Chcemy nadal tworzyć dla Ciebie wartościowe treści
i docierać z Dobrą Nowiną do wszystkich zakątków internetu.
Twoje wsparcie jest dla nas bardzo ważne.
RAZEM na pewno DAMY RADĘ!
Aleteia: Skąd taka pasja, potrzeba?
Anna Godlewska: Niesienie pomocy innym było w mojej rodzinie tradycją od pokoleń. Poza tym, w życiu tak wiele pomocy doświadczyłam od innych, nawet obcych ludzi, że mam potrzebę zwrócenia tego depozytu dobra które otrzymałam… póki żyję. Mam też osobistą historię, która mi pokazała, jak ważny jest dostęp do wody.
20 lat temu spędzałam lato na działce, gdzie nie było studni. Teren całkowicie niezagospodarowany, ale 700 metrów od plaży, więc dla 8 dzieci, które zabrałam na wakacje, był to prawdziwy raj. Mieszkaliśmy w namiotach, myliśmy się w morzu. Wody potrzebowaliśmy, by ugotować obiad, umyć zęby, ręce przed posiłkiem. Były to czasy, kiedy na każdym kroku nie było supermarketów, a zdobycie wody pitnej wymagało sporo zachodu. Tuż obok były ogródki działkowe, ale właściciele nie pozwalali nabierać wody, a okoliczni mieszkańcy widząc mnie z kilkoma baniakami też nie zawsze pozwalali jej nabrać, chociaż nie chcieli również pieniędzy.
Gdy gdzieś pozwolono mi jej nabrać, przywoziłam baniaki na działkę samochodem, nie wyobrażam sobie, noszenia takiej ilości baniaków w rękach, czy na głowie, jak to robią kobiety w krajach, gdzie wody brakuje.
Tam noszą wodę przeważnie kobiety…
Przyniesienie wody we wszystkich krajach afrykańskich jest rolą kobiet i dziewczynek. Zbierając środki na studnie, mówię ludziom, że to może jedyna okazja, kiedy mają szansę podać potrzebującemu przysłowiową szklankę wody. Datek na studnię to skrócenie drogi jaką codziennie przebywają kobiety i dziewczynki niosąc wodę. W Afryce już nawet małe, trzyletnie dziewczynki niosą małą butelkę wody, sześcioletnie już przynoszą baniak pięciolitrowy, a dorosłe kobiety niosą na głowach dwadzieścia litrów.
Nie mają lekko.
Misjonarz, z którym współpracuję, ojciec Krzysztof Zębik napisał, że kobiety w Afryce wszystko noszą na głowach, tylko dzieci na plecach. Zdanie to zilustrowane było zdjęciem kobiety z dzieckiem na plecach i baniakiem z wodą na głowie. Dla nas, kobiet w Polsce, jest to niewyobrażalne, no, a dla nich to jest codzienność. Normalna sprawa.
Pierwsza pani akcja?
W 2016 roku udało mi się zebrać środki na wybudowanie kiosku wodnego w Somalii, w obozie dla uchodźców. Była tam już studnia głębinowa, ale chodziło o to, żeby w obozie, w którym mieszkało ponad 3 tysiące osób, kilka osób naraz mogło z niej korzystać, to znaczy nalewać wodę do baniaków. Powstała wieża ze zbiornikiem, bateria słoneczna umożliwiła pompowanie wody i zbudowano ujęcie na 8 kranów. Potem przez jakiś czas mogłam jedynie datkami wspierać różne projekty.
Skąd bierze pani pieniądze na budowę? Samodzielnie pani działa?
Kiedy przeszłam na emeryturę, postanowiłam bardziej zaangażować się w budowanie studni. Zaczęłam szukać misjonarzy, którzy zajmują się problemem wody. Trafiłam na Fundację Przyjaciel Misji przy Stowarzyszeniu Pomoc Kościołowi w Potrzebie. Zaczęłam dofinansowywać istniejące projekty. Zachęcam też innych, by się w to włączyli. To proste.
