Chcemy nadal tworzyć dla Ciebie wartościowe treści
i docierać z Dobrą Nowiną do wszystkich zakątków internetu.
Twoje wsparcie jest dla nas bardzo ważne.
RAZEM na pewno DAMY RADĘ!
Jest takie miejsce w pobliżu lokalnego muzeum, które jest dla mnie wyjątkowe. Pokazuję je moim dzieciom za każdym razem, gdy przechodzimy w pobliżu. To miejsce, w którym usiadłam, aby odebrać telefon od pracodawcy i potwierdzić mu, że nie wrócę do biura. Byłam wtedy na spacerze z noworodkiem.
Chociaż moja decyzja była wynikiem wielu lat przemyśleń i modlitwy, ten telefon był ostatecznym aktem zamknięcia jednych drzwi i otwarcia drugich. To był początek nowego rozdziału w moim życiu.
Dziś, 7 lat później, tamten śpiący noworodek jest energicznym i żywiołowym drugoklasistą. Dołączyło też do niego kilkoro innych maluchów. Ja zdecydowałam się zostać w domu na dobre. Wybór ten okazał się naturalną kontynuacją tamtej decyzji sprzed lat.
Mama w domu a praca zawodowa
Podjęłam ją, ponieważ chciałam spędzać więcej czasu z moimi dziećmi. Chciałam chłonąć dni ich ulotnego dzieciństwa. Chciałam dać im opiekę, zaangażowanie i miłość.
Co ważne, pozostanie w domu z dziećmi nie oznacza, że nie można kontynuować pracy zawodowej. W rzeczywistości wiele mam pozostających w domu jest zatrudnionych w jakiś sposób. Nasze społeczeństwo nie wspiera przecież zbytnio pełnoetatowych opiekunów.
Tak było w moim przypadku. Przez większość z ostatnich 7 lat byłam zatrudniona. Na szczęście zawsze na stanowiskach, które pozwalały mi pracować w domu lub zabierać dzieci ze sobą. Cieszę się, że znalazłam te możliwości "utrzymania stopy w drzwiach mojej kariery". Taki rodzaj pracy w niepełnym wymiarze godzin jest dobrą strategią dla kobiet, które chcą zostać w domu z dziećmi przez pewien czas, a następnie zwiększyć zakres pracy, gdy maluchy podrosną.
Macierzyństwo – emerytura w wieku 25 lat?
W czasach, gdy wybór zostania mamą w domu wydaje się coraz bardziej niezwykły, chcę przekazać kilka słów nadziei kobietom rozważającym tę decyzję. Nie każdy dzień był spokojną i cichą przystanią, którą wyobrażałam sobie na początku (w sumie... czy jakikolwiek dzień w domu pełnym małych dzieci może być spokojny?). Ale 7 lat później nie żałuję i za nic nie zamieniłabym tych lat spędzonych w domu z moimi dziećmi.
Mam wrażenie, że jesteśmy bombardowani przesłaniem, że musimy zawsze coś robić. Powinniśmy zawsze dążyć do nowych sukcesów, zawsze biec do następnego wielkiego celu. A co, jeśli istnieje inna droga?
Wybór spokojnej codzienności w domu i stylu życia, który płynie w łagodnym tempie niemowląt i dzieci, wydaje się sprzeczny z kulturą. Jedna z moich przyjaciółek żartuje, że zostanie mamą w domu oznacza, że "kobieta przeszła na emeryturę w wieku 25 lat". To prawda, że nasze samodzielne i nieśpieszne dni są czymś, czego wielu ludzi nie doświadcza, dopóki nie przejdzie na emeryturę.
Czy moje dzieci coś tracą?
Pozostanie w domu nie jest właściwym wyborem dla każdego. Dla mnie okazało się najlepszym.
Wybrałam powolne poranki, spędzane na czytaniu książek na kanapie, zamiast popędzania wszystkich do wyjścia. Wybrałam spędzanie godzin na zabawie na świeżym powietrzu, kiedy tylko jest ładna pogoda, bez względu na porę dnia czy dzień tygodnia. Wybrałam bycie przy moich dzieciach nie tylko w chwilach przełomowych, ale także (i co ważniejsze) w słodkich, zabawnych, a nawet trudnych momentach pomiędzy nimi. Chcę zachować te wspomnienia, "rozważając je w [moim] sercu" (Łk 2,19), tak jak Matka Boża uczyniła to ze swoim ukochanym dzieckiem.
Niedawno zobaczyłam w mediach społecznościowych post, w którym miejscowe mamy dzieliły się rekomendacjami dotyczącymi przedszkoli, które kosztują ponad 30 tys. dolarów rocznie. Miałam chwilę zwątpienia i zastanawiałam się, czy moje dzieci czegoś nie tracą, nie uczęszczając do prestiżowej i drogiej instytucji.
Ale kiedy zabrałam to pytanie na modlitwę i przeszukałam swoje serce, dotarło do mnie, że wcale im tego nie brakuje. Nazwijcie mnie szaloną, ale wierzę, że spędzanie czasu w domu ze mną i rodzeństwem jest dokładnie tym, czego im trzeba.
Spokojny czas wzrastania
Brytyjska pedagog Charlotte Mason w swojej książce Edukacja domowa napisała:
Wierzę, że moim powołaniem jest stworzenie tego "spokojnego czasu wzrastania" dla moich dzieci, a praca ta jest dla mnie zaszczytem. Jestem wdzięczna, że znalazłam sposób, aby to się udało, również dzięki mojemu mężowi, który tak ciężko pracuje w domu i w biurze, aby umożliwić naszej rodzinie taki styl życia.
Pomimo trudnych dni i chwil mam wrażenie, że jest to najlepszy i najszczęśliwszy czas w moim życiu. Potwierdziła to też ostatnio moja babcia, która miała satysfakcjonującą karierę zawodową i również została w domu na pewien czas, aby wychować sześcioro dzieci.
– To z pewnością są najszczęśliwsze dni w twoim życiu! – powiedziała.
Moja perspektywa pojawia się siedem lat po podjęciu decyzji o pozostaniu w domu. Perspektywa babci – po ponad 50 latach od dokonania tego samego wyboru. Jej słowa są kolejnym potwierdzeniem, że tamtego dnia, podczas spaceru obok muzeum, dokonałam właściwego wyboru.