Chcemy nadal tworzyć dla Ciebie wartościowe treści
i docierać z Dobrą Nowiną do wszystkich zakątków internetu.
Twoje wsparcie jest dla nas bardzo ważne.
RAZEM na pewno DAMY RADĘ!
– Z pewnością starsze osoby wyczekują kontaktu i nie chcą, żeby je zostawiać w zapaści, w samotności – mówi psycholog Agnieszka Pisula.
Chcemy nadal tworzyć dla Ciebie wartościowe treści
i docierać z Dobrą Nowiną do wszystkich zakątków internetu.
Twoje wsparcie jest dla nas bardzo ważne.
RAZEM na pewno DAMY RADĘ!
Anna Malec: Bycie wdowcem, wdową w podeszłym wieku nie dziwi, nie szokuje… A przecież ktoś zostaje nagle bez osoby, z którą przeżył kilkadziesiąt lat. Co przeżywają wdowcy-seniorzy?
Agnieszka Pisula, psycholog, Fundacja Twórcza Kobieta: Bywa różnie i jest to mocno indywidualna reakcja. Wspólnymi elementami, wpisanymi poniekąd w proces żałoby, jest smutek, żal, szok, złość, dezorganizacja, apatia, ale też zwieńczająca je akceptacja.
Warto podkreślić, że duże znaczenie w przeżywaniu straty ma jakość relacji, w której funkcjonowało małżeństwo. Bywa, że po śmierci współmałżonka, wdowa lub wdowiec doświadcza szoku albo depresji, albo przede wszystkim złości na osobę zmarłą. Kiedy np. opiekowali się schorowanym współmałżonkiem, często po śmierci towarzyszą im myśli, że czegoś nie dopełnili, coś źle zrobili i dlatego ten mąż czy żona zmarli.
Pamiętam starszą kobietę, która żyła w trudnej relacji z mężem alkoholikiem, mieli kilkoro dorosłych już dzieci, wiele wnucząt. Mąż, człowiek wykształcony, poważany w środowisku lokalnym, traktował i ją, i dzieci bardzo źle przez długie lata. Na starość zachorował. Dzieci opuściły dom, założyły własne rodziny a na żonę spadł obowiązek opiekowania się nim. Nie zapomnę rozmowy z tą starszą kobietą, wykształconą, inteligentną, lubianą przez otoczenie. Opowiadała, że kiedy usłyszała, że jej mąż zmarł w szpitalu, przez trzy godziny nie ruszyła się z krzesła. To był dla niej tak duży szok – jej „oprawca” nie żyje. Pomimo takiego stanu, dopóki nie zobaczyła ciała męża, trudno jej było uwierzyć, czy ta informacja to prawda, czy jednak fałsz.
Mniej więcej po roku od śmierci męża kobieta ta mówiła mi, że czuje ulgę, że czuje się uwolniona od tych więzów towarzyszących jej przez lata, że może cieszyć się chwilą, wstawać, kiedy chce, robić jak chce, nareszcie poczuła ulgę.
W kontrze do tej historii powiem o świeżym przypadku wdowy, który spędziła ze swoim mężem 55 lat. Zmarł pół roku temu na raka. Bardzo szczęśliwe małżeństwo, podobnie jak w pierwszym przypadku mają czworo dzieci. Różnica polega jednak na tym, że wdowa towarzyszyła w trudach choroby osobie, która była dla niej ważna, którą ona kochała. Wprost opowiada o tęsknocie za mężem, o towarzyszącym jej smutku, o tym, że jest jej ciężko. Nie ukrywa swoich uczuć. Docenia wsparcie dzieci, ale też daje sobie prawo do wyrażania swojego stanu poprzez rytuały żałobne, np. noszenie ubrań w czarnym kolorze, modlitwę za duszę męża, odwiedzanie jego grobu. A rytuały żałobne to ogromna siła ku zdrowieniu w tak dużym cierpieniu. Szkoda, że coraz rzadziej z nich korzystamy. Warto je wskrzesić i ponownie po nie sięgać.
Więc to, co dzieje się w seniorach-wdowcach po śmierci współmałżonka, to jest bardzo indywidualna sprawa i w dużej mierze uzależniona od relacji, jaka była między nimi, od przekonań na temat śmierci i żałoby wyniesionych ze środowiska w którym funkcjonowali, od okoliczności w jakich zmarł współmałżonek, czy też od sytuacji życiowej wdowca.
Warto także podkreślić, że śmierć współmałżonka to strata towarzysza życia. Śmierć kończy życie towarzysza, ale ono wciąż trwa w myślach, wspomnieniach i uczuciach osoby owdowiałej.
Kobiety i mężczyźni przeżywają taką stratę inaczej?
To zależy. Zarówno u kobiet, jak i u mężczyzn proces żałoby przebiega podobnie. Mogą się pojawić zaburzenia snu, łaknienia, nadmierne mówienie lub nie mówienie w ogóle o zmarłym, nadmierna aktywność lub całkowite odizolowanie się od otoczenia.
