separateurCreated with Sketch.

Wakacyjny romans. Warto czy nie? [WYWIAD]

Wakacyjny romans. Warto czy nie?
whatsappfacebooktwitter-xemailnative
Marta Dybińska - 07.08.24
whatsappfacebooktwitter-xemailnative
Latem uczucia buzują. Teraz łatwiej niż kiedy indziej zakochać się i nawiązać nową relację - czasem prowadzącą do szczęśliwego małżeństwa, a czasem do grzechu i cierpienia. Duszpasterz i psycholog ks. Marek Dziewiecki radzi, jakich pułapek warto unikać.
Pomóż Aletei trwać!
Chcemy nadal tworzyć dla Ciebie wartościowe treści
i docierać z Dobrą Nowiną do wszystkich zakątków internetu.
Wesprzyj nas

Twoje wsparcie jest dla nas bardzo ważne.
RAZEM na pewno DAMY RADĘ!

Letnie zauroczenie

Aleteia: Wakacyjna atmosfera i więcej wolnego czasu niż zwykle zachęca do poznawania ludzi. Czasami nowa znajomość zamienia się w zauroczenie i wakacyjny romans. Z jakich potrzeb psychicznych to wynika?

Ks. dr Marek Dziewiecki: To zależy, czy chodzi o ludzi dorosłych czy o nastolatków. Jeśli w wakacyjne zakochanie wpada ktoś dorosły, żyjący w małżeństwie, mający rodzinę, to taka sytuacja świadczy o kryzysie tej osoby czy kryzysie związku, w którym żyje. W takim przypadku wakacyjne romansowanie to próba odreagowania frustracji. To przejaw szukania ulgi czy próba „zapomnienia” o własnych problemach. Kto przeżywa kryzys osobisty czy kryzys małżeński, temu grozi popadanie w kolejne nieudane związki. Dla mało szczęśliwej osoby każdy bowiem, kto się do niej uśmiechnie i kto okaże jej trochę zainteresowania i życzliwości, wydaje się tym kimś jedynym i wymarzonym, kto jest chodzącym ideałem i z kim będzie wyjątkowo szczęśliwa. Wcześniej czy później następuje bolesne rozczarowanie i komplikowanie sobie i - tak już trudnej - sytuacji życiowej.

Temu, kto przeżywa poważne trudności osobiste czy małżeńskie, zdecydowanie bardziej potrzebny jest mądry kierownik duchowy czy odpowiedzialny psycholog niż szukanie chwilowej ulgi poprzez romansowanie.

A jak to wygląda w przypadku młodzieży i młodych dorosłych?

Wtedy mamy do czynienia z inną sytuacją. Dla tego, kto nie złożył jeszcze własnej rodziny, tęsknota za poznaniem kogoś, kogo pokochamy i kto nas pokocha oraz będzie nas wspierał, wynika z ludzkiej natury i jest zdrową potrzebą. Biblia wyjaśnia, że pierwszym bólem jest samotność człowieka. Nikomu nie jest dobrze w samotności. Warto zauważyć, że po grzechu pierworodnym doszło drugie źródło cierpienia, a mianowicie złe bycie razem.

Wakacyjny romans. Warto czy nie?

Wakacyjne zauroczenie to marzenie wielu nastolatków. To wręcz silna potrzeba zwłaszcza tych dziewcząt i chłopców, którzy czują się mało kochani czy wręcz osamotnieni w kontakcie z rodzicami i rodzeństwem, którzy nie mają dobrej koleżanki czy dobrego kolegi, którzy nie mają przed kim otworzyć serca i zwierzyć się ze swoich przeżyć. To dobrze, jeśli w wakacje takie osoby spotkają rówieśników, którzy są taktowni, empatyczni, życzliwi. Będzie czymś pozytywnym, jeśli pojawi się wakacyjne zauroczenie i zakochanie.

Ważne jest natomiast to, żeby postępować wtedy rozważnie i nie poddawać się nastrojowi chwili. Zagrożeniem jest przedwczesne zwierzanie się i otwieranie serca, zanim zweryfikujemy dojrzałość tej drugiej osoby. Jeszcze większym zagrożeniem jest dopuszczenie do zbytniej poufałości cielesnej czy wręcz do współżycia seksualnego. Budowanie więzi duchowej powinno poprzedzać cielesną bliskość, dotyk, przytulanie, pocałunki. Na takie fizyczne znaki bliskości i czułości przyjdzie czas dużo później, jeśli się okaże, że wakacyjne zauroczenie zacznie się stopniowo przeradzać w coraz dojrzalszą miłość.

