separateurCreated with Sketch.

Ks. Cisło dla Aletei: “Czas zanieść Boże Narodzenie do Betlejem”

Sytuacja chrześcijan w Ziemi Świętej. Rozmowa z ks. W. Cisło

Rzemieślnicy wykonujący szopki bożonarodzeniowe w Betlejem dla sklepu PKWP

whatsappfacebooktwitter-xemailnative
whatsappfacebooktwitter-xemailnative
Zbombardowana Gaza, odpływ pątników, lawinowo rosnące bezrobocie. Ostatnie tygodnie przynoszą Autonomii Palestyńskiej postępującą katastrofę humanitarną. W szczególnie trudnym położeniu znalazła się żyjąca wciąż na terenach Ziemi Świętej niewielka wspólnota chrześcijan.
Pomóż Aletei trwać!
Chcemy nadal tworzyć dla Ciebie wartościowe treści
i docierać z Dobrą Nowiną do wszystkich zakątków internetu.
Wesprzyj nas

Twoje wsparcie jest dla nas bardzo ważne.
RAZEM na pewno DAMY RADĘ!

Specjalnie dla Aletei z ks. prof. Waldemarem Cisło, dyrektorem polskiej sekcji Papieskiego Stowarzyszenia Pomoc Kościołowi w Potrzebie, rozmawia Iwona Flisikowska.

Księże profesorze, kiedy zadzwoniłam do księdza w czasie pobytu w Ziemi Świętej, gościliście z pomocą w Sierocińcu Home of Peace, Domu Pokoju, prowadzonym przez polskie siostry elżbietanki. Pomimo, że jest to dom dla dzieci, to również dorośli mieszkańcy Betlejem przychodzą do sierocińca, do sióstr, prosząc o pomoc, ponieważ doświadczają na co dzień bardzo ciężkiej sytuacji: brakuje wszystkiego, aby żyć. Jak wygląda ta sytuacja na miejscu w tym momencie?

Kościół w czasie wojen, konfliktów jest wszystkim: schronieniem, kuchnią, noclegownią, a nawet szpitalem. Miejscem, gdzie ofiary wojen otrzymują wszelką pomocą. Kościół daje poczucie bezpieczeństwa. Mieliśmy tego przykłady w Syrii czy na Ukrainie. Dlatego staramy się przypominać, że naszym zadaniem jako chrześcijan – którzy mamy w miarę dostatnie życie i cieszymy się pokojem – jest dzielić się i udzielać wszelkiej pomocy. Przykładem jest tutaj chociażby działalność Centrum św. Ojca Pio na Ukrainie. Każdy z nas może pomóc, ofiarować potrzebne „narzędzia”, najczęściej środki finansowe, przekazując je siostrom i księżom, którzy pomagają miejscowej ludności. Czyli pomagamy Kościołowi w potrzebie.

Spotkał się również ksiądz profesor z kard. Pierbattistą Pizzaballą, który w bohaterski sposób chciał ofiarować swoje życie w zamian za uwolnienie porwanych przez Hamas. Jakie słowa przekazał nam łaciński patriarcha Jerozolimy?

Patriarcha prosił, abyśmy nie zapominali o tej małej grupce, „trzódce” chrześcijan, jaka żyje w Ziemi Świętej. Wyraził smutek i obawę o ich codzienne życie. Podkreślał, że chrześcijanie stracili wszelkie źródła dochodu. Większość mieszkańców Autonomii Palestyńskiej utrzymuje się z turystyki, z przyjmowania pielgrzymów i wszystkiego, co jest z tym związane (hotelarstwo, transport, przewodnicy, sklepy z pamiątkami itd.). Dzisiaj tego nie ma, tradycyjne funkcjonowanie Palestyny zupełnie „zamarło” z powodu trudnej sytuacji w Gazie. Jeśli pojawiają jacyś goście, pielgrzymi, to dosłownie pojedyncze osoby, mieszkańcom Autonomii brak więc dochodów, aby utrzymać rodzinę.

Niepokoi również to, że zostały wstrzymane wszelkie pozwolenia na pracę, jakie władze izraelskie wydawały Palestyńczykom, aby mogli pracować na terenie Izraela. Dlatego tym bardziej chcemy pomagać, szczególnie chrześcijanom, którzy – przypomnijmy – stanowią na Ziemi Jezusa zaledwie 1 procent. Zapewniłem kard. Pizzaballę o naszym wsparciu duchowym i materialnym oraz przekazałem mu pamiątkowy ryngraf z Matką Bożą Częstochowską.

Ziemia, która poraża ciszą

Przypomnijmy, że właśnie na Jasnej Górze zainaugurowano niedawno, 2 grudnia, kolejną edycję kampanii „SOS dla Ziemi Świętej”…

Kampania ta istnieje od dobrych kilku lat. Teraz jednak, w obliczu tak trudnej sytuacji pomiędzy Izraelem a Autonomią i zbombardowania Strefy Gazy, nabiera szczególnego charakteru i znaczenia. Sens tej kampanii jest taki, aby tą chrześcijańską „trzódkę” na miejscu podtrzymać i duchowo, i materialnie. Pomóc wspólnotom i rodzinom, które potrzebują konkretnego wsparcia.

