Chcemy nadal tworzyć dla Ciebie wartościowe treści
i docierać z Dobrą Nowiną do wszystkich zakątków internetu.
Twoje wsparcie jest dla nas bardzo ważne.
RAZEM na pewno DAMY RADĘ!
Papież nie żyje
Anna Artymiak: Jakie jest twoje pierwsze wspomnienie Jana Pawła I?
Stefania Falasca*:Pierwsze wspomnienie, jakie mam o Janie Pawle I, to odgłos telefonu bardzo wczesnym rankiem 28 września 1978 r. To był telefon do mojego domu z papieskiej zakrystii, ponieważ dwóch ojców augustianów z moich rodzinnych stron posługiwało w Watykanie: jeden w watykańskiej parafii św. Anny, drugi w papieskiej zakrystii.
Owego ranka mój wujek Alfonso zadzwonił do mojego taty bardzo wcześnie, by mu powiedzieć, że papież nie żyje. W tamtym czasie telefon był umieszczony na ścianie, przynajmniej ten, który był u nas w domu. Kiedy dzwonił, przypominał dzwony św. Piotra.
Pamiętam, jak tata powiedział: "Jak to nie żyje? Nie umarł już wcześniej?". Myślał o Pawle VI, a wujek mu mówił, że to nowy papież już nie żyje.
Czy twój wujek podzielił się z wami jakimś wspomnieniem o Janie Pawle I?
O wszystkich poprzednich papieżach, ponieważ zaczynał już za Piusa XI. Widziałam wszystko. Jak siostry prasowały paramenty liturgiczne. Wszystko, co wiązało się z liturgią – od kielichów po kapy.
Tłumaczył mi liturgię, kiedy umiera papież, że jest chowany w trzy trumny. O Lucianim… Kiedy byłam mała, to nie rozmawialiśmy o tych sprawach. Mnie to zaczęło interesować dużo później.
Książka Albino Lucianiego
Kiedy zainteresowałaś się Janem Pawłem I?
Nie ma to związku z moim wujkiem ani rodzinnymi wspomnieniami. Przez lata nie śledziłam spraw związanych z Kościołem. Interesowały mnie inne rzeczy. Skończyłam literaturę włoską na Uniwersytecie Tor Vergata. Wpadła mi w ręce książka Illustrissimi (Najdostojniejsi), tekst typowo literacki, także jego duchowy spadek moim zdaniem.
Rozmawiając z moim profesorem antyklerykałem, powiedziałam mu: "To jest dzieło literackie". Luciani nie zostawił po sobie żadnej encykliki, ale odkryłam, że to jest tekst, który on dał do druku jako papież, więc to było znaczące.
Jeśli popatrzymy na jego teksty, widać to mieszanie sacrum z profanum, nuova et vetera, starego z nowym. Zwłaszcza wielka umiejętność łączenia od Ala Capone po św. Augustyna, postacie znaczące z literatury z erudycją, prostotą i jasnością, które trafiają do wszystkich. To mnie uderzyło bardzo.
Chciałam odkryć tajemnicę jego pisarstwa. Zaproponowałam pracę doktorską właśnie o języku Lucianiego, nt. Sermo humilis wraz z odniesieniami do literatury. To było dla mnie początkiem odkrycia papieża, który przekraczał to, co było wykształceniem klasycznym. To mnie bardzo zafascynowało.
Następnie było oczywiście poznanie siostry Lucianiego, dzięki siostrzenicy, Linie Petri. Ja już pracowałam dla miesięcznika "30 Giorni", jedynego, który się interesował Lucianim szerzej niż tylko w kontekście śmierci. Napisałam różne artykuły, przede wszystkim chciałam wysłuchać historię tego człowieka. Tego chrześcijanina.
Przez wiele wieczorów jego siostra opowiadała mi rodzinne historie. Co później wyszło jako książka pod tytułem Mio fratello Albino (Mój brat Albino). To stało się powodem, dla którego zafascynowałam się Lucianim. Ta jego osobowość tak przebogata, tak nadzwyczajna, którą później ja oceniłam jako najbardziej genialnego ze wszystkich papieży XX wieku.
Luciani był geniuszem
Ze wspomnień siostry, co odkryłaś o Janie Pawle I?
Siostra przede wszystkim wprowadziła mnie w miejsce, gdzie się narodził. W mojej wyobraźni Canale d’Agordo było mieściną ukrytą w górach, gdzie są krowy, itd. Natomiast Canale d’Agordo – to prawda, że jest małą miejscowością w górach Belluno – ale jednocześnie jest to miejsce, które znajduje się na skrzyżowaniu dróg, czyli jest źródłem ubogacenia kulturowego. To teren przygraniczny, ale nie ubocze.
