separateurCreated with Sketch.

Jest niewidoma, ale we wszystkim widzi nadzieję. Pani Jadwiga o wierze, mimo przeciwności

niewidoma kobieta
Pani Jadwiga Dziura nie widzi od urodzenia. Pracuje w Sekcji Zbiorów Książki Brajlowskiej Działu Zbiorów dla Niewidomych Głównej Biblioteki Pracy i Zabezpieczenia Społecznego. Opowiada nam o nadziei i wierze, mimo przeciwności.
Pomóż Aletei trwać!
Chcemy nadal tworzyć dla Ciebie wartościowe treści
i docierać z Dobrą Nowiną do wszystkich zakątków internetu.
Wesprzyj nas

Twoje wsparcie jest dla nas bardzo ważne.
RAZEM na pewno DAMY RADĘ!

Aleteia: Wiara zaczęła się w Laskach?

Jadwiga Dziura: Urodziłam się w rodzinie katolickiej. O Panu Bogu słyszałam od najwcześniejszego dzieciństwa. Babcia z dziadkiem nauczyli mnie pacierza. Jestem niewidoma, dlatego jako małe dziecko zostałam oddana najpierw do przedszkola, potem do szkoły z internatem w Ośrodku Szkolno-Wychowawczym dla Dzieci Niewidomych im. Róży Czackiej w Laskach. Rozstanie z domem było dla mnie bardzo trudne. Laski to szkoła katolicka.

Siostry Franciszkanki Służebnice Krzyża dbały o nasze wykształcenie, usamodzielnienie się i wychowanie religijne. W internacie rano i wieczorem modliłyśmy się wspólnie. Chodziłyśmy na Mszę Świętą i inne nabożeństwa. Pana Boga poznawałam na lekcjach religii i w czasie rekolekcji szkolnych. Pomimo że o Panu Bogu słyszałam od najwcześniejszego dzieciństwa, przez wiele lat bałam się Go. Nie czułam Jego miłości.

Może to wynikało z tego, że wcześniej musiałam opuścić dom rodzinny, z czym nie mogłam się pogodzić. Poza tym nie miałam stabilnego obrazu ojca, który byłby punktem odniesienia do zbudowania relacji z Bogiem Ojcem. Wynikało to stąd, że miałam słabszą więź z tatą, ponieważ do Lasek, by nas odwiedzić (w Ośrodku byli również brat i siostra), przyjeżdżały najczęściej babcia i mama. Tatę widywałam najrzadziej. Był dobrym człowiekiem, troszczył się o nas, ale momentami się go bałam.

Po ukończeniu szkoły podstawowej i opuszczeniu Lasek oddaliłam się od Pana Boga. Starałam się o Nim jak najmniej myśleć. Na szczęście pozostało uczestnictwo we Mszy Świętej w niedzielę i święta. Przed trudami życia uciekałam w literaturę romansową i seriale telewizyjne. Żyłam życiem fikcyjnych bohaterów. Tak to trwało w czasie szkoły średniej i podczas studiów na Katolickim Uniwersytecie Lubelskim oraz wiele kolejnych lat.

Po śmierci babci, która była dla mnie drugą mamą, uświadomiłam sobie wyraźnie własną śmiertelność. Nasiliły się lęki przed odrzuceniem mnie przez Pana Boga, potępieniem z powodu mojej grzeszności. Zaczęłam szukać Boga, uczestniczyć często we Mszy Świętej. Jednak trudno było mi zbudować jakąś więź z Bogiem.

Udało się?

Jako osoba dorosła wstąpiłam do Wspólnoty Kyrios w Odnowie w Duchu Świętym. Wcześniej nie myślałam o wejściu do żadnej wspólnoty. Sądziłam, że wystarczy uczestnictwo we Mszy Świętej i innych nabożeństwach kościelnych. Taką decyzję podjęłam pod wpływem uczestnictwa w Rekolekcjach Ewangelizacyjnych Odnowy i treści, które tam usłyszałam. Okazało się, że we wspólnocie mogę bardziej poznawać Pana Boga, formować się, dać też coś z siebie. Jestem tam akceptowana.

Często widzę, jak ludzie… nazwijmy to, wyrywają sobie panią z rąk, chcąc pomóc: podprowadzić pod wejście.

Pani Jadwiga uśmiecha się.

Biegną, żeby pani pomóc! Często pani chodzi do kościoła?

Staram się jak najczęściej uczestniczyć we Mszy Świętej. Bliskość Pana Jezusa w Eucharystii daje mi siłę niezbędną do znoszenia trudów życia. Słuchanie Słowa Bożego mnie umacnia.

Pomagają też święci?

Oczywiście! Lubię świętą Bernadettę. Była taka prosta i pełna samozaparcia. Miała trudne życie, pełne umartwienia. Od bierzmowania mam właśnie na imię Bernadetta. Bardzo się cieszę, że mogłam pojechać do Lourdes na pielgrzymkę organizowaną przez Krajowe Duszpasterstwo Niewidomych i być w miejscu objawień Matki Bożej. Niezawodny jest również Św. Antoni. Często zwracam się do niego, gdy czegoś szukam. Zawsze pomaga.

