życia u taty rozwinęła się choroba skóry. Dotykała ona również innych mężczyzn w rodzinie, ale w jego przypadku skóra na dłoniach schodziła całkowicie” – wspomina Francis. „Ponieważ skóra się nie regenerowała, musiał mieć zabandażowane ręce”. Wizyty u dermatologa, lekarstwa – życie rodzinne zmieniło się z dnia na dzień. „Ponieważ tata nie mógł prowadzić, kupił amerykański samochód z automatyczną skrzynią biegów i stery przejęła mama”.

Po powrocie do Lourdes z końcem lata 1960 roku rodzina nie zarzuciła swojej tradycji. „Oto znowu podążaliśmy gęsiego na naszej stałej trasie kończącej się przy kranikach, z których można zaczerpnąć cudownej wody. Mama zdjęła tacie rękawiczki, by mógł choć na chwilę włożyć ręce pod płynącą z nich wodę…” Po tym obowiązkowym przystanku powrót do pensjonatu. „Wieczorem mama posypywała dłonie taty talkiem” – wspomina Francis Vanhove. „Później na nowo założyła mu bandaże, zauważając jednak, że coś się zmieniło”.

Nawet największe uzdrowienie fizyczne nigdy nie będzie wystarczające, ale nawrócone serce wystarczy, by osiągnąć życie wieczne. A Lourdes jest miejscem uzdrowienia ciała i ducha, trzeba je ze sobą powiązać.

Ku ich wielkiemu zdumieniu, następnego dnia rano okazało się, że skóra na rękach jest całkowicie odbudowana. „Mama szykowała się, by nasmarować mu ręce maścią na dzień, ale… nie było to już konieczne. I już nigdy więcej nie musiała tego robić”. Koniec z rękawiczkami i bandażami, uzdrowienie, które się dokonało, okazało się definitywne.

Uzdrowienie – znak od Boga

Trwałość uzdrowienia jest jednym z kryteriów, jakie bada Międzynarodowy Komitet Lekarski w Lourdes, by zatwierdzić to, co zostanie następnie zakwalifikowane przez biskupa jako cud. „Istnieje siedem kryteriów, jakie musi spełnić potencjalnie cudowne uzdrowienie, abyśmy jako lekarze, zgodnie z naszym stanem wiedzy, nazwali je niewytłumaczalnym” – mówi Alessandro De Franciscis, lekarz i dyrektor Biura Medycznego działającego przy sanktuarium. „Dwa z nich odnoszą się do samej choroby, cztery – do uzdrowienia, a ostatnie jest kryterium ogólnym”.

Każdego roku lekarz przyjmuje setki świadectw od osób, które uważają się za cudownie uzdrowione. Przyznaje on jednak, że ich liczba nie pokrywa się dokładnie z rzeczywistością. „Istnieją trzy rodzaje sytuacji, które sprawiają, że tracę jakiś przypadek niewytłumaczalnego uzdrowienia. Albo osoba, która mogłaby zgłosić swoje uzdrowienie, nigdy nie słyszała o biurze medycznym, albo taka osoba deklaruje wobec mnie swoje uzdrowienie, ja wówczas sporządzam notatki, ale nie udaje się zebrać dokumentów niezbędnych do założenia dokumentacji medycznej i zbadania danego przypadku. Zdarza się również, że ktoś nie życzy sobie oficjalnego stwierdzenia uzdrowienia z obawy przed naruszeniem prywatności albo na przykład woli zachować dar uzdrowienia dla siebie jako osobiste doświadczenie w życiu duchowym”.

Moc sakramentów w Lourdes

Choć Francis Vanhove w dzieciństwie był świadkiem jednego z takich uzdrowień, odkrył je na nowo dopiero w wieku dorosłym. „To był rok 1999, na kilka tygodni przed śmiercią mojego ojca. Pewnego dnia z szerokim uśmiechem na twarzy przypomniał nam tę piękną historię, która mu się przydarzyła”. Łaska, o której powściągliwie milczał przez blisko 40 lat. Bodźcem do tego, by opowiedzieć o swoim uzdrowieniu, była inna łaska, tym razem natury duchowej. „Tata odbył pielgrzymkę do Lourdes w lipcu 1999 r., a ja byłem przydzielonym do niego opiekunem. Pewnego dnia poprosił o spowiedź przed mszą. Coś podobnego nigdy wcześniej nie miało miejsca. Otrzymał sakrament pojednania i godzinę później przyjął Komunię z rąk kardynała Eyta” – wspomina Francis. Po powrocie z Lourdes jego ojciec stał się innym człowiekiem. A kilka miesięcy później z pokojem w sercu oddał ducha.

Posługujący od pięciu lat jako kapelan ojciec Don Anne-Guillaume doświadcza tej samej radości, obserwując przemiany, jakie dokonują się mocą sakramentów. „Choć oficjalnie uznanych jest 70 cudów, w Lourdes nie brakuje łask nawrócenia i uzdrowienia. Kaplica pojednania jest miejscem największego uzdrowienia – wyjaśnia. Przyjmując pielgrzymów, przypomina im, że uzdrowienia, zarówno duchowe jak i fizyczne, są znakiem, który wskazuje na „bliskość królestwa Bożego”. W przypowieści o uzdrowieniu paralityka (Łk 5,17-25) dom jest symbolem Kościoła. A Jezus, jak podkreśla Ewangelia, mocą Bożą uzdrawia wszystkich.

„Paralityk zostaje przyniesiony, aby uzyskać uzdrowienie, a Jezus mówi mu, że odpuszczone są mu jego grzechy. To właśnie oglądamy w Lourdes każdego dnia – królestwo Boże, które przybliża się poprzez uzdrowienia. Właśnie o tym mówiła Matka Boża, wzywając do pokuty. Miała na myśli to, że bliskie jest królestwo Boże”.

Od objawień upłynęło już tyle lat, a Lourdes pozostaje miejscem wielu łask. Bez względu na to, czy ujawniają się one w sposób fizyczny, czy też mają charakter przeżycia wewnętrznego i duchowego.

Newsletter

Aleteia codziennie w Twojej skrzynce e-mail.

Top 10
See More
Newsletter

Aleteia codziennie w Twojej skrzynce e-mail.