separateurCreated with Sketch.

To, w jaki sposób rodzice Cię traktują, staje się Twoim sposobem traktowania siebie. Bo innego sposobu nie znasz

Matka z córką zawinięte w ręczniki i tulące się nad brzegiem morza
whatsappfacebooktwitter-xemailnative
Redakcja - 29.05.23
whatsappfacebooktwitter-xemailnative
„Sposób, w jaki mówimy do naszych dzieci, staje się ich wewnętrznym głosem” (Peggy O’Mara).
Pomóż Aletei trwać!
Chcemy nadal tworzyć dla Ciebie wartościowe treści
i docierać z Dobrą Nowiną do wszystkich zakątków internetu.
Wesprzyj nas

Twoje wsparcie jest dla nas bardzo ważne.
RAZEM na pewno DAMY RADĘ!

Wsparcie na 100%

Wyobraź sobie, że dopiero się urodziłaś. Twoi rodzice są dla Ciebie kochającymi i opiekuńczymi towarzyszami. Gdy zapłaczesz, biegną do Ciebie i wspólnie zastanawiając się, jak Ci pomóc. Gdy masz roczek i uczysz się chodzić, każdy Twój kroczek witany jest aplauzem i radością. Rodzice patrzą na Ciebie z miłością, starają się wspierać Cię w nowych wyzwaniach, ale jednocześnie nie straszą tym, co może, ale nie musi się wydarzyć. Gdy wdrapujesz się na drabinki, bujasz na huśtawkach czy zagadujesz do obcych ludzi, rodzice są dwa kroki za Tobą, w niewidzialny dla Ciebie sposób czuwają nad twoim bezpieczeństwem, ale Cię nie ograniczają. Gdy masz kilka lat, wiesz już, że możesz na nich liczyć, możesz im ufać, ale wiesz też, że możesz ufać również sobie, że dasz sobie radę. Czujesz, że jesteś zaradny i samodzielny. 

Gdy wykonujesz trudne zadanie do szkoły, które Ci nie wychodzi, słyszysz: „Próbuj dalej, rzadko kiedy coś wychodzi za pierwszym razem, to normalne”, „Jeśli chcesz możemy spróbować razem” i…. próbujesz dalej aż do skutku. Gdy wreszcie udaje Ci się je wykonać, rodzice gratulują Ci i cieszą się wraz z Tobą. Innym razem, gdy znalazłaś na podwórku bardzo ciekawą kałużę i wracasz do domu cała w błocie słyszysz słowa: „Ale mamy szczęśliwe dziecko, bo nie od dziś wiadomo, ze brudne dziecko to szczęśliwe dziecko” i przy salwach śmiechu rodzice pomagają Ci się umyć i przebrać. 

Gdy masz kilkanaście lat i zmieniasz szkołę, czujesz lekki niepokój, słyszysz jak tata mówi „Bardzo jestem ciekawy, kogo tam spotkasz, na pewno będzie ktoś, z kim się dogadasz”. Wchodzisz więc do klasy z niepewnością, ale i ciekawością i zainteresowaniem innymi ludźmi. Jako młoda dorosła, gdy nie zostajesz zatrudniona na wymarzonym stanowisku, czujesz smutek, ale Twój wewnętrzny głos wspiera Cię i mówi: „Trudno, będę robiła to co dotychczas, a gdy pojawi się kolejne ogłoszenie, zaaplikuję ponownie, kiedyś w końcu się uda” i rozchmurzasz się.

Dziecko w żółtym płaszczu przeciwdeszczowym wspina się po mokrych schodach trzymane za rękę przez mamę pod parasolem

Uwaga! Niebezpieczeństwo!

A teraz wyobraź sobie, że przyszłaś na świat w innej rodzinie. Gdy zapłaczesz, Twoi rodzice wspólnie zastanawiają się jak Ci pomóc, stojąc na łóżeczkiem snują czarne wizje, czy to oby nie była jakaś ciężka choroba. Gdy masz roczek, uczysz się chodzić, a każdy Twój kroczek witany jest słowami: „powoli”, „ostrożnie”,  „jak się przewrócisz będzie bolało”. Rodzice starają się wspierać Cię, ale jednocześnie straszą tym, co może się wydarzyć, ale wcale nie musi. Mówią, że to po to, abyś wiedział na przyszłość i nie popełniał błędów. Wdrapujesz się na drabinki, a tata stoi przy Tobie mówiąc: „tam nie wchodź bo spadniesz”, bujasz na huśtawkach, a mama krzyczy: „nie tak wysoko!”. A gdy zagadujesz do obcych ludzi i dzieci, rodzice odciągają Cię, mówiąc: „Kochanie, to nie wypada tak zaczepiać obcych w parku, poza tym to niebezpieczne, nigdy nie wiadomo, na kogo trafisz!”.

