separateurCreated with Sketch.

Zamrożone dziecko jednak się urodzi! Historia pani Agnieszki, jej byłego męża i ich dziecka

Dziecko poczęte in vitro się urodzi. Wyrok sądu w Radomiu
whatsappfacebooktwitter-xemailnative
Tomasz Rowiński - 18.08.24
whatsappfacebooktwitter-xemailnative
Dziecko poczęte za pomocą procedury in vitro, któremu groziło „zutylizowanie”, urodzi się prawie dziesięć lat od chwili poczęcia. Wyrok sądu w Radomiu to ważny precedens.
Pomóż Aletei trwać!
Chcemy nadal tworzyć dla Ciebie wartościowe treści
i docierać z Dobrą Nowiną do wszystkich zakątków internetu.
Wesprzyj nas

Twoje wsparcie jest dla nas bardzo ważne.
RAZEM na pewno DAMY RADĘ!

Dzieci w lodowym piekle

Los dzieci poczętych w probówkach, w warunkach laboratoryjnych przypomina loterię. Tyle, że to niezwykła loteria. Jej stawką jest życie. Medycy łączący komórki jajowe i plemniki pobierane od rodziców zwykle powołują do istnienia kilkoro dzieci. Jednak tylko jedno z nich, które zostanie uznane za „najlepiej rokujące”, ma szansę zostać przeniesione do ciała kobiety. Pozostałe stają się „niepotrzebne” i albo są zabijane, albo – tak zwykle dzieje się w naszym kraju – mrożone. Wprawdzie prawo przewiduje możliwość adopcji dzieci w zarodkowej fazie życia, ale praktycznie nie mają one żadnej perspektywy dalszego rozwoju.

Medycy łączący komórki jajowe i plemniki pobierane od rodziców zwykle powołują do istnienia kilkoro dzieci. Jednak tylko jedno z nich, które zostanie uznane za „najlepiej rokujące”, ma szansę zostać przeniesione do ciała kobiety.

Właśnie taka budząca grozę sytuacja spotkała dzieci pani Agnieszki poczęte za pomocą technik sztucznego zapłodnienia. Jedno z nich – wyselekcjonowane – urodziło się, a drugie miało na zawsze przepaść z lodowym piekle z ciekłego azotu. Na szczęście techniki witryfikacyjne stosowane w Polsce nie uszkadzają malutkiego organizmu. Gdy pani Agnieszka zmieniła zdanie co do przeszłości swojego drugiego dziecka, okazało się, że jego przyjście na świat wciąż jest możliwe.

Historia zamrożonego dziecka pani Agnieszki ma też inne dramatyczne okoliczności. Jego rodzice rozstali się, a ojciec wymógł na matce rozwód. W zamian za pójście na rękę w kwestii rozwiązania małżeństwa zadeklarował zgodę na przeniesienie zamrożonego zarodka do ciała matki, by mogło się ono urodzić. Potem jednak robił wszystko, by do tego nie doszło. Argumentował, że lepiej będzie dla dziecka nie urodzić się niż wychowywać w niepełnej rodzinie.

Adopcja czy utylizacja?

„Gdy [...] kobieta zdecydowała, że chce urodzić to dziecko, były mąż sprzeciwił się, dając jej wybór między utylizacją zarodka a oddaniem do adopcji” – pisał 8 sierpnia br. dziennik Rzeczpospolita. Pani Agnieszka nie poddała się jednak i postanowiła pójść do sądu, by walczyć z byłym już mężem w obronie życia i przyszłości ich dziecka. Otrzymała w tej sprawie pomoc prawników Instytutu Ordo Iuris i ostatecznie wygrała. Sąd w Radomiu uznał, że dziecko będzie mogło rozwinąć się w jej ciele i po dziewięciu miesiącach przyjść na świat.

Sąd przyznał wyższość prawu dziecka do życia nad autonomią ojca do decydowania o własnej prokreacji

„Sąd przyznał wyższość prawu dziecka do życia nad autonomią ojca do decydowania o własnej prokreacji. To też potwierdzenie podmiotowości człowieka od chwili jego poczęcia” – mówi mediom adwokat Paweł Szafraniec z Centrum Interwencji Procesowej Ordo Iuris, reprezentujący panią Agnieszkę.

