Chcemy nadal tworzyć dla Ciebie wartościowe treści
i docierać z Dobrą Nowiną do wszystkich zakątków internetu.
Twoje wsparcie jest dla nas bardzo ważne.
RAZEM na pewno DAMY RADĘ!
Święci od migracji
W czasie, kiedy świat przeżywa ogromny kryzys uchodźczy, papież Franciszek wyniósł na ołtarze dwóch „świętych od migracji”, których na pierwszy rzut oka więcej dzieli niż łączy. Bł. Jan Chrzciciel Scalabrini to błyskotliwy włoski biskup, a bł. Artemide Zatti to ubogi brat zakonny.
Diametralnie różne drogi życia pokazują, że święci nie pochodzą z „równoległego świata”, tylko są osadzeni w codziennym życiu. Ich zostało wpisane w czas rewolucji przemysłowej na przełomie XIX i XX wieku i jej bolesnych konsekwencji, do których należy m.in. ogromna fala migracji za chlebem.
Prawie 5 mln Włochów osiedliło się wówczas w Argentynie, a wśród nich dziadkowie papieża z krańca świata, który daje teraz Kościołowi dwóch nowych świętych. Ich życie zbiega się w jeden drogowskaz na drodze budowania wspólnej przyszłości, na której potrzeba otwartości, solidarności, integracji i towarzyszenia.
Pozwala też lepiej zrozumieć przekonanie Franciszka, że integracja uchodźców może zaowocować nie tylko wzrostem braterstwa, ale i zrodzić historie świętości, sprawiając, że ci, których niejednokrotnie się obawiamy, mogą być dla nas nauczycielami Ewangelii.
Artemide Zatti
Artemide Zatti to święty emigrant dający nadzieję na trudne czasy. Przez pół wieku służył chorym. Nazywany jest „krewnym ubogich”. Jego wielkość polega na tym, że mimo ogromnych przeciwności losu wytrwale szukał planu, jaki Bóg miał dla niego, a kiedy już go znalazł, to realizował go z ewangelicznym radykalizmem, pełnym radości, która naznacza tych, którzy prawdziwie spotkali Boga.
Urodził się w ubogiej rodzinie wieśniaków na południu Włoch. Od najmłodszych lat pracował w polu, zarabiając na talerz polenty. Gdy jako 16-latek przybył z rodzicami do Argentyny, jego edukacja pozostawiała wiele do życzenia. Nabyty hart ducha sprawił jednak, że wytrwale konfrontował się z nową kulturą, odmienną tradycją i innym językiem.
Jak często bywa w życiu migrantów, ostoją dla całej rodziny stała się parafia. Tam Artemide spotkał salezjanów i zafascynował się charyzmatem ks. Jana Bosko, postanawiając pójść w jego ślady. Na początku życia zakonnego zaraził się jednak gruźlicą od księdza, którym się opiekował. Ta choroba zbierała wówczas śmiertelne żniwo.
Za radą zaprzyjaźnionego salezjanina zawierzył się Matce Bożej Wspomożycielce, obiecując, że jeśli zostanie uzdrowiony, to odda swe życie opiece nad chorymi. To, co się wydarzyło później, skwitował prostym: „uwierzyłem, przyrzekłem, wyzdrowiałem”. Wyrzekł się kapłaństwa, by zgodnie z obietnicą służyć potrzebującym.
Święty brat zakonny
Został salezjańskim bratem zakonnym i przez 50 lat pracował w maleńkim misyjnym szpitalu jako pielęgniarz, farmaceuta i ostatecznie jego dyrektor. Od ubogich nigdy nie brał pieniędzy, a każdy otrzymany grosz przeznaczał na działalność szpitala. Zrezygnował z samochodu, bo, jak mówił, jeżdżąc na rowerze był bliżej ludzkich potrzeb.
W cierpiących widział Jezusa. Do tego stopnia, że gdy trzeba było dać pacjentowi szpitalny strój, mówił do pielęgniarki: „Siostro, czy masz ubranie dla tego 12-letniego Chrystusa?”.
