Chcemy nadal tworzyć dla Ciebie wartościowe treści
i docierać z Dobrą Nowiną do wszystkich zakątków internetu.
Twoje wsparcie jest dla nas bardzo ważne.
RAZEM na pewno DAMY RADĘ!
Królestwo Boże
Ten motyw powraca w Ewangeliach wielokrotnie – zazwyczaj w związku z pytaniem o wielkość i pozycję w królestwie niebieskim.
Dla uczniów Jezusa to sprawa priorytetowa. Ich wyobrażenie o Jego mesjańskiej misji nie odbiegało niestety od ówczesnych przekonań, które łączyły wyzwolenie Izraela z wizją politycznego i wojskowego przywódcy pokonującego okupantów i zaprowadzającego wieczny ład, dobrobyt oraz sprawiedliwość.
Szczęście w takim królestwie łączyło się z zajmowaną pozycją i stanowiskiem. Im ktoś znajdował się bliżej króla, z większym wpływem i na wyższej pozycji, tym był większy i bardziej znaczący.
Kto jest największy w królestwie niebieskim?
Jednak nauczanie Chrystusa od samego początku konsekwentnie rozkruszało ten model myślenia, pokazując, że nie ma on nic wspólnego z prawdą o królestwie Bożym. Nic dziwnego, że skonfundowani uczniowie stawiają swemu Mistrzowi pytanie: „Kto właściwie jest największy w królestwie niebieskim?” (Mt 18,1).
Odpowiedź Jezusa może zaskakiwać: „Zaprawdę, powiadam wam: Jeśli się nie odmienicie i nie staniecie jak dzieci, nie wejdziecie do królestwa niebieskiego. Kto się więc uniży jak to dziecko, ten jest największy w królestwie niebieskim” (Mt 18,3).
Co jednak faktycznie ma Jezus na myśli? Przecież to zrozumiałe, że dziecko nie może równać się z dorosłym i że co do swojej pozycji, wpływu społecznego oraz władzy, jest raczej na końcu hierarchii, a nie na jej początku.
Czy to znaczy, że mamy być w królestwie Bożym mali, nieporadni i wymagający opieki? Że taki jest właśnie ideał wielkości? I o co chodzi z tym „uniżeniem”, w którym powinniśmy dzieci naśladować?
Małe dzieciątko, niemowlę, maleństwo
Sprawa rozjaśnia się nieco, gdy wczytamy się bardziej w sens słowa παιδίον (paidion), które pojawia się w przywołanym fragmencie z Ewangelii według św. Mateusza. Nie tylko zresztą tam. Tego samego słowa używa także św. Jan, gdy w swojej Ewangelii, opisując spotkanie zmartwychwstałego Jezusa z uczniami nad Jeziorem Galilejskim, wkłada wówczas w Jego usta następujące pytanie: „Dzieci, czy macie co na posiłek” (J 21,5).
Otóż, wzięte dosłownie, παιδίον oznacza nie tyle dziecko, co małe dzieciątko, niemowlę, maleństwo. Słowa tego używano także w odniesieniu do dorosłych – tak jak Jezus w stosunku do apostołów – gdy było się z kimś w bliskich, zażyłych stosunkach.
Z niemowlęcą ufnością zdać się na Niego
Co to oznacza w praktyce? Przede wszystkim, że Jezus nie oczekuje od nas zachowań infantylnych, regresu do poziomu niemowlęcej niedojrzałości czy życiowej nieporadności. Maleństwo, które stawia nam za ideał wielkości w królestwie niebieskim, warte jest naśladowania nie przez to, że w przeciwieństwie do dorosłego człowieka tak niewiele może, ale dlatego, że jest tak bardzo proste i ufne w relacji do swego opiekuna.
Przebiegłości, pazerności, pysze i próżności tych, którzy chcieliby uzyskać wpływową pozycję na niebiańskim dworze, Jezus przeciwstawia uniżenie dziecka, które przeżywa siebie w całkowitej zależności od rodzica, nie oglądając się na zaszczyty i przywileje. Małego dziecka nie interesują najpierw dary, ale przede wszystkim sam ich dawca.
To właśnie znaczy być maleństwem w ręku Boga – z niemowlęcą ufnością zdać się na Niego i żyć z Nim w głębokiej więzi. Tacy właśnie będą pierwsi w królestwie niebieskim.