Wakacyjny romans i miłość do grobowej deski

Czasami trudno się oprzeć sile emocjonalnego zauroczenia i zakochania...

To prawda. Wakacyjne zauroczenia każdego człowieka wystawiają na poważną próbę dojrzałości i roztropności. Tym trudniej jest się oprzeć uczuciom i nastrojom chwili, im bardziej osamotniony czy niedojrzały jest nastolatek, który przeżywa zakochanie. Jeśli obydwie strony nie panują nad ciałem, popędami, emocjami, fizycznym podnieceniem, jeśli sięgają po alkohol czy narkotyk, to może dojść do ryzykownych zachowań, do nieprzemyślanych decyzji i do poważnych zranień, których skutki pozostaną na całe lata. Romantyczne początkowo spotkania mogą doprowadzić do nieodpowiedzialnej inicjacji seksualnej, do niechcianej ciąży, do dręczącego poczucia winy czy nie mniej bolesnego poczucia krzywdy, albo do bycia wykorzystanym i porzuconym.

To, co wydawało się początkiem bajki, może okazać się początkiem wielkiego rozczarowania i cierpienia.

Wakacyjny romans. Warto czy nie?

Wakacyjny romans ma szansę z czasem zamienić się w miłość do końca życia?

Oczywiście, że jest taka możliwość. Rozstrzygające nie jest przecież to, gdzie się poznaliśmy, kiedy zaczęło się nasze wzajemne emocjonalne zauroczenie, lecz to, na ile jesteśmy dojrzali, jakie są nasze więzi z Bogiem, z samym sobą, z bliskimi, na ile dojrzale rozumiemy, czym jest miłość, na ile panujemy nad sobą, na ile jesteśmy wolni od uzależnień, na ile mądrze weryfikujemy osobę, z którą zaczynamy budować bliższe więzi.

To jednak raczej rzadkość, żeby wakacyjne zauroczenie zamieniło się w wielką miłość trwającą aż do śmierci. Zwykle jesteśmy ze sobą zbyt krótko, a po powrocie z wakacji dzieli nas często duża odległość, bo mieszkamy daleko od siebie. Równie często okazuje się, że z jakichś względów jemu czy jej nie jest do końca po drodze z tą drugą osobą. Rozsądnie jest na koniec wakacyjnych dni spędzonych romantycznie razem nie obiecywać zbyt dużo ani sobie, ani tej drugiej osobie. W pięknym i wzruszającym polskim musicalu „Piloci”, który opisuje losy dzielnych polskich lotników z dywizjonu 303, dziewczyna mówi do poznanego niedawno lotnika, który po wybuchu wojny chce dostać się do Anglii: „Nie obiecuj nic! Nie mów aż tak dużo! Słowa nam nie służą”. Lepiej na koniec wakacyjnych spotkań nie wygłaszać deklaracji o wielkiej miłości. Warto być cierpliwym i poddać się próbie czasu, czyli obserwować, na ile wakacyjną rodzącą się wieź będziemy podtrzymywać poprzez kontakty po wakacjach. A jeśli tak, to czy będą to kontakty na tyle regularne i pogłębione, że będą prowadzić do budowania trwałej przyjaźni.

Wtórni autyści i miłość

Budowanie przyjaźni wymaga otwarcia na tę drugą osobę, żeby dzielić się z nią naszymi myślami, przekonaniami i przeżyciami. Nie każdy jednak to potrafi. Jak przezwyciężyć takie trudności?

Coraz więcej nastolatków i młodych dorosłych ma poważne trudności w komunikowaniu innym osobom swoich myśli, przeżyć, pragnień. Coraz więcej ludzi w naszych czasach zamyka się w sobie i staje się jakby wtórnymi autystami. Wielu zwłaszcza młodych ludzi nie potrafi rozmawiać nawet z samym sobą. Znaczna część nie zdaje sobie sprawy z tego, co przeżywa. Przyczyny tego stanu rzeczy są różne: zbyt mało miłości i poczucia bezpieczeństwa w domu rodzinnym, za mało poważnych rozmów na poważne tematy z bliskimi osobami, zranienia i rozczarowania w relacjach międzyludzkich, osobista niedojrzałość, uzależnienia od urządzeń elektronicznych, komunikowanie głównie w Internecie, a nie w świecie realnym, twarzą w twarz z drugim człowiekiem.

