separateurCreated with Sketch.

Sto razy wołał: “Nie chcę umierać, Panie. Daj mi drugą szansę!”

Matthieu Noli
whatsappfacebooktwitter-xemailnative
whatsappfacebooktwitter-xemailnative
Po trzech tygodniach w szpitalu Matthieu Noli był odmienionym człowiekiem.
Pomóż Aletei trwać!
Chcemy nadal tworzyć dla Ciebie wartościowe treści
i docierać z Dobrą Nowiną do wszystkich zakątków internetu.
Wesprzyj nas

Twoje wsparcie jest dla nas bardzo ważne.
RAZEM na pewno DAMY RADĘ!


"Nie chcę umierać, Panie, daj mi drugą szansę". Matthieu Noli nigdy nie zapomni tych słów, które ponad 20 lat temu powtórzył co najmniej sto razy.

Wszystko zaczęło się jak w każdy inny zwyczajny weekend. W nocy 31 sierpnia 2001 roku pojechał odwiedzić przyjaciela w Tuluzie, we Francji. Po wieczorze z innymi przyjaciółmi wyruszył na poszukiwanie noclegu.

– Pamiętałem tylko jedną rzecz: mój przyjaciel mieszkał nad restauracją w pobliżu Capitol Square. Zapytałem więc pierwszą osobę, którą zobaczyłem, o drogę, a potem drugą… Aż spotkałem tego faceta – wspomina.

Nieznajomy miał lekko kanciastą twarz. Był wysoki, brodaty i... niezbyt przyjazny. – Życzyłem mu dobrego wieczoru i powiedziałem, że szukam danego adresu, a on mnie odprawił. Zdenerwowałem się i popełniłem błąd, obrażając go. W odpowiedzi usłyszałem: '"Czego chcesz?".

Mężczyzna dźgnął Matthieu nożem w brzuch i w gardło.

Na początku 30-latek nie zdawał sobie sprawy z tego, jak poważne są jego obrażenia. Tracił jednak dużo krwi... Udało mu się dojść do radiowozu. Funkcjonariusze wezwali pomoc.

Druga szansa

Rokowania Matthieu nie były dobre. W każdej chwili szpitalne łóżko mogło stać się jego łożem śmierci. Matthieu Noli postanowił pogrążyć się w modlitwie. – Powiedziałem Bogu: "Panie, mogę zrobić coś dobrego w moim życiu, daj mi drugą szansę…" i moja modlitwa została wysłuchana – opowiada.

Po trzech tygodniach spędzonych w szpitalu był odmienionym człowiekiem.

– Moje drugie życie zaczęło się od tratwy składającej się z trzech desek: wiary (która stała się naprawdę żywa), miłości i pisania – tłumaczy.

Matthieu do tej pory dużo podróżował i miał doświadczenia zawodowe w różnych dziedzinach. Teraz postanowił podjąć ryzyko i postawić na powołanie, które zawsze go pociągało: pisanie. – Przeżycie tych ran nie uczyniło ze mnie supermana. Pozostałem pełen słabości – mówi.

Dwie dekady później Matthew Noli napełnia swoje książki radością wiary, która go wypełnia. Posuwa się nawet do tego, że bohater jego najnowszej powieści, La Conversion d'Arthur Grandin, oddaje głos wierze, która go ożywia. "Mamy radosną wiarę tych, którzy okrywają się płaszczem wspólnych słabości, spokojną wiarę tych, którzy wiedzą, że miłosierdzie w końcu zwycięży, i lekką wiarę tych, którzy wierzą, że On przyjdzie, aby nas podnieść".

Na pytanie, czy ma jakieś pretensje do osoby, która go dźgnęła, Noli odpowiada ze śmiechem: – Gdzieś po drodze ta osoba uratowała mi życie!

Newsletter

Aleteia codziennie w Twojej skrzynce e-mail.

Top 10
See More
Newsletter

Aleteia codziennie w Twojej skrzynce e-mail.