Chcemy nadal tworzyć dla Ciebie wartościowe treści
i docierać z Dobrą Nowiną do wszystkich zakątków internetu.
Twoje wsparcie jest dla nas bardzo ważne.
RAZEM na pewno DAMY RADĘ!
Od wielu lat powtarzana jest ta niezwykła historia. Nie znajduje ona potwierdzenia w listach o. Maksymiliana, ale pojawia się w relacjach ustnych. Trudno dziś ze stuprocentową pewnością rozstrzygnąć, czy ojciec w taki dokładnie sposób sformułował zastrzeżenia co do miejsca budowy klasztoru, ale faktem bezspornym jest, że wybrał trudniejszą lokalizację.
Nagasaki i japoński Niepokalanów
Kiedy 9 sierpnia 1945 r. o godzinie 11.02 Amerykanie zrzucili bombę atomową na Nagasaki, zniszczyli w jednej chwili aż dwadzieścia dzielnic. Zginęło około siedemdziesiąt tysięcy ludzi. W budynkach japońskiego Niepokalanowa, który zbudował o. Maksymilian, wypadły tylko szyby z okien. Jak to możliwe?
Wszystko zaczęło się 24 kwietnia 1930 r. Do japońskiego miasta Nagasaki przybył o. Maksymilian Kolbe z grupą polskich franciszkanów. Zamierzał od razu znaleźć miejsce na wybudowanie klasztoru.
Miejscowy biskup wyraził zgodę i wskazał dwie lokalizacje: pięknie położony plac w pobliżu katedry św. Marii, największej świątyni chrześcijańskiej na Dalekim Wschodzie, w chrześcijańskiej dzielnicy miasta Urakami i parcelę na trudno dostępnym zboczu góry Hikosan. Druga lokalizacja nie cieszyła się dobrą sławą, od lat na tym terenie zakopywano martwe zwierzęta, przede wszystkim psy.
Ojciec Maksymilian nie zwlekał z decyzją, ale ku zdziwieniu wszystkich wybrał zbocze góry.
Ogród Niepokalanej
Zbocze miało aż cztery hektary, wymagało wykarczowania i wyrównania, budowa był trudna, ale franciszkanie, z pomocą miejscowych, wybudowali klasztor. Ojciec nazwał go Mugenzai no Sono, czyli Ogród Niepokalanej. Franciszkanie zaczęli też wydawać, po japońsku, „Rycerza Niepokalanej”.
Już 24 maja 1930 r. o. Kolbe pisał w telegramie, że japońskie wydanie „Rycerza Niepokalanej” (Seibo no Kishi) staje się faktem. Pierwszy nakład wydania liczył dziesięć tysięcy egzemplarzy: dwa tysiące rozdano w Nagasaki, a osiem tysięcy rozesłano do katolików w całym kraju. W grudniu nakład wynosił już dwadzieścia pięć tysięcy!
Bomba zrzucona na Nagasaki
Kiedy piętnaście lat później na Nagasaki zrzucono bombę atomową, o. Maksymilian już nie żył, ale jego słowa wypowiedziane w 1930 r. odżyły na nowo. Bomba wybuchła dokładnie nad Urakami, nad katedrą, w której modlili się ludzie. W Muzeum Bomby Atomowej w Nagasaki można obejrzeć zwęglone różance – jedyne, co po nich zostało.
Ognista kula zniszczyła wszystko, w ciągu kilku sekund zginęło dziesięć tysięcy osób, w następnych dniach od ran i choroby popromiennej umarła większość tych, którzy przeżyli wybuch bomby – łącznie około siedemdziesiąt tysięcy ludzi. Kolejne tysiące umierały w następnych miesiącach i latach, głównie z powodu białaczki i chorób układu kostnego.
Franciszkański klasztor, który był oddalony od epicentrum wybuchu o zaledwie sześć kilometrów, ocalał, zupełnie nienaruszony. Skaliste zbocze góry Hikosan osłoniło go przed falą wybuchu. Szyby powypadały z ram, ale nikomu nic się nie stało.
Bracia natychmiast ruszyli z pomocą. W ocalałych budynkach powstał szpital, a potem sierociniec dla dzieci.
Korzystałam z książek:
N. Takashi, „Dzwony Nagasaki”,
D. Hałas, Z. Kwiatkowski SJ, „Chrystus w kraju samurajów”,
I.Merklejn, „Brat Zenon Żebrowski. Polski misjonarz w japońskich mediach”.