Zauważam u kobiet, jako bardziej emocjonalnych, dużo lepsze radzenie sobie w takich domowych sprawach, jak sprzątanie, pranie, zakupy. Mężczyźni są bardziej zamknięci emocjonalnie, a bardziej zadaniowi, co prowadzi do sięgania np. po alkohol, leki, wpadanie w wir pracy. Częściej doświadczają objawów somatycznych, np. problemów z sercem, ciśnieniem.
A wszystko wiąże się z chęcią poradzenia sobie z towarzyszącym im cierpieniem. Większą trudność mają z ogarnianiem spraw domowych. Dlatego też mężczyźni potrzebują zachęty do wyrażania tego, co czują i wskazówek z zewnątrz, jak mogą to zrobić.
Z kolei kobiety potrafią się częściej zapaść emocjonalnie i ważne jest w ich przypadku towarzyszenie, zrobienie herbaty, posiedzenie z nią. Bywa też, że to co wydaje się typowe dla mężczyzn, pojawia się u kobiet, i odwrotnie. To co typowe dla kobiet, odnajdujemy w żałobie mężczyzna. Warto o tym pamiętać.
Czy przeżywanie straty małżonka w podeszłym wieku różni się od przeżywania takiej śmierci, kiedy mamy 30, 40 lat?
Myślę, że tak. Nagła śmierć współmałżonka, z którym dopiero rozpoczęło się wspólne życie bywa trudnym doświadczeniem. Choć każdy z etapów żałoby tu również się pojawia.
Jeżeli ktoś przeżył zaledwie kilka lat ze współmałżonkiem i on nagle odchodzi, to jest to dużo często trudniejsze do przyjęcia, zrozumienia, niż u osób, które przeżyły dziesiątki lat ze sobą i mają liczne wspomnienia, i dobre, i złe chwile. Z kolei po kilku latach małżeństwa więcej jest tęsknoty za czymś, czego jeszcze te osoby nie zasmakowały, o czym marzyły.
W takich przypadkach, zwłaszcza kobietom dużo trudniej otworzyć się na nowy związek, ponieważ boją się, że znów stracą ukochaną osobę.
Warto też wspomnieć, że ogromnym obciążeniem dla współmałżonka jest sytuacja, kiedy ciało osoby zmarłej nie zostało odnalezione, tzw. „śmierć bez zwłok”. Owdowiała osoba często nie wierzy w śmierć współmałżonka, towarzyszy jej wiele wątpliwości, i bardzo trudno wówczas zmierzyć się z procesem żałoby, często ukojenie nie przychodzi przez wiele lat.
Bagatelizujemy takie sytuacje, kiedy starsza osoba zostaje sama, bez małżonka? Uznajemy to za coś oczywistego, przyzwyczailiśmy się, że tak jest?
Rzeczywiście kultura przeżywania żałoby bardzo zmieniła się na przestrzeni lat. Coraz częściej unika się cierpienia, bagatelizuje stratę, odchodzi się od rytuałów żałobnych. Szkoda. Teraz też, za sprawą migracji dzieci i tempa życia, osamotnionych i samotnych seniorów jest coraz więcej. Obserwuję też coraz większe osłabienie relacji rodzinnych pomiędzy dziećmi i starszymi rodzicami. Relacje te są coraz płytsze, oparte w dużej mierze na powinnościach, a nie na bezinteresownej miłości.
Starsi ludzie doświadczają głębokiej samotności. Widziałam to, pracując z seniorami, w domach opieki. Osoby, które lata wcześniej miały i bardzo bogate życie towarzyskie, i rodzinne, wiodły ich zdaniem szczęśliwe życie. Kiedy zostali wiekowymi seniorami, czy trafili do ośrodków opieki, to nagle okazało się, że ich bliscy gdzieś się porozjeżdżali, że wciąż nie mają dla nich czasu. Niejednokrotnie, gdy pytałam, czy przyjdzie do nich wnuczek czy syn, oni zawsze tłumaczyli swoich bliskich – no tak, nie mogła, jest zajęta, wyjechał w delegację, ale jednocześnie całym sobą pokazywali, jakie to jest dla nich trudne. Było mi ich bardzo szkoda.
Może zwłaszcza teraz, za sprawą koronawirusa, kiedy zmuszeni jesteśmy do częstszego przebywania w domach, podjąć próbę odbudowania relacji między sobą? Wyobraźmy sobie naszych bliskich starszych siedzących całymi dniami w domu, bez wypowiedzenia choćby jednego zdania do kogokolwiek. Ile my na ich miejscu byśmy wytrwali w takich warunkach? Co byśmy myśleli i czuli? A większość seniorów ma tak od wielu wielu lat na co dzień.
