Chcemy nadal tworzyć dla Ciebie wartościowe treści
i docierać z Dobrą Nowiną do wszystkich zakątków internetu.
Twoje wsparcie jest dla nas bardzo ważne.
RAZEM na pewno DAMY RADĘ!
"Chwiali się na nogach. Po wejściu do kościoła usiedli w ławkach. Dość głośno rozmawiali, ale nie wiem o czym, bo dalej celebrowałem mszę. (...) W pewnej chwili spostrzegłem dym unoszący się nad ławkami. Okazało się, że palili papierosy, a także coś pili. Drugi ksiądz, który ze mną koncelebrował mszę, podszedł do nich. Nie zareagowali jednak na prośbę o opuszczenie kościoła" – relacjonował w rozmowie z "Dziennikiem Wschodnim" ks. Jacek Wargocki, proboszcz parafii.
"Mam 64 lata, księdzem jestem od 39 lat, a proboszczem tej parafii od 26 lat. Razem z parafianami budowaliśmy ten kościół. Przeżyłem komunę, ale z tak bulwersującym zachowaniem w stosunku do świątyni, wiernych, liturgii, jeszcze nigdy się nie spotkałem" – dodał duchowny.
Ostatecznie jednak napastnicy, dzięki pomocy wiernych, zostali wyprowadzeni z kościoła. Wówczas oddali mocz na stojący na placu przed świątynią krzyż, największy tego rodzaju obiekt na terenie archidiecezji lubelskiej.
Po nabożeństwie pijani mężczyźni wulgarnymi słowami obrażali wychodzących z kościoła wiernych. W tej sytuacji ks. Wargocki zdecydował się wezwać policję, która szybko zatrzymała agresorów. Okazali się nimi 19-latek i 20-latek, wcześniej niekarani.
Jeden z nich miał 3 promile alkoholu we krwi, drugi ponad 2. Za złośliwe przeszkadzanie w wykonywaniu aktów religijnych i obrazę uczuć religijnych grozi im 2 lata pozbawienia wolności. Policja sprawdza również czy zatrzymani nie pozostawali pod wpływem substancji zabronionych. Obaj wyrazić mieli swoją skruchę.