Chcemy nadal tworzyć dla Ciebie wartościowe treści
i docierać z Dobrą Nowiną do wszystkich zakątków internetu.
Twoje wsparcie jest dla nas bardzo ważne.
RAZEM na pewno DAMY RADĘ!
Nie ma dnia, bym nie słyszała, że ktoś ze znajomych jest chory, był chory albo choruje któreś z dzieci. A gdy sprawy pogarsza dodatni wynik testu, dochodzi jeszcze izolacja. Wielu rodziców spędza zimę w skurczonych, okrojonych z kontaktu i odpoczynku okolicznościach (rzadko kiedy za to ubywa obowiązków). Można wtedy naprawdę doświadczyć wielkiego zmęczenia materiału. Co robić, by sobie z nim radzić albo mu przeciwdziałać? Powiem wam dziś o kilku przyjaciołach, których możecie zawołać na pomoc.
Świadomość
Pierwszym przyjacielem naprawdę jest świadomość. Czyli spojrzenie na siebie, bliskich i sytuację z pewnej odległości – bo jako uczestnicy „dziania się” zbyt często mamy obraz rzeczywistości odległy od realnego. Możemy skupiać się na tym, że „jest bałagan” albo planować normy dzienne jak za Gierka. Gdybyś jednak miał/-a opowiedzieć o tym, co się u was dzieje, jak ktoś z zewnątrz, to jak brzmiałby opis faktów? Na przykład: „Dzieci chorują od trzech tygodni, więc mama pracuje z domu w czasie, gdy w ogóle jest to możliwe, w międzyczasie robiąc wszystko inne, w tym opiekując się chorymi maluchami”.
Albo: „Rodzice wymieniają się w opiece nad chorymi dziećmi – gdy jedno jest w domu, drugie idzie do pracy, a po południu się zmieniają. Kładą się spać o 24.00 i na drugi dzień jest to samo, choć bywa, że dzieci kaszlą całą noc i spać się nie da”.
Wioska wsparcia
Tych opisów może być znacznie więcej. Warto sobie zrobić taki eksperyment w głowie albo wręcz z kartką i długopisem stworzyć takie relacje. Niekiedy dopiero z zewnątrz potrafimy dostrzec, w jak trudnej (fizycznie i psychicznie) sytuacji uczestniczymy. Dlatego zresztą tak ważna jest „wioska” wsparcia wokół rodziny, o której często ostatnio wspominam. Gdy wy nie wiecie, z jakim wyzwaniem się mierzycie, bliscy ludzie mogą wam o tym przypomnieć. Żebyście zaczerpnęli sobie z ich spojrzenia pełnego empatii.
Ta empatia wiele znaczy, gdy wyobraźnia instagramowa (która przez stulecia przymnażała ludziom bezproduktywnego wstydu, zanim jeszcze wynaleziono social media) podpowiada nam, że wszyscy inni, „oni”, dają sobie świetnie radę w podobnych sytuacjach, tylko u nas słabo. Uzdrawiająca bywa myśl, że każdemu w tej sytuacji byłoby ciężko. I że wszyscy miewają momenty jazdy na oparach. Oraz taka, że sobie radzimy (tak, skoro żyjemy, znaczy, że sobie radzimy).
Empatia i realizm
Kolejna więc para przyjaciół, która puka do drzwi, by spieszyć ci z pomocą – to rodzeństwo: empatia i realizm. Empatia pomoże zobaczyć z troską i czułością każdego uczestnika sytuacji. Ona też rozpuszcza poirytowanie, napięcie i nadmierne oczekiwania. Tak wobec siebie, jak i innych. W tym pomaga jej realizm. Chore dzieci nie będą rozwiązywać równań różniczkowych, częściej poproszą o obejrzenie czy poczytanie bajki. Młodsze trzeba będzie nosić. Choroba współmałżonka zaś oznacza, że na pokładzie zostaje jeden dorosły, czyli jest dwa razy trudniej.
Realizm może wspierać nas, mówiąc, że nawet ta bardzo trudna i być może ciągnąca się sytuacja w końcu minie. On też woła na pomoc kolejnego przyjaciela: zdrowy rozsądek. Ten podpowie ci, co jest teraz najważniejsze i na czym się skupić, a co olać. Zatelefonuje po starą przyjaciółkę, uważność, która jest jak skupiona, mądra pielęgniarka. Ona przypomina o sprawdzaniu własnych sił i możliwości. Przypomni, że masz ciało i że do niezbędnych spraw potrzebujesz dopisać jakikolwiek odpoczynek i chwile spędzane poza domem. Spacer, kawę na mieście, spotkanie. Jeśli nie możesz wyjść, znajdź w domu przestrzeń, gdzie możesz pobyć tylko z własnymi myślami. Natalia de Barbaro na TED przypomniała już kilka lat temu, że nawet jeśli nie masz oddzielnego pokoju, są w sprzedaży parawany, którymi można wydzielić kącik.
To ważne, byśmy potrafili zaopiekować się sobą, by w całym rodzinnym systemie nie zabrakło zasilania. Bez tych wewnętrznych przyjaciół, o których piszę, paraliżuje nas lęk, przytłacza smutek albo zalewa złość. Zupełnie nowa jakość powstaje, gdy nawet w najgorszym czasie mądrze i życzliwie widzimy siebie i innych.