Chcemy nadal tworzyć dla Ciebie wartościowe treści
i docierać z Dobrą Nowiną do wszystkich zakątków internetu.
Twoje wsparcie jest dla nas bardzo ważne.
RAZEM na pewno DAMY RADĘ!
Św. Jan Chrzciciel
W najgorszym czasie pandemii, kiedy zostaliśmy zamknięci w naszych domach, poproszono mnie o wygłoszenie wykładu na temat „Radość w czasie pandemii”. Niesłuchanie ucieszyłem się z tego tematu, ponieważ mocno wierzę w radość, która najbardziej sprawdza się w czasie ucisku i utrapień.
Nauczyłem się tego od św. Jana Chrzciciela, jednego z moich ulubionych świętych. Otóż właśnie w chwili, gdy Jan Chrzciciel sam doświadczył ucisku po uwięzieniu przez króla Heroda, doznał jednocześnie ogromnej radości.
Ewangelia (Mt 11, 2-11) mówi nam, że przebywając w celi Jan „usłyszał o czynach Chrystusa”. Posłał więc swoich uczniów z zapytaniem: „Czy Ty jesteś Tym, który ma przyjść, czy też innego mamy oczekiwać?” Pan Jezus mógł po prostu odpowiedzieć: „Tak, to ja jestem.” Lecz nie uczynił tego i zamiast tego powiedział: „Idźcie i oznajmijcie Janowi to, co słyszycie i na co patrzycie: niewidomi wzrok odzyskują, chromi chodzą, trędowaci doznają oczyszczenia, głusi słyszą, umarli zmartwychwstają, ubogim głosi się Ewangelię”.
Dlaczego Jezus nie udzielił Janowi odpowiedzi bezpośredniej? Wersja grecka tekstu ewangelii jeszcze bardziej zwraca uwagę na fakt, iż Jezus zapewnia, że sam pokonuje ślepotę, głuchotę, ułomność, trąd i wreszcie samą śmierć.
W tekście greckim pięciokrotnie użyty zostaje spójnik „i”, co pokazuje, że opowieść jest niedomknięta, że ma swój dalszy ciąg (jak zauważa E. Leiva-Merikakis). To powtórzenie sugeruje niezliczone, niewymienione troski, także te z naszego życia, które Jezus również obiecuje pokonać! Jezus chce, aby Jan odczuł w więzieniu radość.
Radość chrześcijanina
Św. Tomasz z Akwinu mówi o radości jako o „dobrym nastroju ducha w obliczu tego, co istnieje”, Innymi słowy, radość wzbiera w nas, gdy rozpoznajemy dobre rzeczy, które daje nam Bóg. I dlatego właśnie Jezus odpowiada nie wprost na pytanie Jana: Jezus działa, aby postawić Jana w obliczu zupełnie nowych cudów istniejących w świecie dzięki Jego wcielonej Obecności. I to Jan Chrzciciel sam ma wyciągnąć z tego wszystkiego wnioski.
Jest to zgodne z tym, w jaki sposób sam Jan Chrzciciel zapowiada na pustyni przyjście Jezusa. On obdarza lud nowym sposobem patrzenia na świat (...) odnoszenia się do rzeczywistości. „Jan Chrzciciel przerwał to, co ludzie postrzegali jako życie w uciążliwej posusze” (L. Giussani). Jak wyjaśnia papieski kaznodzieja, kardynał Raniero Cantalamessa:
Jan pomaga ludowi spojrzeć poza mur pozorów, daje ludziom dostrzec Mesjasza ukrytego za wyglądem człowieka podobnego do innych. W ten sposób Chrzciciel zainaugurował nową chrześcijańską formę proroctwa, które nie polega na głoszeniu przyszłego zbawienia, ale na ujawnianiu ukrytej obecności Chrystusa w świecie.
Jakże często jednak pozostajemy niepomni tej obecności, poświęcając mało uwagi radości. Radość z definicji to zadowolenie, które pojawia się, gdy nasza wola posiądzie coś, co prowadzi do naszego prawdziwego szczęścia. Radość jest odpowiedzią ludzkiego serca na to, co postrzega ono jako autentyczną obietnicę życia. I tym właśnie jest obecność Chrystusa!
Pragnienie radości: silniejsze niż lęk przed smutkiem
Jest w radości coś cudownego: może ona współistnieć ze smutkiem, a to ze względu na obietnicę, którą radość zawiera w sobie. Jednak radość nie może współistnieć z lękiem!
Dlaczego w końcu dajemy się zmanipulować strachowi, rezygnując z naszej życiowej radości? Ponieważ tracimy nasze zakotwiczenie w Obietnicy. Nie skupiamy już na niej naszego wzroku. Tak długo, jak się boimy, nie szukamy miłości. Kiedy coś nam zagraża, szukamy raczej siły i mocy. W Adwencie chodzi właśnie o to, by skupić nasz wzrok na Obietnicy.
Bohaterski przeciwnik nazizmu, jezuita o. Alfred Delp, osadzony w celi odosobnienia przez swoich nazistowskich oprawców, torturowany, z rękami bez przerwy skutymi kajdankami - pisał z celi na przemyconych kartkach papieru:
Obietnice Boże stoją nad nami, trwalsze niż gwiazdy i skuteczniejsze niż słońce. Na podstawie tych obietnic staniemy się zdrowi i wolni, z samego jądra naszej istoty. Obietnice nas przemieniły i otworzyły życie na nieskończoność. Nawet lament zachowuje pieśń tych obietnic, nieszczęście nosi w sobie ich brzmienie, a samotność ich niezawodność.
U podstaw obietnic leży ten oto fakt: „Pragnienie radości jest z natury silniejsze niż lęk przed smutkiem” (św. Tomasz z Akwinu). Dlatego o. Delp nalegał, aby każdy człowiek „traktował radość tak samo poważnie, jak traktuje siebie.
Stworzeni do radości
Każdy powinien wierzyć Panu Bogu w swoim sercu, nawet w chwilach ciemności i utrapienia, że jest stworzony do radości. Takie życie jest na właściwej drodze do doskonałości”. Filozofka i mistyczka Simone Weil zauważyła: „Cierpienie to przemoc, radość to łagodność, ale radość jest silniejsza”.
Miejmy to na uwadze: radość jest prawdziwym wrogiem szatana! Kto zrozumiał to lepiej niż J.R.R. Tolkien, który posunął się tak daleko, że wymyślił wyrażenie, które próbuje uchwycić niezwyciężoność radości:
Ukułem słowo eukatastrofa – nagły szczęśliwy zwrot w opowieści, który przeszywa radością sprowadzającą łzy (…). Nabrałem przekonania, że wywiera on swój szczególny efekt dlatego, że stanowi nagły przebłysk Prawdy i cała natura człowieka, spętana materialnym łańcuchem przyczyny i skutku, łańcuchem śmierci, odczuwa nagłą ulgę, jakby wybita kończyna nagle wskoczyła na swoje miejsce. (…) To najważniejsze uczucie: chrześcijańska radość wywołująca łzy, ponieważ jest ona w swej istocie tak podobna do smutku, jako że pochodzi z miejsc, gdzie Radość i Smutek stanowią jedno pogodzone ze sobą, tak jak samolubstwo i altruizm giną w Miłości.
Źródło chrześcijańskiej radości
Jak napisał papież Benedykt XVI, „Źródłem chrześcijańskiej radości jest pewność, że jesteśmy kochani przez Boga, że jesteśmy kochani osobiście przez naszego Stwórcę, przez Tego, który każdego z nas kocha miłością gorącą i wierną, miłością większą niż nasze niewierności i grzechy, miłością, która przebacza”. Jak ta Miłość, która przychodzi po nas, nie może wyzwolić w nas niepohamowanej radości, tego co Tolkien nazywa eukatastrofą?
„Jeśli istnieje odpowiedź na śmierć, to uzdatnia ona do prawdziwej radości” (J. Ratzinger). A przecież istnieje ostateczna odpowiedź na śmierć. I ona właśnie porusza nas do radości i przekonuje do traktowania radości bardzo poważnie.