Rozmiary kryzysu będą zależały od każdego z nas. Tarcze, zarządzenia i programy nie wystarczą. Na już potrzebny jest oddolny ruch! Jak do niego dołączyć?
Chcemy nadal tworzyć dla Ciebie wartościowe treści
i docierać z Dobrą Nowiną do wszystkich zakątków internetu.
Twoje wsparcie jest dla nas bardzo ważne.
RAZEM na pewno DAMY RADĘ!
Dwa talerze
Jeśli na jednego człowieka przypada jeden talerz zupy, to może oznaczać, że ja mam dwa talerze, a ty nie masz ani jednego. Wielkie programy pomocowe są ważne, ale jeszcze bardziej potrzeba wzmocnienia relacji międzyludzkich, bo dzięki nim dowiemy się, dla kogo tak naprawdę zabrakło zupy.
Społeczeństwo to system naczyń połączonych. Nierówności społeczne, w obliczu których stajemy, nikomu nie służą. Mając świadomość, z czym mierzy się nasz sąsiad albo znajomy, możemy sami mu pomóc lub skontaktować z kimś innym, kto udzieli wsparcia. Wbrew pozorom nie ma osoby, która by nie mogła pomóc drugiemu.
Obecność jak powietrze
Jeśli wpadasz w tarapaty, to najczęściej wpadasz też w zamknięty krąg trudnych emocji i niekonstruktywnych myśli. Obecność drugiego potrzebna jest jak powietrze. Dzięki niej łatwiej wydostać się z gonitwy uczuć i myśli, a następnie określić, jakiej dokładnie pomocy potrzebujesz i gdzie może jej szukać.
Prawnicy, psychologowie, lekarze, pedagodzy, coachowie, doradcy zawodowi. Wiele jest dziś osób, które deklarują darmowe wsparcie z wykorzystaniem swoich kompetencji przez: lokalne społeczności, grupy w mediach społecznościowych czy parafie (np. inicjatywa Wspólnoty pomocy).
Każdy z nas może pomocy potrzebować. Każdy może połączyć pomagającego z potrzebującym. Każdy może pomóc. Nawet jeśli masz bardzo niszową specjalność albo twoje kompetencje ograniczają się do prostych fizycznych prac. Nawet jeśli możesz pomóc nieodpłatnie tylko przez jedną godzinę w tygodniu. Warto swoją gotowość zadeklarować w pomocowym „banku” albo parafii!
Mniej znaczy więcej
Pomoc jest jak twardy kawałek czerstwego chleba. Ten kto jej potrzebuje, czasem udaje, że wcale tak nie jest. Innym razem może nadmiernie wykorzystywać pomagającego. A ci, którzy pomagają, najchętniej robiliby to bez straty dla siebie – dając trochę tego, co i tak im zbywa.
Tymczasem należy uznać, że będzie się miało mniej: czasu, pieniędzy, dobrego humoru. Uznać, że lepiej jest pomóc o jeden raz za dużo, niż o jeden za mało. Nie ma też co czekać na wdzięczność, bo osoby w potrzebie nie zawsze potrafią odpowiednio ją wyrazić.
Pomagający profesjonalnie mówią, że choć pomagając mają mniej, to zyskują coś więcej. Ale na to „więcej” też nie należy się nastawiać. To przecież efekt uboczny, a nie cel sam w sobie.
Pieniądze jak krew
Pieniądze są jak krew, muszą krążyć, żeby przenosić substancje odżywcze. Jeśli ktoś ma w kryzysie mniej pieniędzy, to nie dlatego, że w ogóle jest ich mniej, ale że przestały krążyć i nie wszędzie docierają. To nie tyle znaczy, że trzeba kupować więcej, ale że warto kupować mądrzej – tak, żeby udrażniać wyschnięte żyły.
Solidarne decyzje dużych grup konsumentów mają realny wpływ na lokalny dobrobyt (np. żeby kupować lokalnie i strać się wybierać bardziej usługi niż produkty – naprawę pralki niż nową pralkę). Ciekawe, jak by wyglądał kryzys, w którym każdy solidarnie oddałby drugiemu tygodniowo tyle, co jeden odcinek serialu – jedną godzinę swojej pracy?
Czytaj także:
8 dziwnych przedmiotów do wspierania ludzi w trudnych chwilach!
Czytaj także:
10 sposobów dla ojców na zbliżenie się do Boga. Od samego św. Józefa!