Zatrzymani zakonnicy oskarżeni o handel bronią. Przełożony duchownych odrzuca rosyjskie zarzuty

18 listopada w okupowanym Berdiańsku Rosjanie aresztowali dwóch redemptorystów: o. Iwana Lewyckiego oraz o. Bohdana Heletę. Kilka dni później należący do kremlowskiego Ministerstwa Obrony propagandowy kanał telewizyjny Zwiezda ("Gwiazda") oskarżył duchownych o sprzedaż broni ukraińskim partyzantom. Na terenie greckokatolickiej parafii pw. Narodzenia NMP okupanci rzekomo odkryli skład materiałów wybuchowych.

Protestujący przeciw zatrzymaniu zakonników egzarchat doniecki podkreśla, że nie byli oni obecni w trakcie przeszukania, co rodzi podejrzenia, iż pokazana w materiale broń została podrzucona przez samych Rosjan. Prowokacje tego rodzaju były już organizowane przeciw Kościołowi w latach stalinowskich. Również w Polsce, w czasach PRL, Służba Bezpieczeństwa zastosowała tę metodę m.in. wobec ks. Jerzego Popiełuszki.

Egzarchatowi, mimo starań, nie udało się nawiązać kontaktu z zatrzymanymi. W rozmowie z serwisem The Pillar jego przedstawiciele wyrażają obawę, iż aresztowani redemptoryści mogą zostać zmuszeni torturami do przyznania się do winy.

Zdaniem egzarchatu uwięzienie zakonników może stanowić odwet za ostatnie ukraińskie przeszukania w klasztorach i kancelariach parafii przynależących do Ukraińskiego Kościoła Prawosławnego Patriarchatu Moskiewskiego. Niektórzy duchowni tej wspólnoty podejrzewani są o kolaborowanie z wojskami inwazyjnymi oraz kolportowanie rosyjskich materiałów propagandowych.

Przełożony ukraińskiej prowincji redemptorystów, o. Andrij Rak, podkreśla w rozmowie z The Pillar, iż aresztowani zakonnicy wielokrotnie wcześniej odmawiali ewakuacji z terenów okupowanych. "W rozmowie ze mną o. Iwan powiedział, że tak długo, jak będą ci, którym mogą służyć, zostaną. Mówił mi to kilka razy. Od maja wraz z o. Bohdanem służyli także wiernym obrządku łacińskiego, gdyż księża rzymskokatoliccy wyjechali i nie mogli wrócić" – wyjaśnia duchowny.

The Pillar, USA

Ponad 5,2 tys. Belgów zażądało w ub. roku wykreślenia z parafialnych rejestrów chrzcielnych – wynika z najnowszych danych przedstawionych przez miejscowy episkopat. To ponad czterokrotny wzrost względem roku 2020, gdy przypadków takich było ok. 1,2 tys. Zdaniem belgijskiego portalu 7sur7.be tendencja ta nasiliła się po oświadczeniu Kongregacji Nauki Wiary z marca 2021 r. Organ rzymskiej kurii sprzeciwił się wówczas udzielaniu błogosławieństwa parom homoseksualnym.

Do przedpandemicznej średniej nie powróciła także liczba udzielanych w Belgii chrztów. W 2019 r. było ich ponad 42 tys., w ubiegłym roku – niespełna 37 tys. W okresie trwania najdalej idących restrykcji sanitarnych ewangelizacja Belgów rozkwitnąć miała za to w sieci. Prym wiodą tutaj zakony jezuitów i dominikanów. Z raportu belgijskiego episkopatu wynika także, iż coraz więcej świątyń, aby zapewnić sobie utrzymanie, przekształca się w biblioteki czy sale koncertowe.

Dokument odnotowuje również postępujące umiędzynarodowienie miejscowego Kościoła. W kraju funkcjonuje obecnie ok. 150 wspólnot obcojęzycznych. Najwięcej z nich (16) gromadzi wiernych pochodzenia polskiego. Także ok. 20% pracujących w Belgii kapłanów urodziło się poza krajem obecnej posługi.

7sur7, Belgia (jęz. francuski)