Chcemy nadal tworzyć dla Ciebie wartościowe treści
i docierać z Dobrą Nowiną do wszystkich zakątków internetu.
Twoje wsparcie jest dla nas bardzo ważne.
RAZEM na pewno DAMY RADĘ!
Nazajutrz po uroczystości Niepokalanego Poczęcia Najświętszej Maryi Panny rozeszły się informacje o zdarzeniu, do którego doszło w sanktuarium na Monte Berico w Vicenzie. Może się wydawać, że najważniejsza jest w nich agresja o rysie demonicznym: zbliżywszy się do konfesjonału, pewna dziewczyna wybuchła nieopanowanym gniewem i zaczęła wykrzykiwać bluźnierstwa.
Jednak w rzeczywistości bohaterką tego zdarzenia jest Maryja, której kościół ten zadedykowano po tym, jak uwolniła miasto od zarazy. Maryja nas uwalnia i po raz kolejny pokazuje, że diabeł nikogo nie boi się tak, jak jej.
Agresja i bluźnierstwa przy konfesjonale
Młoda kobieta już od jakiegoś czasu cierpiała na zaburzenia, w których obok komponentu psychiatrycznego występował również, jak podejrzewała jej matka, komponent opętania. Niemniej dziewczyna nigdy wcześniej nie przejawiała agresji ani nie bluźniła.
Warto również podkreślić, że leczenie psychiatryczne i wsparcie duchowe nie stoją do siebie w sprzeczności. Ojciec Gabriele Amorth zawsze mówił, że każdy, kto szuka u niego pomocy, musi najpierw okazać zaświadczenie lekarskie, ponieważ w przypadku zła pierwszym krokiem zawsze musi być zbadanie przyczyn naturalnych.
Ale powróćmy do faktów. Młoda kobieta udała się z matką do kościoła, a do wybuchu doszło, kiedy obie stanęły w kolejce do spowiedzi. Inna kobieta, która była świadkiem zdarzenia, opowiada:
Dlaczego przed konfesjonałem? Dlatego, że spowiedź to moment, w którym diabeł ponosi całkowitą klęskę. Mówił o tym o. Amorth: „Wielokrotnie doświadczyłem, jak skuteczna jest adoracja eucharystyczna i sakrament spowiedzi. Spowiedź to najsilniejszy egzorcyzm. Ci, którzy do mnie przychodzą z różnymi zaburzeniami, spowiadają się przynajmniej raz na tydzień”.
Interwencja braci i modlitwa wspólnotowa
Ten nagły wybuch na pewno wystraszył wiernych zgromadzonych w kościele, ale najważniejsze jest to, że cała wspólnota zjednoczyła siły, by pomóc dziewczynie.
Jako pierwszy interweniował osiemdziesięcioletni o. Giuseppe Bernardi, posługujący w sanktuarium jako egzorcysta. Wspomogli go czterej bracia, którzy starali się poskromić dziewczynę i uczestniczyli w modlitwach o uwolnienie. O modlitwę poproszono również egzorcystów z innych diecezji.
Nie mniej istotna była obecność ludzi przed kościołem. Wiernych poproszono o opuszczenie kościoła, ale wielu z nich zostało na zewnątrz, żeby się modlić. Na miejsce zdarzenia przybyły również siły porządkowe i pomoc medyczna. Pierwszy znak nadziei pojawił się po dziewięciu godzinach.
W pewnym momencie, około 20.30, kiedy światła policyjne oświetlały na niebiesko wejście do sanktuarium, wycieńczona dwudziestosześciolatka osunęła się na ziemię. Wówczas jeden z ojców wziął ją na ręce i odprowadził do samochodu.
„Zasnęła i sądzimy, że może to świadczyć o uwolnieniu” – mówi sędziwy ojciec, ściskając w ręce książeczkę z obrzędem egzorcyzmów („La Repubblica”).
Sen jest znakiem ufności – świadczy o tym, że dusza odpoczywa w pokoju Pańskim. Przeciwieństwem odpoczynku jest pycha, diabelski grzech. I właśnie ta histeria i gniew znalazły ujście przed konfesjonałem.
Pokora, jaką chrześcijańska siła przeciwstawia diabelskiej broni, rodzi się właśnie z modlitwy w formie wspólnotowej. Wobec cierpienia jednego z pomocą rusza wielu. Nawet święci. Wyjaśnił to egzorcysta z diecezji Vicenzy:
Diabeł boi się Maryi
Całe zdarzenie miało miejsce w wielkim sanktuarium maryjnym, w miejscu objawienia Matki Bożej, która w XV w. ocaliła mieszkańców Vicenzy przed zarazą.
Kiedy porusza się temat opętania, nieuchronnie na horyzoncie pojawia się ciemność i strach. Ale to uproszczenie, obraz jak w krzywym zwierciadle. Prawdziwy, pełny obraz pokazuje, że potężny uścisk dobra przewyższa wszelkie sytuacje, w których zło może się ujawnić.
Dla mnie ta młoda kobieta to nie tylko opętana, która pewnej niedzieli narobiła hałasu w kościele, ale przede wszystkim córka, która rzuciła się w ramiona Matki. Nieprzerwana modlitwa o uwolnienie płynęła przecież pod płaszczem Maryi.
To Maryi diabeł boi się najbardziej, bo zawsze ponosi klęskę. A fakt, że jako ofiary wybiera kobiety, wynika właśnie z nienawiści do Matki Bożej.
„W czasie egzorcyzmów mrożącym krew w żyłach głosem diabeł wrzeszczał, że bardziej stara się wchodzić w kobiety niż w mężczyzn, by odpłacić się Matce Bożej za upokorzenie, jakim jest to, że Najświętsza Maryja Panna depcze mu głowę i ma nad nim wszelką władzę. Dlatego mści się na kobietach. Próbuje zemsty za to, że Niepokalanie Poczęta Maryja zawsze go pokonuje” (Adnkronos.com).
S. Angela Musolesi, długoletnia asystentka o. Amortha, opowiedziała mi kiedyś o znamiennym zdarzeniu, które miało miejsce w czasie egzorcyzmów:
Niepokalanie Poczęta Maryja Panna. To ona jest ukrytą bohaterką opisywanego zdarzenia. Wsparła braci, wiernych i rodzinę dziewczyny w modlitwie, która ostatecznie przyniosła ukojenie. Nie wiadomo, rzecz jasna, czy to już kres cierpienia młodej kobiety. Dalej będzie jej potrzebna pomoc psychiatryczna i duchowa.
Nagłówki krzyczą o napadzie szału i egzorcyzmach – to jasne. Najważniejsze jest jednak – by oddać Bogu to, co boskie. A diabłu? Tę odrobinę, która mu przynależy – to, że dzięki wspomożeniu Matki Bożej wspólnota była zdolna do modlitewnej posługi uwalniającego współczucia.
Tym bardziej więc pamiętajmy, jak bardzo powinniśmy prosić o jej niebieskie wstawiennictwo wobec trucizny podziałów, gniewu i cierpień, których doświadczamy pod koniec drugiego roku pandemii.