Z tego miejsca wyszło aż trzech ojców soborowych, wśród nich ks. Felice Cappello, jezuita i autor słynnego podręcznika do prawa kanonicznego, z którego korzysta się do tej pory. Drugi był misjonarzem w Brazylii, a trzeci generałem Zgromadzenia Ojców Somaskich.
Proboszczami byli tu kapłani, którzy mieli duże przygotowanie kulturalne i byli społecznikami. Działała biblioteka, którą teraz w ramach Watykańskiej Fundacji Jana Pawła I rekonstruujemy jako miejsce formacji Lucianiego. Skatalogowaliśmy ją. Ta biblioteka jest przebogata w starodruki z XV i XVI w. w cennym wykonaniu.
Te doliny wyróżniały się pierwszymi spółdzielniami, które założyli w XIX wieku proboszczowie z Canale. Jak chociażby ks. Antonio Della Lucia, który założył pierwszą mleczarnię. Zatem Luciani był ukształtowany zarówno na poziomie kulturalnym, jak i społecznym przez obecność i przykład niepowtarzalnych proboszczów. W każdym sektorze kulturowym. Nie wyszedł z nieznaczącej prowincji.
Luciani był geniuszem, dzieckiem o niezwykłej inteligencji, samoukiem, ponieważ wybuchła wojna. Proboszcz był pierwszym, który ustanowił bibliotekę z wypożyczalnią, żeby książki krążyły od domu do domu. Zachowały się rejestry ze wszystkim książkami, które on wypożyczył.
Nauczył się języków od rosyjskiego po angielski, francuski i niemiecki. Został wicerektorem seminarium w Belluno w wieku 25 lat. Nie wiem, czy ktoś zdaje sobie z tego sprawę, ale w tamtym czasie seminaria potrydenckie z 2 tysiącami kandydatów do kapłaństwa były instytucjami, gdzie wicerektor był odpowiedzialny za dyscyplinę. Wzywają 25-latka, który 2 lata wcześniej sam siedział w ławce…
Poznałam później świadków, jak ks. Roberto Busa SJ, który był jego kolegą kursowym. To słynny jezuita, który opracował zdigitalizowany indeks tomistyczny. Byli pionierami. Kiedy o opowiadał o Albino, mówił, że był lepszy od profesorów.
Kiedy mówi się o pokorze Lucianiego, to była to pokora w stylu św. Augustyna. Wielki umysł i pokora. Był naprawdę wielki. Sam chciał zostać proboszczem, ale nigdy mu to nie było dane. Dostrzegł go Jan XXIII, który uczynił go biskupem. Myślę, że nie mamy papieży, którzy wskazują na swoich następców, nakładając im stułę. Co mu się przydarzyło, kiedy był patriarchą Wenecji w 1972 r. Paweł VI nałożył swoją stułę na jego ramiona.
Ojciec nigdy nie odwiedził go w seminarium
Czy także wiarę wyniósł z domu?
Ojciec Lucianiego był socjalistą, emigrantem. Byli katolikami, ale kto nie był wtedy katolikiem. Tu na pewno jest ten wymiar emigracji, którą odczuła jego rodzina. Ojciec był za granicą.
Kiedy on wstąpił do seminarium, ojciec nie sprzeciwił się, pomimo idei socjalistycznych. Napisał mu w liście, który Albino zachował aż do wyboru na papieża: „Pamiętaj, kiedy zostaniesz księdzem, będziesz po stronie ubogich, ponieważ Chrystus był po ich stronie”. Ojciec nigdy nie odwiedził go w seminarium. Ale napisał mu tę rzecz, którą ten zatrzymał do końca.
Mama Albino natomiast była kobietą, która umiała pisać i czytać, ponieważ tam nie było analfabetyzmu. Pisała za innych niepiśmiennych, dla emigrantów. Na kolanach mamy Luciani poznał fides romana. Kiedy się mówi fides romana, to jest to, co tworzy Kościół w Rzymie, tj. wiara i ubodzy.
Wiarę wypił z mlekiem mamy, wyznanie wiary, cnoty teologalne, Zdrowaś Maryjo, Ojcze nasz, znak krzyża. To, co jest podstawą dla każdego. Luciani skończył studia aż do doktoratu. Obronił doktorat w 1947 r. nt. Rosminiego. Na Gregorianie powierzyli mu trudny doktorat nt. osobistości, która była bardzo dyskutowana. Ale on zawsze mówił siostrze, że prawdy wiary, których nauczył się od mamy, pozostają zawsze te same i stanowią fundament, niezależnie od podjętych wielorakich studiów.
Proces beatyfikacyjny
Czy podjęcie się pracy przy procesie beatyfikacyjnym było trzecim etapem spotkania z Albino Lucianim?
