Chcemy nadal tworzyć dla Ciebie wartościowe treści
i docierać z Dobrą Nowiną do wszystkich zakątków internetu.
Twoje wsparcie jest dla nas bardzo ważne.
RAZEM na pewno DAMY RADĘ!
Tłuste dni
To prawda, że ucztowanie i huczne zabawy w ostatnich dniach przez Wielkim Postem znane są stuleci. Począwszy od średniowiecza w wielu krajach ukształtowały się specyficzne zwyczaje kultywowane w tym czasie. Ten nieoficjalny okres (nie jest to okres liturgiczny!) nazwano karnawałem.
Ostatnie dni, kiedy bawiono się najhuczniej, zyskały dodatkowo własne nazwy, np. w Polsce mamy Tłusty Czwartek (ostatni czwartek przed Popielcem), a w przeddzień Środy Popielcowej ostatki albo inaczej zapusty czy mięsopust. Na przykład we Francji i niektórych krajach anglosaskich ostatni wtorek przez Wielkim Postem to Mardi Gras (fr. Tłusty Wtorek), a w Australii Pancake Tuesday (ang. Naleśnikowy Wtorek). W Danii ostatni poniedziałek karnawału to fastelavn, a w Islandii bolludagur.
To było praktyczne
Ucztowanie w te dni miało pewien praktyczny powód. Post był dawniej bardzo surowy, więc zanim się go zaczęło, trzeba było pozbyć się z domu mięsa, masła, sera, mleka, jajek i tłuszczu. Zamiast wyrzucać te produkty albo dawać je zwierzętom, lepiej było przyrządzić z nich coś smacznego i zjeść.
Ostatnie dni przed Środą Popielcową noszą w wielu językach nazwę „tłustych” także dlatego, że zanim się zaczęło długi czas restrykcyjnych ograniczeń żywieniowych, warto było trochę przytyć. Ludzie zachowywali się wtedy jak niedźwiedzie przygotowujące się do zimy – najpierw jedli wszystko, co mogli, a później przez wiele tygodni nie jedli prawie nic.
Licencja na grzech?
Z biegiem lat pojawiła się przesada, np. nadmierne objadanie się przed Wielkim Postem, a niekiedy również pobłażanie sobie w innych sferach. Niektórzy katolicy traktowali karnawał jako „licencję” na grzeszenie.
Dlatego święci wymyślili różne praktyki duchowe, których celem miało być zadośćuczynienie za karnawałowe błędy i przekierowanie zapału wiernych w dobrą stronę. Na przykład św. Ignacy Loyola zachęcał do odprawiania w dniach bezpośrednio poprzedzających Środę Popielcową Czterdziestogodzinnego Nabożeństwa. On i inni zachęcali katolików, żeby przygotowywali się do Wielkiego Postu modląc się przed Najświętszym Sakramentem, a nie popełniając grzechy.
Katolik a karnawał
Nie ma nic złego w zabawie i kulinarnych przyjemnościach karnawału, zwłaszcza kiedy kultywujemy cenną tradycję. Jednak nie dostajemy w tych dniach „dyspensy” od moralności. Jako ludzie wierzący jesteśmy wezwani do świętowania po chrześcijański.
Karnawał nie jest czasem poszukiwania grzechu. Grzech jest zawsze obrazą Boga, który nas kocha i ceni jak „źrenicę oka”. Pamiętajmy o tym przygotowując się do Wielkiego Postu. I może poszukajmy czasem okazji, żeby poświęcić jakieś przyjemności tego świata dla miłości Boga.