1Czy wojna na Ukrainie zmieni nauczanie Kościoła?
Dokładnie 60 lat po kryzysie kubańskim, groźby nuklearne Rosji sprawiły, że temat atomowych zbrojeń ponownie znalazł się w centrum uwagi światowej opinii publicznej. Dni, w których świat stanął na krawędzi wojny jądrowej, zbiegły się wówczas w czasie z otwarciem Soboru Watykańskiego II. Sam zaś inicjator soboru, papież Jan XXIII, odegrał w kryzysie rolę mediatora, dzięki któremu możliwe stało się zmniejszenie napięcia w relacjach między mocarstwami.
W ciągu tych 60 lat, wraz z realiami geopolitycznymi, zmieniło się też podejście wielu duchownych. Amerykańscy biskupi z czasów Vaticanum II lobbowali przeciw potępianiu broni nuklearnej w posoborowych dokumentach. Ich współcześni odpowiednicy postulują jednak jej całkowite zakazanie.
Przykładowo abp Paul Etienne z Seattle uważa za pilny "obowiązek zrewidowania naszego katolickiego nauczania na temat broni jądrowej i konieczność radykalnego ograniczenia arsenałów tej broni masowego rażenia, aż do jej wyeliminowania". Duża baza wojskowa w pobliżu Seattle sprawia, że miasto to znajduje się u szczytu listy celów w przypadku potencjalnego atomowego konfliktu.
Historyk Massimo Faggioli zauważa przy tym, że rosyjska ofensywa na Ukrainie "nadała nowy, pilny charakter naciskom przeciwko rozprzestrzenianiu broni jądrowej. Jednocześnie jednak spowolniła ona ostatnie próby radykalnego przeformułowania kościelnego nauczania o wojnie i pokoju w kierunku pacyfizmu".
Wykładający w USA Faggioli ubolewa również nad silną polaryzacją amerykańskiego społeczeństwa w kwestii zbrojeń. Widoczna jest ona także wśród miejscowych katolików, których opinie oscylują od "militaryzmu" po "izolacjonizm i odrzucenie wszelkich wojen". Tego rodzaju uskrajnienie stanowisk nie sprzyja zdaniem historyka rzeczowej debacie o granicach dopuszczalności stosowania siły zbrojnej.
2Protesty chrześcijan przeciw przeniesieniu brytyjskiej ambasady do Jerozolimy
Patriarchowie i zwierzchnicy 13 Kościołów chrześcijańskich obecnych w Ziemi Świętej sprzeciwili się pomysłowi przeniesienia brytyjskiej ambasady z Tel Awiwu do Jerozolimy. Wyrażając "głębokie zaniepokojenie" stwierdzili oni, że krok ten stanowiłby naruszenie "specjalnego statusu" i "świętego charakteru" miasta trzech religii.
Chrześcijańscy liderzy przypomnieli także o nieformalnie obowiązującej w Jerozolimie zasadzie Corpus Separatum. W jej myśl zarówno strona izraelska, jak i palestyńska, nie podejmują jednostronnych kroków na rzecz uczynienia miasta stolicą swojego państwa. Status Jerozolimy ma być zaś określony poprzez porozumienie pokojowe pomiędzy zwaśnionymi stronami, zawarte przy wsparciu ONZ.
Zdaniem sygnatariuszy apelu Wielka Brytania miast przenosić swoją ambasadę, winna "podwoić wysiłki dyplomatyczne" na rzecz zakończenia trawiącego Bliski Wschód konfliktu. Przeciw pomysłowi brytyjskich władz zaprotestowali również liderzy Kościołów anglikańskiego i katolickiego w kraju: abp Justin Welby oraz kard. Vincent Nichols.
Inicjatywę przeniesienia ambasady przedstawić miała nowa brytyjska premier Liz Truss w rozmowie ze swoim izraelskim odpowiednikiem, Yairem Lapidem, w trakcie Zgromadzenia Ogólnego ONZ 21 września br. Realizując ją Brytyjczycy poszliby w ślad Amerykanów, którzy przenieśli swoją placówkę do Jerozolimy przed czterema laty. Po nich na podobny krok zdecydowały się jeszcze takie kraje, jak Gwatemala, Honduras i Kosowo.
3Poza tym w przeglądzie prasy: