Rozmodleni i oderwani od rzeczywistości?
Dla kogoś, kto Świętą Rodzinę zna tylko z pobożnych obrazków, Maryja, Józef i Jezus – ubrani w świetliste aureole i oprawieni w złote ramki – wydają się odlegli, laurkowi i mało realni. Czy codzienność tej Trójki, żyjącej tak dawno temu (w dodatku w totalnie innej kulturze) może mieć jakiekolwiek przełożenie na funkcjonowanie współczesnej rodziny? Co oni mogą wiedzieć o kredytach, wysokiej inflacji, ciągłym pośpiechu i pracy na kilku etatach? W ich czasach nie było nawet mediów, elektroniki i wszechobecnych ekranów. A nawet gdyby były... Święta Rodzina na pewno nie miałaby z nimi problemu. Ta Trójka unosiła się przecież sto metrów nad ziemią, trwając w nieustannym zachwycie i rozmodleniu.
Czy na pewno? O podzielenie się doświadczeniem Świętej Rodziny w domu i codzienności poprosiliśmy kilka katolickich małżeństw, które znacie chociażby z social mediów. Szybko okazało się, że Maryję, Józefa i Jezusa spotkać można nie tylko na pobożnych obrazkach, ale też w domu, pracy, a nawet... popularnym dyskoncie.
Marlena i Łukasz Paliwoda z Czułego Domu:
Gdy byłam dzieckiem Święta Rodzina jawiła mi się jako niedostępna i idealna. I to tak idealna, że wątpiłam, by była w stanie zaakceptować mój nieperfekcyjny świat. Między Maryją, Józefem i Jezusem, których widziałam na pobożnych obrazkach nie było żadnej relacji, a jedynie chłodne gesty. Dziś patrzę na Świętą Rodzinę inaczej. Mocno porusza mnie już samo wspomnienie ich wewnętrznych walk, znaków zapytania, trudności, ale i wielkiej pokory.
Chcemy czerpać od nich przede wszystkim prostotę. Często komplikujemy sobie życie ilością rzeczy i spraw do załatwienia. Łatwo zgubić po drodze to co – w rodzinie i małżeństwie - najważniejsze. A Święta Rodzina potrafiła rezygnować ze swoich planów i wyobrażeń na rzecz większego dobra. Szła tam, gdzie wzywał ich Bóg. Czy my też tak robimy? To pytanie skłania nas do ciągłego zastanawiania się: dokąd pragnie prowadzić nas Bóg. Czy chcemy Go w ogóle usłyszeć? Bardzo byśmy chcieli mieć tak uważne i wrażliwe serca, jak Święta Rodzina.
Święta Rodzina jest dla nas takim pierwowzorem Czułego Domu. I kiedy o Ich Czułym Domu myślimy, widzimy chociażby brak pośpiechu. Czy udaje się nam tak właśnie żyć? Najczęściej nie. Próbujemy patrzeć na życie przez pryzmat własnych priorytetów. Czy nam się udaje? Mimo jasno wytyczonych celów w dalszym ciągu zdarza się nam gubić. Historia Józefa, Maryi i Jezusa pokazuje nam, że nie na wszystko mamy wpływ, że potrzeba nam ufności i łaski Bożej. Akurat w tej kwestii, z czasem (i praktyką) idzie nam coraz lepiej. Czy Święta Rodzina była oczywista i wpisana w ówczesny standard? Nie. I my też możemy iść swoją drogą - odważnie i z wiarą, że Bóg poprowadzi nas tam, gdzie trzeba.
Naszym marzeniem jest postawienie w ogrodzie kapliczki ze Świętą Rodziną. Wciąż jednak szukamy figury, która będzie odzwierciedleniem kierunku, jaki chcemy obrać w codziennym rodzinnym życiu – wzajemnej czułości, oddania i... bliskości.
Dorota i Kamil Szumotalscy z Przyklejonych:
Gdyby Jezus miał chodzić po ziemi w dzisiejszych czasach, to Świętą Rodzinę moglibyśmy spotkać zapewne na placach zabaw, w Lidlu, w Biedronce, w biurowcu czy w kościele. Ta trójka była rozpoznawalna wśród lokalnej społeczności, jednak na zewnątrz nie wyróżniała się niczym szczególnym. Wiemy jednak, że nie byli zwyczajną rodziną, bo zostali obdarowani pewną tajemnicą. I patrząc każdego dnia na wiszącą nad naszym łóżkiem ikonę z Józefem, Maryją i Jezusem, przypominamy sobie żeby... żyć. Prosto, zwyczajnie i normalnie, ale ze świadomością, że niesiemy w sobie tajemnicę Bożej obecności – obecności Jezusa.
Ramona i Janek z Jednym Sercem:
To, że Bóg, który stał się człowiekiem, wzrastał w rodzinie, pokazuje nam wyraźnie, że rodzina to miejsce, gdzie rodzi się miłość. Naszym powołaniem jest więc bycie w rodzinie i to w niej chcemy wzrastać w miłości. Nie brakuje trudów i przeciwności, ale Święta Rodzina też mierzyła się z cierpieniem i to nieporównywalnie większym. Nie bez przyczyny, Bóg zostawił nam najlepszy wzór do naśladowania.
Beata i Tomek Jasińscy z Małej Drogi:
Dostaliśmy kiedyś piękną ikonę św. Rodziny. Do dzisiaj często na nią spoglądam. Obraz wędruje po całym domu, zmieniając swoje miejsce w zależności od tego, która sfera naszego życia potrzebuje aktualnie ich wsparcia. Raz jest w salonie, innym razem w kuchni lub w przedpokoju.
Po to, żeby przypomnieć nam, że jako małżonkowie powinniśmy kierować wzrok na Jezusa.
Ale też po to, by uczyć nas jak budować wypełniony miłością, domowy kościół.
Tomek mówi, że utożsamia się ze św. Józefem w jego pokornym zaufaniu. Pomaga mu On w pracy, w troszczeniu się o rodzinę, w zapewnieniu jej bytu. Podziwia w Nim postawę cichości i umiejętności oddania każdej sfery życia Bogu. Najpewniej Józef nie rozumiał wielu spraw, z którymi musiał się zmierzyć. Mimo to, nie widać by się buntował. Wręcz przeciwnie: zgodził na wszystkie plany, a potem pokornie podążał za wolą Bożą. Tomek prowadzi firmę, a kiedy po pracy wraca do domu, oddaje się bez reszty rodzinie. Codzienność dostarcza mu bardzo dużo okazji do zmagań, zadawania pytań i analizowania wątpliwości. Od Józefa uczy się akceptacji Bożych planów i bezgranicznego zaufania.
Ja z kolei, od zawsze podziwiałam w Maryi jej rozwagę i roztropność. „Rozważała i zachowywała wszystkie sprawy w swoim sercu” - te słowa świetnie obrazują postawę Matki Jezusa. I już na podstawie tego jednego zdania mogę tak naprawdę przepracować całe swoje życie. Mam tendencję do gadulstwa, narzekania, zamartwiania się i dzielenia włosa na czworo. I zawsze gdy patrzę na Maryję słyszę właśnie te słowa. Miłość, cichość, cierpliwość, serce przepełnione rozważaniem i zachowanymi dla siebie myślami - to jest mój ideał macierzyństwa.
Karolina i Michał Guzikowie z Chleba Powszedniego:
Święta Rodzina jest dla nas wzorem wierności. Często postrzegamy ich jako odległych i idealnych. A ja i mój mąż widzimy w nich ludzi, którzy borykali się z ogromną ilością trudnych wydarzeń. Już sam początek tej rodziny nie należy do łatwych. A co było dalej? Ucieczka, przeprowadzki, najpewniej śmierć Józefa, trzydzieści trzy lata bez "cudów". A oni, mimo tych wszystkich przejść, pytań i wątpliwości nie stracili wiary, pozostali wierni. I tego chcemy się od nich uczyć.