Należy usuwać przyczyny naszych trudności w komunikowaniu i podjąć pracę nad własnym charakterem. Czasem trzeba skorzystać z pomocy specjalistów: psychologów czy terapeutów. Z drugiej strony warto naszą życzliwością, otwartością i dyskrecją tworzyć tej drugiej osobie poczucia bezpieczeństwa, żeby łatwiej mogła się przed nami otwierać i zawierzać nam swoje przeżycia czy pragnienia. Dopóki jesteśmy w sobie zamknięci, dopóty nie jesteśmy na tyle dojrzali, żeby budować z kimś głębszy, trwały i szczęśliwy związek. Trudno jest kochać tych, którzy są zamknięci w sobie. I trudno jest się czuć przez nich kochanymi, wspieranymi, rozumianymi.

Tylko wakacyjny romans?

Są takie kobiety i tacy mężczyźni, którzy nadają się tylko do romansów?

Niestety tak. Bywają ludzie, którzy nie przechodzą od zakochania do miłości, lecz przeżywają kolejne emocjonalne zauroczenia albo przechodzą od romansu do romansu. Do zakochania zdolne są już dzieci w przedszkolu. Kolejne romantyczne zauroczenia czy flirtowanie na długą metę przynosi coraz większe rozczarowanie i rozgoryczenie. Nie da się przecież zbudować trwałych więzi na zmiennych nastrojach, na szukaniu chwilowej przyjemności czy na seksualnym zabawianiu się innymi ludźmi.

Jak uniknąć przykrych rozczarowań?

Najkrótsza odpowiedź brzmi: należy postępować zgodnie z Dekalogiem! Normy Dekalogu chronią nas bowiem przed wyrządzaniem krzywdy samemu sobie czy innym ludziom. Najpierw warto racjonalnie myśleć, a dopiero wtedy podejmować decyzje. Warto dotrzymywać danego słowa i nie zobowiązywać się do niczego pochopnie. Nie warto natomiast działać wbrew własnym zasadom moralnym, wbrew zdrowemu rozsądkowi czy sumieniu.

Z uczuciami nie ma żartów

W Internecie możemy przeczytać o tym, że romans to nic złego, że to sama przyjemność. Tyle, że ta przyjemność wcześniej czy później się skończy. O tym, jak zakończenie romansu wpływa na kobietę czy mężczyznę, już mniej się pisze...

Z uczuciami nie ma żartów. Gdy ktoś zaangażuje się emocjonalnie w nieroztropny sposób, gdy ta druga osoba zacznie ignorować nasze znaki zainteresowania nią czy gdy wręcz zerwie kontakt z nami, wtedy czeka nas dotkliwe cierpienie. Jeśli już do tego dojdzie i zaczynamy ponosić skutki nieudanego związku, to dobrze jest się z tego zwierzyć komuś mądremu i przyjaznemu. Warto też z tego bolesnego doświadczenia wyciągnąć wnioski na przyszłość. Nic tak bowiem nie boli, jak powielanie bolesnych błędów.

Jeśli dojdzie do wakacyjnej zdrady, przyznać się do niej?

Na to pytanie nie ma dobrej ogólnej odpowiedzi. W takiej sytuacji warto doradzić się kompetentnego księdza, spowiednika, przyjaciela.

Z reguły jeśli zdradzona osoba o tym nie wie, roztropniej jest się jej z tego nie zwierzać, żeby nie zadawać jej dodatkowego cierpienia. Najważniejsze jest wyciągnięcie wniosków z upadku, nawrócenie, zadośćuczynienie poprzez okazywanie dojrzałej i cierpliwej miłości tu i teraz. Jeśli zdradzony małżonek dowie się o naszej zdradzie czy wprost o to zapyta, to nie wolno kłamać. W każdej dziedzinie zadośćuczynienie powinno być dokonane w sposób przemyślany i rozważny tak, żeby przyniosło dobro, a nie powiększyło zło.

Wakacyjny romans. Warto czy nie?

Wakacyjny romans... z własną żoną?

Wakacje to dobry czas na romans we własnym związku?

W tym przypadku lepiej mówić nie tyle o romansowaniu, ile o zainwestowaniu czasu i serca w umacnianie, odnawianie i pogłębianie związku między małżonkami czy między tymi, którzy przygotowują się do małżeństwa.

Wakacje to dobry czas na to, żeby prowadzić ze sobą dłuższe rozmowy, żeby odbywać wspólne podróże, żeby oddawać się wspólnym pasjom, żeby wspólnie świętować i żeby bardziej niż w codzienności cieszyć się wzajemną bliskością.

Newsletter

Aleteia codziennie w Twojej skrzynce e-mail.

Top 10
See More
Newsletter

Aleteia codziennie w Twojej skrzynce e-mail.