separateurCreated with Sketch.

Różańcowy challenge. Podejmij go razem ze mną!

róża różańcowa mężczyzn
whatsappfacebooktwitter-xemailnative
whatsappfacebooktwitter-xemailnative
W Róży Różańcowej jestem od 18 lat. Co mi to daje? I dlaczego postanowiłem publicznie zadeklarować, że wracam do odmawiania różańca?
Pomóż Aletei trwać!
Chcemy nadal tworzyć dla Ciebie wartościowe treści
i docierać z Dobrą Nowiną do wszystkich zakątków internetu.
Wesprzyj nas

Twoje wsparcie jest dla nas bardzo ważne.
RAZEM na pewno DAMY RADĘ!

Sześć lat temu napisałem tekst: Jestem facetem. I jestem w Róży Różańcowej. Mowa w nim była o Różańcu. Opisałem między innymi, w jaki sposób trafiłem do Róży Różańcowej. W tym roku mija dokładnie 18 lat od tego wydarzenia. I na chwilę obecną, niestety rzadko odmawiam Różaniec.

W aucie, w pracy i w śpiworze...

18 lat temu, dziesiątka Różańca była dla mnie jak świętość. Przez wiele lat odmawiałem go każdego dnia, w przeróżnych miejscach i sytuacjach. Jadąc samochodem, siedząc we własnym łóżku, idąc w czarną noc do domu przez las czy leżąc w śpiworze na zboczu jakiejś góry w mroźną noc. Najczęściej jednak nie mając przy sobie różańca, do modlitwy wykorzystywałem... palce. Przez dni i tygodnie regularnie rozważałem przypadające mi w udziale tajemnice, które wymienialiśmy w każdą pierwszą niedzielę miesiąca. Byłem wierny Różańcowi przez wiele, wiele lat.

Do chwili, kiedy pandemia nie narobiła trochę bigosu w tych sprawach. Róże Różańcowe nie mogły już spotykać się w domach na wspólnej modlitwie. Gdy było ciepło, nasza grupa gromadziła się na świeżym powietrzu przy kapliczce. Ale to nie było już to samo co kiedyś. Sytuacja nigdy na dobre nie wróciła do normy. Niestety.

Grono mężczyzn modlących się przy kuchennym stole, który robił za ołtarz

Te spotkania, wbrew wszystkiemu bardzo dużo mi dawały. Byłem tam najmłodszy. I chwytał mnie za serce widok kilkunastu chłopa (w porywach) klęczących przed prowizorycznym ołtarzykiem ze stołu kuchennego, na którym zawsze paliły się dwie świece, a pośrodku stał krzyż. Mężowie, ojcowie, dziadkowie, a wśród nich kierownicy, gospodarze, kierowcy, budowlańcy, którzy w tym jednym dniu, raz w miesiącu spotykali się, by basowo-barytonowym chórem, odmówić wspólnie Różaniec. Na końcu całowali krzyż podając go sobie z rąk do rąk. Byli wśród nich fani sportu, którzy po modłach opowiadali jak to Małysz skacze w tym sezonie, albo z kim nasi kopią piłkę w najbliższą środę.

Dzisiaj nasza Róża nadal się spotyka, ale w okrojonym składzie. Rzadko bywam na comiesięcznych spotkaniach. W ogóle rzadko sięgam po różaniec. Świętość regularnego odmawiania dziesiątki nie jest już dla mnie tak święta, jak była kiedyś. Co roku obiecuję sobie, że w tym październiku wrócę do tej modlitwy. A potem nie udaje mi się wytrwać nawet całego miesiąca.

"Różańcowy challenge"

Teraz napisałem ten tekst ze świadomością, że przeczyta go przynajmniej kilka osób, więc nie mam odwrotu. Mam bowiem świadków osobistego zobowiązania. Oficjalnie oznajmiam więc, że w tym miesiącu wracam do zwyczaju codziennego odmawiania dziesiątki Różańca. Mam też pewien pomysł.

Żeby w moim postanowieniu było mi raźniej, zapraszam Cię czytelniczko/czytelniku do tego samego. Ja – pisząc, Ty – czytając, w pewnym sensie tworzymy jakąś małą nieformalną wspólnotę, więc dlaczego mielibyśmy nie zrobić czegoś razem? A może by tak obiecać sobie, że nie poprzestaniesz jedynie na przeczytaniu tego tekstu. Że przejdziesz od słów do czynów i w październiku odmówisz ze mną choć jedną dziesiątkę różańca? Ofiarowując ją w intencji bliskich, księży, znajomych z pracy, pokoju na świecie. Może ta nasza wspólna modlitwa sprawi, że gdy zawita do nas listopad, ten świat będzie choć odrobinę lepszy.

Newsletter

Aleteia codziennie w Twojej skrzynce e-mail.

Top 10
See More