Gdy masz kilka lat, wiesz już, ze czyha na Ciebie wiele niebezpieczeństw, więc musisz być czujny i uważny. Czujesz, że pewnych rzeczy lepiej w ogóle nie robić, bo może stać się coś złego, a gdy są bardziej wymagające odpuszczasz, bo nie wierzysz, że dasz sobie z nimi radę. Gdy wykonujesz trudne zadanie do szkoły, ale Ci nie wychodzi, słyszysz: „Widać, ze nie uważałeś na lekcjach. Nic nie rozumiesz i nie umiesz”, „Następnym razem skup się bardziej, ja nie będę za ciebie robić prac domowych”. Do oczu napływają Ci łzy, odkładasz pracę domową, bo czujesz, że nie jesteś w stanie sobie z nią poradzić, a słowa rodzica dodatkowo odejmują Ci tę wiarę. Innym razem, gdy znalazłeś na podwórku bardzo ciekawą kałużę i wracasz do domu cały brudny, słyszysz: „O matko! Czy to dziecko zawsze musi coś takiego wymyślić?!”, a przy nerwowych ruchach oraz ogólnym niezadowoleniu rodzice pomagają Ci się umyć i przebrać. 

Gdy masz kilkanaście lat, zmieniasz szkołę i czujesz niepokój, wtedy tata mówi: „Pamiętaj, nie ufaj za bardzo ludziom, nie wiadomo kogo tam spotkasz, lepiej trzymaj się z boku”. Wchodzisz więc do klasy z niepewnością, zdystansowany i zajmujesz samotną ławkę.  

Gdy jako młody dorosły nie zostajesz zatrudniony na wymarzonym stanowisku, czujesz smutek, a w głowie słyszysz głos: „W sumie co ja sobie wyobrażałem, przecież to nie dla mnie, jestem na to za głupi” i zapominasz o tym marzeniu, pozostając w pracy, której nie lubisz.

To od rodziców uczysz się, jak siebie traktować

Ten głos w Twojej głowie to nic innego jak głosy Twoich rodziców, którzy w ten sposób zwracali się do Ciebie od najmłodszych lat. Uczysz się od nich od maleńkości, w jaki sposób siebie traktować. Z czasem ich głosy przyjmujesz jako własne i w taki sposób zaczynasz sama zwracać się do siebie. Mówisz do siebie głosem swoich rodziców. To jest Wewnętrzny Rodzic […]

To, w jaki sposób rodzice Cię traktują, staje się Twoim sposobem traktowania siebie. Dlaczego? Gdyż innego sposobu nie znasz. Przynajmniej przez pierwsze kilka, kilkanaście lat życia. Przyjmujesz to traktowanie za normę, coś naturalnego i zwykłego. I w taki sposób zaczynasz traktować siebie — swoje Wewnętrzne Dziecko […]

Nie da się skasować przeszłości, ale nie warto w niej tkwić!

Nie da się skasować przeszłych doświadczeń i nie warto zamrażać emocji. To tak, jakbyś przestał żyć, czuć, być. Pozostałyby jedynie praca, obowiązki i odpowiedzialność. Zero radości życia, spontaniczności, nutki szaleństwa, które nadają naszym życiom różnorodność, charakter i wyjątkowość. Jeśli więc w chwili smutku czy złości pomyślisz sobie: „Ty kretynko, przestań, nie lubię ciebie takiej”, pamiętaj, że zwracasz się do siebie, do swojego Wewnętrznego Dziecka. A to, w jaki sposób będziesz je traktowała, gdy jest mu źle, będzie się odbijało na jego witalności i ilości dobrej energii, które wniesie do Twojego życia na co dzień. Brzmi jak magia? Możliwe, ale wszystko to ma sens i jest jedną z wiodących teorii psychologicznych, na bazie których ułożono wiele skutecznych programów terapeutycznych.

Fragment książki „Przytul swoje wewnętrzne dziecko”, autorstwa Sylwii Sitkowskiej; wyd. Sensus.

Podkreślenia podchodzą od redakcji Aleteia Polska

Newsletter

Aleteia codziennie w Twojej skrzynce e-mail.

Top 10
See More
Newsletter

Aleteia codziennie w Twojej skrzynce e-mail.