Prymat prawa do życia

Dziennik „Rzeczpospolita” w omówieniu sprawy zacytował również opinię innego adwokata, Piotra Sałagana, eksperta od prawa rodzinnego:

„Nie rozpoczynając dyskusji na temat tego, w którym momencie rozpoczyna się życie, z pewnością dobro każdego dziecka zakłada prawo do wychowania w pełnej rodzinie, przez oboje rodziców, a także prawo do poznania obojga rodziców biologicznych. Są jednak sytuacje, w których dobro dziecko nie może być w pełni realizowane. Zawsze jednak winno mieć ono prymat nad interesem obojga rodziców czy jednego z nich. Sąd uznał prymat prawa dziecka do życia (nawet z jednym rodzicem) nad prawem do wychowania w pełnej rodzinie, a także prawami reprodukcyjnymi uczestnika, który manifestował brak chęci posiadania kolejnych dzieci z wnioskodawczynią” – tłumaczył adwokat.

Sprawa pani Agnieszki i jej dziecka ma w Polsce charakter precedensowy i jest ważnym prawnym argumentem za podmiotowością dziecka od poczęcia i jego prawem do życia.

Dziecko poczęte in vitro w nauczaniu Kościoła

Jak do wyroku ma się ustosunkować wierzący katolik, skoro Kościół jest stanowczo przeciwny procedurze in vitro?

Kościół o swoim nauczaniu na temat procedury sztucznego zapłodnienia mówi w wielu dokumentach. W Katechizmie Kościoła Katolickiego czytamy, że zapłodnienie w probówce jest niemoralne, ponieważ powoduje oddzielenie aktu małżeńskiego od aktu prokreacyjnego (KKK 2376-2377).

Katechizm odwołuje się obszernie do omawiającej problem sztucznego zapłodnienia instrukcji Kongregacji Nauki Wiary zatytułowanej Donum vitae z roku 1997, w której czytamy, że procedura in vitro “oddaje życie i tożsamość embrionów w ręce lekarzy i biologów, wprowadza panowanie techniki nad pochodzeniem i przeznaczeniem osoby ludzkiej. Tego rodzaju panowanie samo w sobie sprzeciwia się godności i równości, które winny być uznawane zarówno w rodzicach, jak i w dzieciach" (Donum vitae, II 5).

Ograniczanie skutków zła

O inne i szczególnie bolesnej niegodziwości procedury sztucznego zapłodnienia pisał Jan Paweł II w encyklice Evangelium vitae z roku 1995.

Co jednak, jeśli dziecko poczęte in vitro już jest? Intuicja podpowiada nam, że pozostawienie go w azotowym lodzie, pomiędzy życiem i śmiercią jest czarnym scenariuszem. Ta sama intuicja mówi, że pani Agnieszka, choć wcześniej popełniła błąd, teraz chce uratować życie swojego potomka. Wspomniana już instrukcja Donum vitae wyraźnie zaznacza, że „zamrażanie embrionów (...) stanowi obrazę dla szacunku należnego istotom ludzkim” (Donum Vitae, I 5).

Danie szansy dziecku poczętemu w probówce, by się narodziło z ciała własnej matki nie jest pomnażaniem zła. Należy je uznać za działanie ograniczające skutki zła, jakie już się stało.

Istnieje uzasadnienie wspomnianych powyżej intuicji moralnych. Danie szansy dziecku poczętemu w probówce, by się narodziło z ciała własnej matki nie jest pomnażaniem zła. Należy je uznać za działanie ograniczające skutki zła, jakie już się stało. W sprawie pani Agnieszki możemy powiedzieć tylko tyle: niech Bóg dopomoże.

Newsletter

Aleteia codziennie w Twojej skrzynce e-mail.

Top 10
See More
Newsletter

Aleteia codziennie w Twojej skrzynce e-mail.