Jego głęboka wiara i życzliwość sprawiały, że nawet ludzie dalecy od Kościoła przyznawali, iż na jego widok ich niewiara słabła. Pracujące z nim pielęgniarki opowiadają, że przed poranną mszą często leżał krzyżem na podłodze, zawierzając wszystkie sprawy Bogu. Jego przełożony zakonny wspomina, że „modlitwa była jak oddech dla jego duszy i był przekonany, że dzierży w swoich rękach wszechmoc Boga. Znał Pismo Święte i delektował się nim, znał także żywoty świętych i traktaty ascetyczne. Wszystko to umiał rozświetlić swoim przykładem i słowami”.
Został pochowany nieopodal szpitala, a do jego grobu wciąż przybywają ludzie szukający nadziei.
Jan Chrzciciel Scalabrini
Drugi z nowych świętych realizował ewangeliczny radykalizm pomagając właśnie takim rodzinom, jak ta Zattiego. Widział wyzysk robotników i masową falę migracji Włochów. Zdawał sobie sprawę z roli rodzimej kultury i tradycji oraz edukacji chrześcijańskiej. W jego głowie zaczęła pojawiać się myśl o konieczności lepszego towarzyszenia ludziom opuszczającym swą ojczyznę.
Jan Chrzciciel Scalabrini był wtedy kapłanem w Como, nie do końca spełnionym, gdyż biskup nie pozwolił mu na realizację marzeń o wyjeździe na misje i głoszeniu Ewangelii w dalekich krajach. Nie poddał się zgorzknieniu i „dalekie kraje” zaczął odkrywać w swej codzienności.
Założył oratorium dla ubogiej młodzieży i przedszkole dla potrzebujących matek. Widząc nędzę rolników i wyzysk robotników powołał organizację pomagającą znaleźć pracę, a jej warunki mediował z właścicielami fabryk. Nie pozostało to bez echa.
Biskup ubogich
Jako 36-latek został biskupem Piacenzy i… rozwinął skrzydła, jeszcze mocniej angażując się w problemy społeczne. Zakładał m.in. wiejskie banki samopomocy. Wsławił się tym, że cyklicznie wizytował wszystkie 365 parafii swej diecezji, w tym te w górach. Przed nim nie dotarł tam żaden biskup. Zatroskany o formację młodych doprowadził do wydania pierwszego we Włoszech czasopisma katechetycznego i zdobył sobie przydomek „apostoła-katechety”.
Punktem zwrotnym w jego życiu stała się podróż do Mediolanu. W swoich zapiskach wspomina spotkanie z migrantami, którzy na dworcu czekali na pociąg, który zabierze ich do lepszego życia. Pisał o ich twarzach przeoranych zmarszczkami uczuć, które w tym momencie poruszały ich serca. Wspominał pochylonych wiekiem starców, mężczyzn w kwiecie wieku i kobiety z dziećmi u piersi, których myśli były nakierowane na wspólny cel – drogę za chlebem. Wtedy zrozumiał, że wciąż może być misjonarzem, towarzysząc emigrującym Włochom.
Patron migrantów
W tym celu założył Zgromadzenie Misjonarzy św. Karola Boromeusza, popularnie zwane skalabrynianami. Z czasem założył także jego żeńską gałąź. Wysyłając misjonarzy w świat podkreślał: „Pole otwarte dla waszego zapału nie zna granic. Trzeba wznosić świątynie, otwierać szkoły, budować szpitale, wznosić sierocińce. Tam obecne są nieszczęścia, na które trzeba sprowadzić dobroczynny balsam chrześcijańskiego miłosierdzia”.
Wraz z migrującymi Włochami oba zgromadzenia rozlały się na cały świat i dziś pracują w 34 krajach z ludźmi różnych kultur i narodowości.
Nowy święty był też pionierem badań nad zjawiskiem migracji w Kościele i autorem jednej z pierwszych włoskich ustaw regulujących prawa migrantów. To za jego namową Pius X utworzył w Watykanie pierwsze biuro zajmujące się migrantami na całym świecie, które po dziś dzień działa w ramach tak ważnej dla papieża Franciszka Dykasterii ds. Integralnego Rozwoju Człowieka. Ten biskup, apostoł i ojciec migrantów wkrótce może zostać ich patronem.