Chcemy nadal tworzyć dla Ciebie wartościowe treści
i docierać z Dobrą Nowiną do wszystkich zakątków internetu.
Twoje wsparcie jest dla nas bardzo ważne.
RAZEM na pewno DAMY RADĘ!
„Zaduszkowy rajd”
Już niebawem tłumnie ruszymy na cmentarze. Będziemy uprzątać groby naszych bliskich, układać na nich kwiaty, zapalać znicze. Zwłaszcza wówczas, gdy mamy tych rodzinnych grobów kilka, kilkanaście, i do tego rozsianych po różnych cmentarzach, zamienić się to może w prawdziwy „rajd zaduszkowy”.
Tym bardziej warto przypomnieć sobie, że istotą naszej wyprawy na cmentarz jest przecież nie tyle wygranie konkursu na najbardziej zadbany grób w alejce, ile modlitwa za naszych zmarłych. A także, że to właśnie ona – a nie najpokaźniejszy nawet wieniec czy najdłużej płonące lampki – jest im przede wszystkich potrzebna.
Po co idziemy na groby
Nie znaczy to, że samo nawiedzenie cmentarza jest nieważne. Bo ktoś mógłby spytać: skoro przede wszystkim liczy się modlitwa, to po co w ogóle iść na cmentarz – zwłaszcza jeśli pogoda akurat nie rozpieszcza? Czy nie wystarczy, że pomodlę się w domu, przytulony do ciepłego kaloryfera, zamiast marznąć, lawirując między cmentarnymi kałużami?
Jeśli wybranie się na cmentarz, na groby naszych bliskich, z jakichś powodów jest dla nas niemożliwe, to oczywiście, że modlitwa w domu „wystarczy”. Niemniej praktyka nawiedzania grobów także ma swoje istotne znaczenie. Wiąże się ona bezpośrednio z wyznawaną przez nas, jako chrześcijan, wiarą w przyszłe zmartwychwstanie ciała.
W wierze tej zawiera się nasze przekonanie o tym, że ciało człowieka ma swoją wielką godność (także wówczas, gdy jest martwe), bo ostatecznie człowiek jest jednością psycho-fizyczno-duchową i jako taki finalnie doświadczać będzie zbawienia. I dlatego troszczymy się o miejsca pochówku naszych zmarłych.
Troska ta nie wynika tylko z kulturowego konwenansu i obawy o to, co pomyślą właściciele grobu obok, gdy zobaczą, że na naszych w doroczne święta nie płonie ani jedna lampka. Wiąże się ona także z naszą miłością do tych, którzy odeszli. Staramy się zadbać o groby naszych bliskich, ponieważ oni – z racji łączących nas więzów – mają szczególne prawo do naszej miłości, szacunku, troski i pamięci.
„Wypominki” – po co?
Z tej samej racji podtrzymujemy zwyczaj modlitwy wypominkowej, w której podajemy imiona czy nazwiska naszych zmarłych krewnych, przyjaciół i dobroczyńców. Nie dlatego, że w przeciwnym razie zabrakłoby im modlitwy. Wszak w każdej mszy świętej Kościół modli się za „naszych zmarłych braci i siostry, którzy zasnęli z nadzieją zmartwychwstania”, ale i za „wszystkich zmarłych, których wiarę jedynie Ty [Boże] znałeś”.
Tradycja „dawania na wypominki” jest przede wszystkim formą naszej odpowiedzi na „wymagania”, które dyktuje nam miłość. Spełniania jednego z wynikających z niej „obowiązków”, jakim jest osobista, wyrażona w konkrecie naszej ofiary i modlitwy pamięć o tych spośród naszych bliskich, którzy odeszli przed nami.
Wspólna modlitwa nad grobem
"Wróćmy" jednak na cmentarz. Jeśli odwiedzamy groby w gronie bliskich, to dobrze byłoby również pomodlić się wspólnie. Trochę szkoda, żeby ten najważniejszy moment naszej wizyty na cmentarzu wyglądał w taki sposób, że każde z nas „na własny użytek” przeżegna się i chwilę postoi w milczeniu, patrząc na nagrobny pomnik.
Lepiej byłoby razem odmówić jakąś modlitwę. Może to być zwyczajowe „Wieczny odpoczynek…” powtórzone trzykrotnie. Ale jeśli czas pozwoli, czemu nie odmówić choć dziesiątki różańca – na przykład tajemnicy zmartwychwstania?
Od samego niemal początku Kościół miał intuicję zawierzania zmarłych orędownictwu Maryi. Jej wizerunki, przedstawionej jako orantki (czyli w pozycji modlitewnej) znajdujemy już w katakumbach i na pierwszych chrześcijańskich cmentarzach. Także obrzęd pochówku kończy zwyczajowo modlitwa właśnie do Maryi.
A może nad grobem babci, która uczyła nas pacierza, nie od rzeczy będzie pomodlić się słowami modlitwy, której znajomość właśnie jej zawdzięczamy? A może naszą wspólną zaduszkową modlitwą będzie Koronka do miłosierdzia Bożego – na przykład po „dziesiątce” nad każdym kolejnym grobem.
Taka wspólna modlitwa z jednej strony jednoczy odmawiających ją, a z drugiej może stać się ważnym świadectwem dla tych, którzy będą mieli okazję ją „podsłuchać”, stojąc lub przechodząc obok. Ważne, żeby jej nie zabrakło. Wszak to ona, modlitwa, jest istotą i sercem zwyczaju nawiedzania cmentarzy.
Domowe „wypominki”
A po południu w domu, choćby przy ciepłej herbacie pitej na rozgrzanie po cmentarnym „rajdzie”, czemużby nie otworzyć starego albumu i nie powspominać naszych zmarłych? To świetna okazja i sposób, by przekazać młodszemu pokoleniu lub przypomnieć sobie nawzajem piękne i trudne, zabawne i poważne wydarzenia i historie z nimi związane.
Te rodzinne „wypominki” również można przeplatać, a przynajmniej zakończyć nawet wspólną krótką modlitwą. Ona, ponieważ rodzi się z miłości, w przeciwieństwie do nas, nie ma problemu z podróżowaniem w tę i z powrotem przez granicę śmierci.
Listopadowy odpust dla zmarłych
W pierwszych dniach listopada (dokładnie od 1 do 8 XI) warto też pamiętać o możliwości uzyskania odpustu dla zmarłych. Każdego kolejnego dnia możemy zyskać taki odpust i ofiarować go w intencji konkretnego zmarłego lub nawet nieznanej nam osoby przebywającej w czyśćcu i potrzebującej takiej duchowej pomocy.
Wystarczy, że będąc w stanie łaski uświęcającej nawiedzimy tego dnia cmentarz (lub inne miejsce pochówku – niekoniecznie tej konkretnej osoby), pomodlimy się tam za zmarłych i przyjmiemy Komunię Świętą w intencji tej osoby.
Ci, którzy nie mogą ruszyć się z domu – na cmentarz i do kościoła – mogą uzyskać ten odpust gorliwie modląc się w domu, a jego warunki w miarę możliwości wypełnić w innym czasie.