Chcemy nadal tworzyć dla Ciebie wartościowe treści
i docierać z Dobrą Nowiną do wszystkich zakątków internetu.
Twoje wsparcie jest dla nas bardzo ważne.
RAZEM na pewno DAMY RADĘ!
Był skromną i nieco wycofaną osobowością. Obce było mu parcie do popularności i bezwzględnego sukcesu. Przez kilkadziesiąt lat nie było dnia, aby opuścił mszę świętą. Robert Schuman, jeden z twórców jedności europejskiej jest coraz bliżej beatyfikacji.
O czcigodnym słudze Bożym Robercie Schumanie (1886-1963) mówi się wiele w kontekście stworzenia fundamentów zjednoczonej Europy. Dwukrotnego premiera Francji i wielokrotnego ministra w kilku rządach Republiki możemy w ten sposób tytułować od 19 czerwca br., gdy papież Franciszek podpisał dekret o heroiczności jego cnót.
To właśnie Schuman 71 lat temu (piastował wtedy stanowisko szefa dyplomacji francuskiej) był autorem słynnej „Deklaracji europejskiej”. Pięć lat po zakończeniu II wojny światowej wzywała ona przywódców Europy Zachodniej do solidarności i współpracy gospodarczej.
Schuman widział w tej współpracy pierwszy impuls do przezwyciężenia wielowiekowych i całkiem świeżych, wojennych animozji pomiędzy narodami Starego Kontynentu.
To właśnie ze szczytnych idei Schumana, wspartych przez przywódców RFN i Włoch, Konrada Adenauera i Alcide de Gasperiego (cała trójka była praktykującymi i głęboko wierzącymi katolikami) wykiełkowała później koncepcja Unii Europejskiej.
Schuman wielokrotnie powtarzał, że jedność Starego Kontynentu może opierać się tylko na fundamencie cywilizacji chrześcijańskiej. Demokracja zaś – na wierności nauczaniu Chrystusa i realizacji zasady miłości bliźniego.
Urodzony w Luksemburgu prawnik i polityk nie był jednak tylko myślicielem zgłaszającym trafne idee. W procesie wyniesienia na ołtarze brany jest również pod uwagę całokształt życia kandydata – życie wewnętrzne i relacje z otaczającym go środowiskiem.
Co kształtowało specyficzną i głęboką, choć jednocześnie dość prostą duchowość Schumana? Nie miał on bowiem opinii mistyka. A jego osobowość – skromna, subtelna i cicha, a niekiedy wręcz sprawiająca wrażenie wycofanej – nie budziła skojarzeń z żarliwym i dynamicznym ewangelizatorem.
Ojciec założyciel zjednoczonej Europy przyszedł na świat w Luksemburgu, jeszcze w XIX-w. Pomimo faktu, iż przeważała w nim tożsamość francuska, to wyrósł również w kulturze niemieckiej. Jego ojciec pochodził z Lotaryngii i pomimo tego, że urodził się jako obywatel Francji, po zajęciu tego regionu przez Niemcy po wojnie francusko-pruskiej w latach 1870-71, stał się poddanym cesarza w Berlinie.
Matka była zaś francuskojęzyczną mieszkanką Wielkiego Księstwa Luksemburga. Schuman uczył się i studiował zarówno w szkołach z językiem francuskim, jak i niemieckim. Być może to mieszane środowisko ukształtowało postawę życiową Roberta.
Z sympatią patrzył on na tradycje Świętego Cesarstwa Rzymskiego, opartego na mariażu kultury łacińsko-romańskiej i germańskiej, oraz na katolickim uniwersalizmie. Rzymski katolicyzm łączył także w rodzinie Schumana to, co było podzielone przez granice polityczne i językowe.
Nie oznacza to – co niekiedy podnoszą mylnie krytycy Schumana – że był on przeciwnikiem tożsamości narodowych i zwolennikiem kosmopolityzmu. Bliska mu była raczej idea jedności w różnorodności narodów europejskich.
