„Poznajmy się, Boże. Cześć, jestem Jarek… Na mojej liście zadań często lądujesz pod koniec. A przecież Ty to nie zadanie. W mojej hierarchii wartości ciągle jesteś pierwszy, ale tylko na papierze. Nie chcę tak. Chciałbym w końcu się z Tobą zaprzyjaźnić”.
Pomóż Aletei trwać! Chcemy nadal tworzyć dla Ciebie wartościowe treści
i docierać z Dobrą Nowiną do wszystkich zakątków internetu.
Twoje wsparcie jest dla nas bardzo ważne.
RAZEM na pewno DAMY RADĘ!
Modlitwa prosta
W okresie wielkanocnym Anno Domini 2022 ta modlitwa przyszła do mnie sama i jest owocem rozmów z przyjaciółmi, minionego Wielkiego Postu oraz świąt, ale też jest pewnym spojrzeniem na 30 lat w miarę świadomego bycia w Kościele.
Powstała więc modlitwa, która jest prosta i bezpośrednia. Nie zakłada żadnych formuł ani obrazowych wyobrażeń Boga. Nie zaczyna się od słów: „O najłaskawszy Boże, Stwórco rodzaju ludzkiego”. Po prostu się zwierzyłem i myślę, że jest to jakaś forma terapii w odniesieniu do mojej religijności.
Nie chcę do końca życia stawać przed wyimaginowanym Bogiem. „Poznajmy się, Boże” to nie jest hasło, które ma pełnić rolę chwytliwego sloganu. Prosta sprawa – to jest moje otwarcie serca przed Bogiem. Bez oczekiwań czy wyobrażeń, ale z drugiej strony z pewnością, że na tę otwartość pojawi się odpowiedź.
30 lat niewiary?
Za mną 30 lat wyobrażeń o Bogu i kręcenia się gdzieś blisko Niego. Gdyby przyjąć, że nie ma nic pomiędzy wiarą i niewiarą, można byłoby powiedzieć, że za mną trzy dekady niewiary. To dość kategoryczne stwierdzenie. Natomiast to, czego jestem pewien, to że nie była to zdrowa wiara.
Oczywiście nie jest tak, że będzie ona zdrowa tylko wtedy, gdy moje „Poznajmy się, Boże” skończy się tym, że poznam Go całkowicie. To jasne, że mogę Go poznać w bardzo małym stopniu, ale niech to będzie prawdziwe.
Po co mi to?
Dlaczego wychodzę z czymś bardzo osobistym na szerokie wody? Dlaczego wystawiam się na uszczypliwe komentarze? Może to jakaś forma solidarności z wieloma moimi rozmówcami, którzy otwierali serca przede mną i tym samym przed Tobą, Czytelniku.
Świadectwo ma siłę. Każdy może je odnieść do swojego życia. Kiedy pisałem swoją modlitwę, z tyłu głowy pojawiała się myśl, że pewnie nie tylko ja mierzę się z podobnym stanem. A kiedy masz świadomość, że ktoś ma podobnie, jest ci łatwiej.
Jeżeli więc masz podobnie, miewasz niedosyt co do Twojej relacji z Bogiem, widzisz, że jest to bardziej relacja z wyobrażeniami o Nim, chcę Ci powiedzieć: mamy podobnie. Może więc ta modlitwa Ci się przyda i Tobie też pomoże pogadać z Bogiem tak szczerze.
Poznajmy się, Boże. Cześć, jestem Jarek. Jakieś 30 lat temu zacząłem regularnie chodzić do kościoła – prowadzony za rękę. Wpoili, że tak trzeba i mi zostało. Słuchałem o Tobie, że jesteś wszechmogący i wieczny. Myślałem – daleki Bóg.
Potem tak sprawiłeś, że trafiłem na kilka rekolekcji i do paru kolejnych wspólnot, poznałem księży i liderów, którzy byli i są dla mnie autorytetami. Zacząłem czytać Twoje Słowo. Zacząłem być fajnym, pobożnym chłopakiem z pewną bazą religijnej wiedzy.
Słuchałem o Tobie, że jesteś miłością i mnie kochasz. Zacząłem myśleć – bliski Bóg. Potem przyszło małżeństwo i dzieci i zacząłeś uczyć mnie życia, a ja odbierałem nauki. Nieraz bolało, ale jestem Ci wdzięczny.
Dlaczego opowiadam Ci to wszystko, choć dobrze to znasz? Sam tego potrzebuję – wygadać się. Na mojej liście zadań często lądujesz pod koniec. A przecież Ty to nie zadanie. W mojej hierarchii wartości ciągle jesteś pierwszy, ale tylko na papierze.
Nie chcę tak. Chciałbym w końcu się z Tobą zaprzyjaźnić. Tak na serio, a nie żeby myśleli, że się przyjaźnimy. Tak właśnie chcę i Ty pewnie też. Pomóż, proszę. Amen.