Oczywiście, że tak. Co innego poznać miejsca z nim związane, co innego całą dokumentację, wszystkie pisma. To robi różnicę. Aby rzeczywiście przedstawić czyjeś życie, należy sięgnąć do źródeł. To jest obowiązek historyków. Historię tworzy się poprzez dokumenty. Proces beatyfikacyjny to umożliwił i objął około 70 archiwów, prywatnych i instytucjonalnych, w miejscach, gdzie przebywał Luciani.
Jakie były twoje zadania w procesie?
Rozpoczęłam jako współpracownik. Jestem wicepostulatorem w procesie. Weszłam w fazie rzymskiej. Zajęłam się lukami w dokumentacji, czyli archiwum. Byłam w Wenecji, całe archiwum, które było w Wenecji, jest teraz w Rzymie, ponieważ Luciani całą swoją biblioteczkę przywiózł do Rzymu i w tajemniczy sposób te książki wróciły do Wenecji. Nie wiadomo dlaczego, skoro powinny były pozostać w Rzymie.
Spędziłam w Wenecji miesiące, żeby przestudiować dokumenty tego archiwum, które obejmuje okres od roku 1929 do 27 września 1978 roku. W archiwum praktycznie mieści się całe życie Lucianiego. Wszystkie jego myśli, zapiski, poczawszy od agend i notatek. Przy tym zostały zebrane świadectwa, wśród nich to np. Benedykta XVI, które stanowi unikat w procesie kanonizacyjnym, ponieważ papieże nie dają świadectwa, są tymi którzy osądzają o świętości, nie mogą się wypowiadaćę. Ale w tym wypadku chodziło o papieża seniora. Nie ma drugiego takiego przypadku w historii procesów kanonizacyjnych.
Zajęłam się zebraniem dokumentacji, aby wypełnić luki, i redakcją positio. Co w przypadku Lucianiego obejmuje 5 ksiąg z ponad 3,6 tys. stron. W przypadku Lucianiego ważne jest, że ten proces pozwolił na zebranie całego materiału dokumentacyjnego. Inaczej wszystko pozostałoby rozproszone.
Nie zdarzyło się chyba, żeby kobieta dziennikarka została postulatorem?
Już w latach 80-tych – od konstytucji apostolskiej Divines Perfectionis Magister z 1983 r. – pojawiły się kobiety postulatorki, głównie siostry zakonne, ale również kobiety świeckie, głównie adwokatki rotalne. Ponieważ ten rodzaj procesu jest bardzo podobny do stwierdzenia nieważności sakramentu małżeństwa.
Jako dziennikarka myślę, że jestem jedyną. Trochę to wychodzi poza wzajemne interesy. Trzeba utrzymać tajemnicę segreto pontificio. By zostać postulatorem, należy zdać egzaminy z prawa kanonicznego, historii i teologii. Trzeba uczęszczać na kursy prowadzone przez samą kongregację – dziś dykasterię – i zdać egzaminy. Następnie, by zostać postulatorem, należy być uznanym przez samą dykasterię. Takie jest prawo.
Nie chodzi o kobiety. Można wywodzić się z teologii lub adwokatury. W moim przypadku tego nie było. Przyczyną, dla której zostałam wzięta i później zrobiłam ten kurs i zdałam egzaminy, było to że – powtarzam – w przypadku Lucianiego nie było nikogo, kto byłby kompetentny odnośnie jego życia. Byłam jedynym doktorem, który był.
Fundacja Jana Pawła I
W jakich okolicznościach powstała Fundacja Jana Pawła I?
Kiedy został opublikowany dekret o heroiczności cnót, cały ten materiał wymagał konserwacji i analizy. To są prerogatywy, aby zachować pamięć. Przeszłam wiele miejsc w Wenecji, w Belluno, Wenecji Euganejskiej z pytaniem: czy chcieliby założyć fundację? Odpowiedzieli mi, że nie.
Kiedy wróciłam do Rzymu, zapytałam kardynała wikariusza dla miasta Rzymu i odpowiedział mi, że tak. Potem zapytałam kard. Parolina: "Eminencjo, gdyby powstała Fundacja Lucianiego, czy zechciałby eminencja być jej przewodniczącym?". Odpowiedział mi, że tak. Później powiedział mi, że lepiej, żeby była watykańska. I tak powstała.
Jestem zatem bardzo dumna, że mogłam się przyczynić i że zostało to zrealizowane.
Co macie w planach?
Teraz opera omnia – dzieła wszystkie. Na pewno archiwum Lucianiego wymaga spisania. Współpracujemy z wielkimi postaciami jak Carlo Ossola – powiedziałabym największy filolog włoski, jakiego mamy, który napisał przedmowę do tomu zbierającego całe magisterium Jana Pawła I.