Dzięki świadomości wspólnych korzeni duchowych, zachowując swoją specyfikę i kulturę, powinny one być, zdaniem polityka, połączone więzami braterstwa, współpracy i miłości. I tam gdzie wymaga tego potrzeba, mogą zrezygnować z części partykularnych interesów na rzecz dobra wspólnoty ogólnoludzkiej.
Kościół był dla rodziny Schumanów naturalnym miejscem życia. Od najmłodszych lat Robert uczestniczył w mszy świętej – nie tylko w niedziele i święta, ale w miarę możliwości każdego dnia.
Codzienna Eucharystia, częsta spowiedź, modlitwa różańcowa i lektura Pisma Świętego weszły mu na tyle w krew, że już gdy pełnił znaczące funkcje rządowe, stała obecność na liturgii i praktyki religijne budziły zgryźliwe komentarze rywali politycznych.
Lider francuskich socjalistów Guy Mollet z przekąsem twierdził, że Schuman jest bardziej lojalny wobec Watykanu i papieża niż Francji, a katolickich polityków dążących do jedności europejskiej nazywał często „Vaticformem” (poprzez analogię do zrzeszającego światowe partie komunistyczne „Kominformu”).
Paradoks tych oskarżeń polegał na tym, że pomimo faktu, iż każdy, kto znał Schumana wiedział o jego głębokiej religijności, on sam był daleki od traktowania jej na pokaz, afiszowania się pobożnością lub narzucania jej innym.
Późniejszy polityk i myśliciel od wieku nastoletniego chciał zostać kapłanem lub zakonnikiem, w czym miała popierać go matka. Zwykła mu ona powtarzać, iż sens życia polega na czynieniu dobra innym.
Jeden z bliskich przyjaciół Roberta, Henri Eschbach powiedział mu po zakończeniu studiów prawniczych, że we współczesnym świecie osoby świeckie mogą dla Kościoła zrobić tyle samo dobrego, a czasem nawet więcej, niż niektórzy duchowni.
Możliwe, że dylemat wyboru pomiędzy drogą świecką albo duchowną stanowił klucz do zrozumienia życia prywatnego sługi Bożego. Robert po rezygnacji ze wstąpienia do seminarium zdecydował, że całkiem świadomie wybierze życie w samotności i nie założy własnej rodziny, tylko całkowicie poświęci się pracy publicznej.
W jego wyborze można dostrzec analogię z życiem członków świeckich zakonów tercjarskich łączących pracę i ciągłą modlitwę.
Ciekawym rysem osobowości Schumana było połączenie kilku (wydawałoby się wykluczających się) cech. Z jednej strony był zdystansowany i wręcz pełen rezerwy. Z drugiej, miał opinię człowieka nie zabiegającego o honory, zaszczyty i stanowiska.
Jeszcze inni jego współpracownicy wspominali, że miał praktyczne i zdroworozsądkowe podejście do problemów życiowych. Fascynowała go filozofia – głównie tomizm oraz personalizm Emmanuela Mouniera – ale nie wydawał się myślicielem oderwanym od realiów codzienności.
Gdy ktoś prosił go pomoc lub chociażby wsparcie w rozmowie, nigdy nie odmawiał ani nie tłumaczył się brakiem czasu. Sam jednakże nigdy nie kierował do innych próśb lub żądań dotyczących własnych potrzeb.
Jako premier, szef dyplomacji i minister kluczowych resortów ekonomicznych w rządach francuskich, odnosił się do swoich współpracowników z wielką kulturą osobistą. Podkreśla się, że nie przejawiał typowej dla wielu liderów politycznych hipokryzji moralnej.
Nigdy nie zgodziłby się na działania poza prawem lub na jego granicy, nawet jeżeliby miałyby przynieść korzyści jego macierzystemu stronnictwu, chrześcijańsko-demokratycznemu Ludowemu Ruchowi Republikańskiemu (franc. MRP).