Ojciec Jakub Szałek budował właściwie od zera misję w Laji, w Czadzie, więc zadeklarowałam, że będę zbierać środki na budowę studni, zebrałam 30% potrzebnej kwoty. Potem dostałam własny projekt, zaczęłam współpracować ojcem Krzysztofem Zębikiem w pracującym na misji w Yirol w Sudanie Południowym. Prowadzi trzy szkoły, przedszkole, ma pod opieką 30 kaplic. W okręgu Yirol zbudowaliśmy już trzy studnie, w małych miejscowościach, których nawet nie ma na mapie; w Kaduli, Areer i Arabii. Środki pozyskuję ze sprzedaży obrazków na kiermaszach charytatywnych. Co miesiąc przeznaczam pewną kwotę na zakup obrazków, które kupuję lub dostaję od polskich artystów, kupuję ramki, obrazy oprawiam sama. Pomaga mi w tym kilka osób, staram się zaangażować kogo tylko się da.
Jak woda może zmienić ludzkie życie?
Przede wszystkim możliwe są drobne uprawy, hodowla kozy lub krowy. W sytuacji, kiedy kobieta musi przynieść wodę ze studni oddalonej na przykład 4 km, to baniak 20 litrów ma wystarczyć rodzinie na cały dzień. Trudno wtedy napoić kozę, a o podlaniu uprawy można zapomnieć.
Dzięki dostępowi do wody kobiety mogą prowadzić i zakładać małe, drobne ogródki, w których będą uprawiać warzywa i dzięki nim wyżywią rodzinę. Bieda jest straszna. Niektórych nie stać nawet na posłanie dziecka do szkoły. Przy czym szkoła w Sudanie Południowym to koszt ok 35 dolarów rocznie. Na stronie ojca Krzysztofa można zasponsorować roczną naukę dla ucznia (140 złotych) na cały rok. Młode dziewczyny codziennie wstają o świcie, by wyruszyć w wielokilometrową drogę po wodę dla całej rodziny. Przejście tam i z powrotem zabiera nawet 8 godzin. Jest to czas, który dzieci mogłaby spędzić w szkole. Dostęp do wody pitnej dramatycznie wpływa na życie uczniów w Afryki. Aż 2,7 miliona dzieci przestało z tego powodu chodzić do szkoły. Budowę studni można wesprzeć poprzez zakup obrazka z naszej Galerii po Słonecznej Stronie i wpłacając pieniądze na rzecz Stowarzyszenia Twoja Misja z dopiskiem „studnia Sudan Południowy”.
Afryka to przepiękny kraj, ale jak to się mówi… jest troszkę zapomniany przez Boga?
Bóg dał nam wolną wolę i my z niej korzystamy. Bóg mówił, że należy się dzielić. Kto ma dwie suknie, niech odda jedną potrzebującemu. Nie mówił, że należy wyzyskiwać tych, którzy są biedniejsi, którzy mają niższy poziom cywilizacji czy rozwoju gospodarczego. Nie mówił też o wyzysku czy wojnach. Bóg mówił o miłości! To ludzie się oszukują. Afryka to kraj pełen cennych surowców, gdzie panuje neokolonialny wyzysk, nawet dzieci są zmuszane do pracy za głodową pensję w kopalniach.
Ludzie sami wybierają czy są za dobrem czy złem.
Wolną wolę dostali również ci, którzy są w organizacjach terrorystycznych i napadają na wioski i zabijają niewinnych ludzi. Na szczęście są i tacy którzy z poświeceniem niosą pomoc potrzebującym, należą do nich misjonarze. Pomagają ludziom, którzy nawet nie słyszeli o Bogu. Nie pytają się człowieka, czy ty wierzysz i jesteś ochrzczony. Poświęcają swoje życie tym najbardziej potrzebującym, których spotkają na swojej drodze. To od nas zależy czy będą mieli środki na niesienie pomocy.
Ludzie się nawracają?
Afryka jest takim kontynentem, gdzie ludzie pragną Pana Boga. Trudno powiedzieć, czy się nawracają, bo oni po raz pierwszy o nim usłyszeli, ale wiem, że jest masę powołań kapłańskich. Misjonarze z Afryki przyjeżdżają również ewangelizować do Europy. W takich krajach, jak Francja i innych krajach Europy zachodniej brakuje kapłanów. I niejednokrotnie właśnie księża z krajów afrykańskich, gdzie było wiele kolonii francuskich, mówią biegle w tym języku i mogą pełnić posługę w kościołach. Wiem, że afrykańskie seminaria są pełne. Kandydatów jest więcej niż miejsc.