Taka konieczność przyzwyczajania się do samotności jest dla każdego szalenie trudna, dlatego osoby w żałobie, które doświadczyły straty współmałżonka, bardzo potrzebują kogoś bliskiego, jakiegoś towarzysza, choćby na odległość. Ważna jest systematyczność kontaktów, rozmawianie z nim, troska o nich. Ważne jest zadbanie o ich zdrowie, ponieważ takie trudne doświadczenie emocjonalne jak strata bliskiej osoby rodzi też wiele dolegliwości somatycznych.
Nawet jeśli mieszkamy daleko, to warto poprosić o pomoc np. sąsiadów, czy jakieś organizacje. Bez nachalności, nie na siłę, ale raczej z delikatnością i uprzejmością. Też bardzo popieram wolontariaty, dzięki którym tworzą się przepiękne relacje pomiędzy starszymi ludźmi i często bardzo młodymi wolontariuszami. Ważne, aby ktoś był z naszymi seniorami, seniorami owdowiałymi, systematycznie, żeby systematycznie dzwonił, albo nawet niespodziewanie wpadł z jakimiś słodkościami, żeby po prostu z nimi przez chwilę pobyć.
A jeśli starsza osoba odmawia wsparcia, mówi, że niczego nie potrzebuje, że sama sobie ze wszystkim poradzi?
Jeśli wprost zapytamy osobę, która straciła kogoś bliskiego, czy czegoś potrzebuje, to pewnie odpowie, że nie, ale nie dlatego, że nie potrzebuje, po prostu zazwyczaj nie chce robić problemu komuś z rodziny. Często też nie zdaje sobie sprawy z tego, że pomocy potrzebuje, ponieważ jest w głębokim smutku, szoku, bardzo cierpi. Albo – co gorsze – jest jej wszystko jedno, bo jest w stanie apatii.
W takich sytuacjach warto sprawdzać osobiście, czy nasz bliski senior potrzebuje pomocy. Tylko wtedy zobaczmy, czy ma w lodówce jedzenie, czy mieszkanie jest w porządku. Dzwoniąc, zapytajmy, czy jadł on dzisiaj coś ciepłego, czy wychodził na zewnątrz, co dzisiaj robił? To nam pokaże, w jakim jest stanie i nie koniecznie musi wiązać się z bezpośrednim pytaniem, czy potrzebujesz pomocy.
Warto też, jeśli mamy taką możliwość, na te pierwsze miesiące wziąć taką osobę do siebie, żeby zmieniła środowisko, pobyła wśród bliskich. Ale to wymaga dużej delikatności, i głębokich relacji rodzinnych. Teraz, w związku z koronawirusem, może być to niestety utrudnione, co niewątpliwie utrudnia przeżywanie straty osobom owdowiałym.
Z pewnością starsze osoby wyczekują kontaktu ze strony otoczenia i bliskich, chociaż nie chcą, nie potrafią, nie mają siła, a czasem tak po prostu, nie dają sobie prawa, aby o taki kontakt poprosić.
Warto też z nimi wspominać osobę zmarłą, jeśli widzimy, że to przynosi ulgę i jeśli starsza osoba chętnie w to wchodzi. Dobrze jest rozmawiać o osobie nieżyjącej, nie udawać, że ona nie istnieje, o cierpieniu którego doświadczali oboje. Ale nie naciskajmy, na wszystko przyjdzie czas. Starsze osoby też pokazują swoim strojem, rytuałami, że są w żałobie i to jest niezwykle ważne. To jak już mówiłam, bardzo pomaga w procesie żałoby.
Jaki stan seniora jest na tyle niepokojący, że sama obecność bliskich nie wystarczy?
Seniorzy miewają stany depresyjne, ale głównie, jeśli się ich zostawi samym sobie. Jeżeli przez co najmniej 4 tygodnie utrzymuje się wysoki poziom żalu, tęsknoty, oskarżania siebie o śmierć współmałżonka, zarówno wyrażane wprost, jak też w sposób pozawerbalny możemy pomyśleć o pomocy psychologicznej. Również, jeżeli wdowiec nadużywa jakichś substancji typu alkohol, leki. Także jeżeli osoba owdowiała pragnie własnej śmierci, są to sygnały, na które powinniśmy reagować.
Dlatego zachęcam, towarzyszmy naszym bliskim, a może też dalszym seniorom w ich zmaganiach ze stratą współmałżonków. Odwiedzajmy ich, rozmawiajmy z nimi, wypijmy z nimi herbatę, przypominajmy o regularnym zażywaniu leków, jeżeli jakieś biorą, o zjedzeniu obiadu, czy piciu wody. Może zabierzmy ich na krótki spacer, albo posiedźmy z nimi na fotelu oglądając wspólnie coś w telewizji. Najczęściej nie potrzeba wielu słów, wystarczy być. A nade wszystko zapewnijmy ich, że mogą na nas liczyć, że jesteśmy w tym trudnym doświadczeniu z nimi.
Czytaj także:
Seniorzy udzielają najlepszych rad młodszemu pokoleniu – i to jest urocze!
Czytaj także:
Wdowcy. Jak dalej żyć bez ukochanej osoby?