W czasie negocjacji traktował partnerów z szacunkiem, szukając punktów wspólnych i możliwości kompromisu. Obce było mu stosowanie nieczystych chwytów, stawiających rywali pod ścianą. Umiał wyrabiać sobie autorytet wśród podwładnych, jednakże nie uważał, że jest nieomylny. Ważną jego zaletą była umiejętność konsultacji i branie pod uwagę opinii współpracowników. W szczególności zaś opinii krytycznych.
Ta niezwykła jak na polityka skromność była też główną cechą, która odróżniała Schumana od jego opozycyjnego rywala i późniejszego prezydenta Republiki Charlesa de Gaulle'a. Generał był człowiekiem zupełnie innej natury. Łączył w sobie elementy trybuna ludowego, otoczonego nimbem „monarchy” oraz wybitnego wodza wojskowego, przyzwyczajonego do wydawania rozkazów podwładnym.
Schuman był wręcz jego przeciwieństwem – nie widział się w roli lidera porywającego tłumy, nie był wybitnym mówcą. Nie chciał, aby oddawano mu hołdy lub wykorzystywano jego wizerunek na portretach lub nawet na plakatach wyborczych.
Jeden z biografów Schumana napisał nawet: „Nikt poza granicami Francji nie dowiedziałby się o Robercie Schumanie, gdyby człowiek ten tak usilnie i przez tak długi okres nie współkształtował polityki europejskiej”.
Schuman nie lubił też dystansu – niechętnie dawał się wozić służbowym samochodem i wolał chodzić piechotą lub korzystać z komunikacji publicznej.
Jedna ze znających go sióstr zakonnych wspominała, że Schuman ciągle klęczał: na mszy lub przed Najświętszym Sakramentem, albo, w sensie metaforycznym – przed ludźmi i współpracownikami.
Po dojściu generała de Gaulle'a do władzy w 1958 r. Schuman, słabnący na zdrowiu, stopniowo wycofywał się z życia publicznego. Osiadł w rezydencji w miejscowości Scy-Chazelles w północno-wschodniej Francji.
Prowadził zwykłe życie, codziennie uczęszczając na mszę oraz chodząc do piekarni i sklepu spożywczego, gdzie przez lata kupował mleko, które bardziej lubił niż wino.
Przyjeżdżali do niego politycy z całej Europy, którzy goszcząc w domu byłego premiera, mogli też uczestniczyć w codziennej mszy świętej w pobliskim kościele i czytać literaturę duchową w bibliotece.
W ostatnich latach życia miał problemy z mówieniem i poruszaniem się z uwagi na postępujące stwardnienie rozsiane. Na kilka dni przed śmiercią, gdy w Rzymie trwał Sobór Watykański II, Schuman otrzymał prywatny list od papieża Pawła VI. Opiekujący się nim pielęgniarz wspominał, że polityk przeczytał pismo ze łzami.
Msza pogrzebowa odbyła się w dostojnej katedrze św. Szczepana w Metzu, jednej z najbardziej znanych gotyckich świątyń we Francji, W 1966 r. doczesne szczątki Schumana zostały przeniesione do małego kościoła obronnego św. Kwintyna w miejscowości, w której spędził ostatnie lata życia.
W środku świątyni umieszczono kryptę z prostą tablicą pamiątkową oraz flagi UE i wszystkich krajów członkowskich Wspólnoty.
Proces beatyfikacyjny Schumana na poziomie diecezjalnym otwarto w Metzu w latach 80. XX w., a 20 lat później dokumenty trafiły do Watykanu. Dzisiaj możemy modlić się o pomyślną beatyfikację.
Panie, pozwól nam w Twoim Kościele czcić Roberta Schumana, ucznia i naśladowcę Chrystusa, jako błogosławionego. Niech on będzie wzorem dla ustawodawców i rządzących, by i oni stawali się sługami dla swoich narodów oraz pracowali na rzecz pokoju i sprawiedliwości między nimi.
Bibliografia: J. Wahl, „Robert Schuman-Ojciec Europy”, Wydawnictwo Wokół Nas, Gliwice 1998;R. Lejeune, „Robert Schuman, père de l'Europe 1863-1963: la politique, chemin de sainteté”, Paris Fayard 2000.