Ksiądz profesor w poruszających słowach do nas, dziennikarzy, powiedział na rozpoczęcie tegorocznej kampanii, że czas zanieść Boże Narodzenie do Betlejem…

Tak, w tym roku jest to paradoks. Jak byliśmy w ubiegłym roku z dziennikarzami w Betlejem, to tzw. Plac Żłóbka – prowadzący do Groty Narodzenia – dosłownie tętnił życiem. Przechodziło nim tysiące osób: mieszkańców i turystów z całego świata. Towarzyszyły temu muzyka, koncerty i wielka radość. W tym roku rzuca się w oczy przerażająca wręcz, wielka pustka.

Również w Jerozolimie znane i uczęszczane uliczki opustoszały i porażają ciszą. Mogliśmy samotnie uczestniczyć we mszy świętej sprawowanej w bazylice Grobu Świętego na marmurowej płycie (okrywającej kamień, na którym spoczywało po śmierci ciało Jezusa – przyp. red.). Na co dzień nie byłoby to możliwe ze względu na ogromną rzeszę ludzi odwiedzających to miejsce każdego dnia, od rana do wieczora.

W Betlejem siedzieliśmy przez pół godziny przy Grocie Narodzenia Jezusa i w tym czasie nikt nie przyszedł. A przecież pamiętamy obecne tu grupy z całego świata, gdzie można było się tylko przez chwilę pochylić i pomodlić przy Grocie, aby następnie szybko zrobić miejsce następnym oczekującym pielgrzymom. Teraz panuje w tym niezwykłym miejscu dojmująca cisza.

Myślę, że dziennikarze mają tu szczególne zadanie, można powiedzieć misję, aby mówić i pisać o tym wszystkim, abyśmy naprawdę mogli zanieść Boże Narodzenie do Betlejem, ale też w te wszystkie miejsca na terenie Ziemi Świętej, o których już wspomniałem. Chrześcijanie z Iraku i Syrii również proszą nas, aby mówić o ich trudnej sytuacji; o tym, że potrzebują pomocy zarówno tej duchowej, jak i materialnej.

Jan Paweł II wspominał często, że Liban również należy do Ziemi Świętej...

Tak, to prawda. W listopadzie byliśmy w Tyrze i Sydonie z pomocą humanitarną. W tym miejscu chciałbym szczególnie przypomnieć świadectwo księdza, który mieszka na tych terenach od 35 lat. Stwierdził on, że nigdy nie było tak ciężkiej sytuacji jak teraz. Były intifady, napięcia, ale teraz jest szczególnie trudny czas, aby odnaleźć porozumienie czy budować relacje w miejscu, gdzie żyją społeczności: chrześcijańska, żydowska i arabska. Mamy jednak nadzieję, że wzajemne porozumienie i dążenie do pokoju zawsze jest możliwe.

Jak pomóc chrześcijanom z Ziemi Świętej?

W jaki konkretny sposób każdy z nas może pomóc chrześcijańskim rodzinom w Ziemi Świętej?

Po pierwsze chciałbym się odnieść do słów kard. Pierbattisty Pizzaballi, łacińskiego patriarchy Jerozolimy, że najważniejsza jest modlitwa w intencji pokoju w Ziemi Świętej. Kardynał bardzo zachęcał do tej modlitwy, mówiąc, że siła modlitwy jest wielka. Dotyczy to również Iraku, Syrii czy Libanu. Kiedy jest pokój, można tam żyć; nawet jak jest biednie, to jest bezpiecznie.

Po drugie, kiedy jesteśmy na Bliskim Wschodzie, np. w Jerozolimie, Betlejem czy innych miejscach, możemy tam wspierać finansowo lokalną społeczność, przedsiębiorców, korzystając z owoców ich pracy: gastronomii, usług turystycznych, podróżniczych, nabywając pamiątki z drewna oliwnego.

Można też, np. przez nasz internetowy sklep, zamawiać upominki na święta (również w naszym biurach regionalnych). To oryginalne dzieła wykonane m.in. w Betlejem: szopki betlejemskie, ozdoby choinkowe, gwiazdy betlejemskie, świeczniki na wigilijny stół. A także unikatowe, bo wykonane z drewna oliwnego, figurki Świętej Rodziny, św. Józefa, aniołów, różańce czy krzyże. Dzięki takim zakupom możecie Państwo pomóc prawie 60 chrześcijańskim rodzinom.

Można też przesłać środki finansowe bezpośrednio na Papieskie Stowarzyszenie Pomoc Kościołowi w Potrzebie z dopiskiem „Ziemia Święta”. Zróbmy tak, jak podpowiada nam serce. Niech to będzie nasza symboliczna „cegiełka”, wspierająca potrzebujące chrześcijańskie rodziny. Jest to dany nam czas, aby zanieść Boże Narodzenie do Betlejem i całej Ziemi Świętej.

Więcej o działalności Papieskiego Stowarzyszenia Pomoc Kościołowi w Potrzebie możesz dowiedzieć się TUTAJ.

Newsletter

Aleteia codziennie w Twojej skrzynce e-mail.

Top 10
See More
Newsletter

Aleteia codziennie w Twojej skrzynce e-mail.