Chcemy nadal tworzyć dla Ciebie wartościowe treści
i docierać z Dobrą Nowiną do wszystkich zakątków internetu.
Twoje wsparcie jest dla nas bardzo ważne.
RAZEM na pewno DAMY RADĘ!
O co chodzi?
Mit o ludziach z psimi głowami był obecny w wielu kulturach. Do naszych czasów przetrwał głównie w opowieściach i filmach o wilkołakach. Na gruncie chrześcijańskim ten starożytny motyw początkowo stał się centralną częścią historii, których bohaterem jest święty Krzysztof.
W tych legendach ważną rolę odgrywała idea, że ludzie, którzy zeszli z drogi do Boga i zwrócili się ku grzesznemu życiu, zachowywali się jak zwierzęta. W końcu grzech często wiąże się z zaspokajaniem podstawowych, „zwierzęcych” potrzeb ciała, takich jak potrzeby seksualne, potrzeba jedzenia i picia, pragnienie wygody. Od tej konstatacji niedaleko było do opowieści o ludziach, którzy dosłownie mieli zwierzęce części ciała.
Takie wyobrażenia można było spotkać w innych religiach, z którymi mieli styczność chrześcijanie. Na przykład Egipcjanie byli dobrze zaznajomieni z przedstawieniami półzwierzęcych bóstw, np. Anubisa – boga z głową szakala. Przełożyło się to na chrześcijańską ikonografię. Pierwsze ikony świętego Krzysztofa z psią głową powstały wśród chrześcijan egipskich. W Kościele katolickim obecnie nie maluje się Krzysztofa w ten sposób, ale to wyobrażenie jest żywe w Kościele prawosławnym, zwłaszcza w Grecji i Bułgarii.
Święty Krzysztof porzuca zwierzęce zwyczaje
Jedna z legend o św. Krzysztofie mówi, że należał on do plemienia ludzi o psich głowach, a po spotkaniu z Jezusem, który objawił mu się pod postacią dziecka, stał się normalnym człowiekiem.
Inna legenda mówi, że Krzysztof urodził się w zwykłej rodzinie, ale miał olbrzymi wzrost, niespotykaną siłę i niekształtną głowę przypominającą psi łeb. Z powodu odrażającego wyglądu rodzice dali mu na imię Reprobus (łac. niegodny, odrażający). Kiedy dorósł, postanowił oddać się w służbę najpotężniejszemu na ziemi panu. Służył najpierw królowi swojej krainy. Kiedy przekonał się, że król ten bardzo boi się szatana, wstąpił w jego służbę. Pewnego dnia przekonał się jednak, że szatan boi się imienia Chrystusa. To wzbudziło w nim ciekawość, kim jest Chrystus. Opuścił więc służbę u szatana i poszedł w służbę Chrystusa. Zapoznał się z nauką chrześcijańską i przyjął chrzest. Za pokutę i dla zadośćuczynienia, że służył szatanowi, postanowił zamieszkać przy brodzie nad Jordanem, by przenosić na swoich potężnych barkach pielgrzymów idących ze Wschodu do Ziemi Świętej.
Pewnego dnia poprosiło go o przeniesienie dziecko. Święty wziął je na barki, ale w wodzie zaczął się zapadać pod niezwykłym ciężarem chłopca. Wtedy dziecko zdradziło mu, kim jest mówiąc: „Dźwigasz cały świat, gdyż ja jestem ten, któremu służysz pomagając innym”. Później Krzysztof miał ponieść śmierć męczeńską.
A jak było naprawdę?
Co naprawdę wiemy o św. Krzysztofie? Jego greckie Christophoros znaczy: niosący Chrystusa. Najstarszym dowodem kultu św. Krzysztofa z Licji jest napis z roku 452, znaleziony w Haidar-Pacha, w Nikomedii (obecnie w Turcji), w którym jest mowa o bazylice w Bitynii (dzisiaj to także Turcja) wystawionej ku czci tego męczennika. To znaczy, że w tym czasie święty odbierał szczególną cześć w tych rejonach.
Według późniejszych, ale prawdopodobnych, świadectw święty Krzysztof miał pochodzić z Małej Azji, z prowincji rzymskiej Licji. Tam miał ponieść śmierć męczeńską za panowania cesarza Decjusza ok. 250 roku.