separateurCreated with Sketch.

Terroryści zabili mu rodzinę. A on znalazł sposób by przebaczyć i zacząć nowe życie

ATAK W EGIPCIE
whatsappfacebooktwitter-xemailnative
Łukasz Kobeszko - 11.10.21
whatsappfacebooktwitter-xemailnative
Matka, ciotka i jedna z sióstr zginęły na miejscu. „Matka od dzieciństwa uczyła nas, abyśmy kochali naszych bliźnich bez względu na to, co nam uczynili” – opowiada Kiro, chrześcijanin z Egiptu.
Pomóż Aletei trwać!
Chcemy nadal tworzyć dla Ciebie wartościowe treści
i docierać z Dobrą Nowiną do wszystkich zakątków internetu.
Wesprzyj nas

Twoje wsparcie jest dla nas bardzo ważne.
RAZEM na pewno DAMY RADĘ!

Jeden dzień 10 lat temu całkowicie odmienił życie Kiro Khalila, egipskiego chrześcijanina, wiernego Koptyjskiego Kościoła Ortodoksyjnego. Jego najbliżsi znaleźli się w grupie kilkudziesięciu ofiar śmiertelnych ataku na kościół. Mimo straszliwej traumy, Kiro znalazł sposób radzenia sobie z tragedią.

W sylwestra 2010 roku w kościele św. św. Apostołów Marka i Piotra w Aleksandrii (nazywanym w mieście al-Qidissin) na wieczornym nabożeństwie zgromadziło się blisko 4 tys. wiernych. Wśród nich był 20-letni wówczas Kiro Khalil, jego matka, dwie siostry oraz ciotka.

Po północy, gdy duża część wiernych wyszła przed świątynię, w pobliżu eksplodowała bomba ukryta w samochodzie-pułapce. Matka, ciotka i jedna z sióstr zginęły na miejscu, druga siostra przeżyła, ale doznała ciężkich obrażeń wymagających ponad 30 operacji.

Sprawców ataku do dzisiaj nie udało się zidentyfikować, choć najprawdopodobniej stały za nim ekstremistyczne organizacje islamskie, którym zależało na wywołaniu w kraju chaosu.

Kiro przez pewien czas po zamachu mieszkał w swojej ojczyźnie. Ponawiające się groźby pozbawienia życia, które wciąż w różnej formie otrzymywał, skłoniły go do emigracji do Europy. Po kilku latach próbował powrócić do Egiptu, jednakże nie udało mu się osiąść w ojczyźnie. Finalnie znalazł się w Niemczech, gdzie uzyskał azyl, a niedawno założył rodzinę.

Po blisko dekadzie od tamtej sylwestrowej tragedii, w rozmowie z przedstawicielem niemieckiego oddziału organizacji Kirche in Not, zajmującej się pomocą prześladowanym chrześcijanom w różnych miejscach globu, Egipcjanin zwierzył się, jak udało mu się stanąć na nogi po tym granicznym doświadczeniu.

Koptyjski chrześcijanin ocenił w rozmowie, że od lat los wyznawców Chrystusa w jego ojczyźnie, pomimo formalnie istniejącej wolności religijnej, bywa daleki od stabilnego. Jest to związane zarówno ze wzrostem aktywności fundamentalistów islamskich, ale również atmosferą zamętu politycznego i społecznego, który nastał w kraju wraz z nadejściem Arabskiej Wiosny na początku 2011 roku (wieloletni prezydent kraju, Husni Mubarak został obalony w niecały miesiąc po ataku w Aleksandrii).

Raporty organizacji monitorujących los około 10-procentowej mniejszości chrześcijan w Egipcie, liczącym ponad 100-milionów mieszkańców, pokazują co prawda, iż w ostatnich latach sytuacja w stosunku do tej, która miała miejsce przed dekadą uległa pewnemu polepszeniu. Niemniej, wciąż dochodzi do dyskryminacji, szykan oraz aktów przemocy na poziomie społeczności lokalnych.

Poza większymi miastami nie jest też dobra sytuacja chrześcijańskich kobiet, narażonych na napastowanie i porwania (często w celu wymuszenia małżeństwa i przejścia na islam), a mężczyźni są dyskryminowani na rynku pracy oraz przy załatwianiu prozaicznych spraw w urzędach.

Wspomnienia Kiro z dzieciństwa i nauki w szkole podstawowej wiążą się poczuciem niechęci rówieśników, drwinami i dręczeniem. Powodem takich aktów agresji było już samo imię chłopca, wskazujące na tożsamość chrześcijańską.

„Matka od dzieciństwa uczyła nas, abyśmy kochali naszych bliźnich bez względu na to, co nam uczynili. Kochaj bliźniego swego jak siebie samego – to przykazanie Chrystusa, które matka zapisała w moim sercu, szczególnie pomogło mi przezwyciężyć ból” – tłumaczył.

Egipski Kopt ocenił równocześnie, że tak wielka tragedia, jakiej ofiarą stał się nagle wraz z rodziną, nie spowodowała u niego kryzysu wiary ani wątpliwości w istnienie dobrego Boga. Kiro zwrócił uwagę, że zrozumiałe pogrążenie się w zwątpieniu jeszcze bardziej pogorszyłoby jego życie.

Woli patrzeć na to w ten sposób, że Bóg wybrał jego najbliższych jako męczenników za wiarę, co jest jego zdaniem dowodem na istnienie Bożej łaski i miłości. „Tak chyba lepiej na to spojrzeć, niż wciąż pytać, czy Bóg jest niesprawiedliwy, skoro na to wszystko pozwolił?” – dodaje często Kiro.

Kolejnym etapem poradzenia sobie z tragedią z noworocznej nocy było… przebaczenie jej sprawcom. Stało się tak pomimo faktu, że Egipcjanin nie spotkał się z nimi ani na sali sądowej, ani w jakimkolwiek innym miejscu. I wciąż pozostają dla niego ludźmi anonimowymi.

Współczuję sprawcom. Ekstremiści żyją pod silną presją. Zgodnie z wyznawaną przez siebie ideą, muszą popełniać przemoc wobec innych, aby podobać się Bogu. Mają niewątpliwie krew na rękach i wiadomo, że z takim obciążeniem bardzo trudno jest żyć. Oni też będą cierpieć z powodu tamtego zamachu, podobnie jak dzieje się to ze mną. Ci ludzie potrzebują modlitwy” – wyjaśnił.

Uchodźca z Egiptu deklaruje, że bardzo go smucą zachodzące w sytej i bogatej Europie procesy laicyzacji lub całkowitego porzucania religii. Chrześcijanie w Egipcie i innych krajach Afryki pragnęliby praktykować wiarę w sposób zwyczajny i swobodny. Marzą o tym, aby spokojnie udać się na liturgię lub modlitwę do świątyni bez obaw o to, czy nie będzie to ich ostatni dzień życia i czy wrócą cali i zdrowi do domów.

Większość wiernych w Egipcie uważa, że Europejczycy mają wielki skarb w postaci publicznej wolności religijnej i niestety coraz mniej potrafią go docenić. Jak również nie za bardzo potrafią wczuć się w sytuację swoich bliźnich w obliczu prześladowań.

W Egipcie chrześcijanie umierają, aby żyć swoją wiarą. Tutaj, w Niemczech, kościoły są zamykane lub przerabiane na muzea. To smutne” – konkluduje Kiro Khalil.

Za: www.kirche-in-not.de, hkm.hr

Newsletter

Aleteia codziennie w Twojej skrzynce e-mail.

Top 10
See More