Myślałam, że św. Jadwiga. Pani patronka z chrztu.

Też ciekawa święta. Preferowała ascezę, której mi niestety brakuje. 

Dużo pani od siebie chyba wymaga. I dużo daje innym. Ludzie panią lubią!

Bardzo rzadko zdarza się, żeby ktoś powiedział, że śpieszy się, nie ma czasu mi pomóc. Przeważnie ludzie są życzliwi i pomocni.

Ma pani do nich zaufanie…

Zakładam, że osoby, które proponują mi pomoc, mają dobre intencje. Tylko raz się zdarzyło, że ktoś, kto wydawał się uprzejmy, sprowadził mnie na tory, a nie na peron.

Wysyła pani dobrą energię!

Mam swój charakterek niestety (pani Jadwiga uśmiecha się), dużo mam jeszcze do  zrobienia w pracy nad sobą. W mojej wspólnocie otworzyłam się na miłość Boga. Coraz mniej się Go boję. Zaczęłam żyć własnym życiem, a nie fikcyjnych bohaterów. Znikają lęki i depresja. Doznałam olśnienia, kiedy w czasie Rekolekcji Ewangelizacyjnych Odnowy usłyszałam o  bezwarunkowej miłości Pana Boga. Prowadząca podała taki przykład: Kiedy się dziecko ubrudzi, to nie biegnie wszystko jedno do kogo, tylko do mamy lub taty,  żeby się nim zaopiekowali. I tak jest z Panem Bogiem! Kiedy my się czymś ubrudzimy,  nie odkładajmy spowiedzi świętej, tylko jak najszybciej trzeba iść do Pana Boga, który może oczyścić ze wszystkich grzechów.

Nie bywa pani zła na Niego?

Wciąż za mało z Nim rozmawiam. Nie czuję złości, bo  nie jestem taka ekspresyjna w relacji z Bogiem. Modlę się przeważnie określonymi modlitwami.

Niektórzy mówią „Nie widzę Pana Boga, więc Go nie znam”.

Wiem, że mi błogosławi i się mną opiekuje. W różnych sytuacjach życiowych czuję jego pomoc. Jak gdzieś idę i czasem nie wiem, gdzie mam pójść, to Pan Bóg  zsyła życzliwego człowieka, który wyprowadzi mnie na właściwą drogę. Takiego anioła stróża.

Ma Pani jakąś ulubioną modlitwę, która pomaga w kryzysach?

Odmawiam Różaniec, mówię „Pod Twoją obronę”.

Co pani odpowiada, gdy ktoś stwierdza, że Boga nie ma.

Ktoś musiał stworzyć świat i powołać go do istnienia z całą przyrodą, zwierzętami i ptakami tak, żeby stanowił spójną całość. Pan Bóg pomaga mi w codzienności, chociażby przez ludzi, których stawia na mojej drodze. Albo np. jakiś problem się rozwiązuje, czymś się przejmuję, a  później okazuje się, że niepotrzebnie.

Jakiś przykład?

Miałam kiedyś tak, że szłam w nieznane miejsce i musiałam dojść na określoną godzinę. Martwiłam się, że nie zdążę, nie dotrę do celu. Pomodliłam się i poprosiłam o pomoc Anioła Stróża. Nagle podeszła do mnie dziewczyna i powiedziała, że ma czas, może pomóc i gdzieś mnie zaprowadzić. To taki namacalny dowód opieki Pana Boga, łaski, że akurat zesłał mi tę osobę, która w dodatku sama zaproponowała mi pomoc.

Lubi pani muzykę?

Tak, chociaż nie jestem jakoś bardzo muzykalna. Śpiewałam w chórze, ale solo nigdy bym się nie odważyła.

Czego lubi Pani słuchać, co czytać w wolnym czasie?

Przeważnie słucham programów publicystycznych, politycznych. Wolę radio mówione niż muzyczne. Odnośnie programów religijnych, na YouTube lubię słuchać księdza Dominika Chmielewskiego. Przemawiają do mnie jego słowa. Ma głębokie konferencje, na przykład poświęcone Mszy Świętej. Wyjaśnia w nich, jak ważne jest dla nas uczestnictwo w Najświętszej Ofierze Jezusa Chrystusa. Lubię czytać książki historyczne, obyczajowe, też religijne. Jedną z moich ulubionych autorek jest chrześcijańska pisarka Francine Rivers, która napisała m.in. trylogię „Znamię lwa”.

Ulubiony apostoł?

Święty Tomasz, bo on tak namacalnie chciał sprawdzić wszystko. Dzięki niemu mamy niezwykłe świadectwo. Pan Bóg istnieje, kocha każdego i czeka na każdego. Chce, żebyśmy się nie bali przyjść do Niego, tylko z ufnością się Mu zawierzyli. Wie, czego potrzeba każdemu z nas.

Rozmawiała Katarzyna Kamińska

Top 10
See More
Newsletter
Get Aleteia delivered to your inbox. Subscribe here.