Przez 44 latach nigdy nie zostały zebrane wszystkie jego wypowiedzi papieskie. A więc wspomniany tom to ważna pozycja, bo zbiera wszystkie wypowiedzi, listy, które wyszły za jego pontyfikatu. To wszystko się ukazało nie tylko dzięki spisaniu z nagrań. Wiesz, że dziś obowiązuje norma, że bierze się pod uwagę tekst wypowiedziany, nie ten napisany. W tamtym czasie tego prawa nie było. Więc liczył się tekst pisany.
Brakuje zapisanych wielu wypowiedzi Lucianiego, czasami wręcz są odłożone na bok. Więc wymagało to mrówczej pracy nad nagraniami tekstu wypowiedzianego. Luciani był pierwszym papieżem, który zaczął stosować dygresje słowne w sposób systematyczny. Poprzedni papieże czytali, więc nie było problemu. Luciani natomiast nie.
Porównaliśmy teksty pisane z wypowiedzianymi. Wielki obszar jego magisterium. Zostało to zrealizowane dzięki agendom i jego notatkom z pontyfikatu. Na przykład podczas spotkania na modlitwę Anioł Pański 10 września Jan Paweł I wygłosił dodatkowe 2-minutowe przesłanie. Luciani wychodzi poza stereotyp prostego, do jakiego był sprowadzany przez 44 lata.
Jan Paweł I: patron dziennikarzy i humanistów?
Jakie chciałabyś przekazać światu przesłanie o Lucianim?
Wreszcie jego wkład; przesłanie, że Luciani jest bardzo aktualny, że jest synem soboru, który wprowadzał w życie. Dzięki wspomnianej wyżej publikacji Jan Paweł I przestał być całkowicie nieznanym i możemy dostrzec wagę jego magisterium.
Przez 34 dni pontyfikatu poruszał się w ważnych tematach soborowych, jak jedność chrześcijan. Spotkał się z metropolitą Nikodemem, który umarł na jego rękach. Cale 34 dni są przeniknięte dialogiem ekumenicznym, zwłaszcza z prawosławiem. Ale to także dialog międzyreligijny.
Następnie nowa misyjność. Jak również kolegialność. Pierwszy tekst Lucianiego, który przedstawił na soborze, dotyczył właśnie kolegialności. Do kardynałów wyraził się, że jako ubogi Chrystusa prosi o pomoc jak brat brata. To dziś prowadzi do synodalności.
To są linie jego magisterium. Przez 34 dni rozwinął Kościół przede wszystkim poprzez fundamentalną koncepcję soboru rozumianego jako źródło, powrót do źródeł. Tu widzimy jego ewangeliczną prostotę, która jest owocem wyboru teologicznego.
Twoim zdaniem, czyim powinien zostać patronem?
Dziennikarzy. To też należy powiedzieć: Luciani odznaczał się najlepszym piórem we włoskim episkopacie. Zdradził swojej siostrze, że gdyby nie to, że został księdzem, chciałby być dziennikarzem. Ale to mu nie przeszkodziło, żeby pisać.
Pisał odniesieniami literackimi. Umiał je umieścić. Napisał wiele artykułów – zaczynając od gazetki parafialnej – zachęcony przez proboszcza do pisania. Następnie do Amico del Popolo, Gazzettino di Venezia, L’Osservatore Romano. Paweł VI prosił go, by pisał na delikatne tematy.
Dar pióra widać także w niektórych tekstach, które przypisałam wraz z ekipą Lucianiemu, dzięki jego stylowi, którego nie da się pomylić. Uczyniłabym go patronem dziennikarzy i humanistów ogólnie.
*Stefania Falasca – włoska dziennikarka, rzymianka, rocznik 1963. Od 2013 r. watykanistka dziennika "Avvenire". W latach 2007-2017 wicepostulator w procesie kanonizacyjnym Jana Pawła I. Napisała pierwszy w historii doktorat poświęcony twórczości Jana Pawła I i była pionierką w popularyzacji jego życia i pism. Jako wicepostulator zajęła się sprawdzeniem treści Inquisitio dioecesana suppletiva oraz redakcją Positio super virtutibus. Przez wiele lat jako watykanistka pracowała dla międzynarodowego magazynu "30 Giorni nella Chiesa e nel mondo". Współpracowała przy realizacji odcinka programu "Grande Storia" kanału włoskiej telewizji RAI 3 poświęconego Janowi Pawłowi I. Za swoją pracę na rzecz informacji religijnej w 2017 r. otrzymała dziennikarską Nagrodę Giuseppe De Carli. Napisała wiele książek nt. życia i dzieł Jana Pawła I. Z jej inicjatywy powstała watykańska Fundacja Jana Pawła I.