Wiem, że wystawianie pomników za życia nie ma sensu, bo niejeden już wielki z takiego pomnika spadł. Proszę wszystkich o modlitwę za księdza biskupa Suchodolskiego na czas jego nowej posługi, bo wiele osób już do Pana Jezusa przyciągnął. Niech jako biskup przyciąga kolejnych.
Chcemy nadal tworzyć dla Ciebie wartościowe treści
i docierać z Dobrą Nowiną do wszystkich zakątków internetu.
Twoje wsparcie jest dla nas bardzo ważne.
RAZEM na pewno DAMY RADĘ!
Poznaliśmy się w 2009 roku. W Polsce akurat odbywała się pielgrzymka Krzyża ŚDM i w budynku Konferencji Episkopatu Polski miała miejsce konferencja prasowa o tym wydarzeniu. Dziwnym (teraz wiem, że Bożym) splotem okoliczności zostałam poproszona o podzielenie się świadectwem z mojego udziału w spotkaniu młodych w Kolonii w 2005 roku. I tak przy okazji poznałam księdza Suchodolskiego.
Studiowałam wtedy iberystykę, a ponieważ kolejne spotkanie młodych miało być w Madrycie, ksiądz wziął ode mnie numer telefonu, mówiąc, że zadzwoni, jak będzie szukał ludzi do pomocy przy wyjeździe Polaków do Hiszpanii. I zadzwonił. Kilka miesięcy później dołączyłam do jego ekipy młodych ludzi pracujących przy ŚDM.
I tamto przypadkowe spotkanie stało się początkiem mojej wielkiej przygody. Początkiem przygody z odkrywania Kościoła powszechnego, międzynarodowego, który nie ma granic; początkiem bardzo cennego doświadczenie zawodowego, którego nie dałaby mi żadna światowa korporacja, ale przede wszystkim początkiem bardzo wartościowej znajomości z kapłanem, który w wielu dziedzinach jest dla mnie autorytetem i przewodnikiem, a który dziś zostaje biskupem.
I wiem, że wystawianie pomników za życia nie ma sensu, bo niejeden już wielki z takiego pomnika spadł. Proszę wszystkich o modlitwę za księdza biskupa Suchodolskiego na czas jego nowej posługi, bo wiele osób już do Pana Jezusa przyciągnął. Niech jako biskup przyciąga kolejnych.
Czytaj także:
Z Taizé do Wrocławia – czyli skąd się wzięły Europejskie Spotkania Młodych?
A myśmy się spodziewali…
Jest rok 2010. We włoskim miasteczku Loreto odbywa się spotkanie młodych. Organizatorem jest jeden z księży, znajomych ks. Grzegorza. Jako Krajowe Biuro ŚDM też dostajemy na nie zaproszenie. W Europie zima, drogi zasypane, w ostatnim momencie decydujemy się na podróż samolotem przez Rzym.
A w samolocie z Warszawy niezwykłe spotkanie: ksiądz Konrad Krajewski, wtedy jeszcze ceremoniarz papieski. Od słowa do słowa okazuje się, że może nam załatwić wejściówki na wieczorne nieszpory w Kaplicy Sykstyńskiej. Supersprawa! Jesteśmy podekscytowani! Kameralne nieszpory z papieżem w Kaplicy Sykstyńskiej? Każdy przecież marzył, żeby wziąć udział w takiej uroczystości!
Stawiamy się w umówionym miejscu, o konkretnej godzinie. Zaledwie garstka osób. Poziom naszego podekscytowania rośnie – jej, jak tak nas mało będzie, to może każdy będzie miał okazję uścisnąć rękę papieża – marzymy między sobą. Wreszcie bramy się otwierają, zostajemy wpuszczeni do środka. Zamiast zachwycać się freskami Michała Anioła, obmyślamy, jakie strategiczne miejsce wybrać, by być bliżej papieża. Czekamy. Jestem ja, ksiądz Grzegorz i kolega Kuba, który wtedy z nami pracował.
Wreszcie wybija oczekiwana godzina. Drzwi się uchylają, a tam… zamiast Benedykta XVI wychodzi ksiądz Konrad Krajewski. Ksiądz Grzegorz pod nosem szepcze ewangeliczne: “A myśmy się spodziewali…” i przez najbliższe minuty z trudem powstrzymujemy się do śmiechu.
Twojej nominacji też się spodziewaliśmy… I tym razem się, doczekaliśmy:)
Czytaj także:
Rodzice św. Jana Pawła II w drodze na ołtarze
Spotkanie z papieżem
Choć wtedy w Rzymie nie udaje mi się spotkać osobiście z papieżem, okazja nadarza się w Krakowie w 2016 roku. Na kilka tygodni przed ŚDM dostaję telefon od księdza Grzegorza, że w programie wizyty papieskiej w Krakowie będzie specjalny punkt, kiedy to Franciszek spotka się z rodzicami chorych dzieci i czy nie chcemy w takim wydarzeniu uczestniczyć. Nogi z radości mi się uginają. Jestem wdzięczna, że w natłoku obowiązków związanych z organizacją spotkania ksiądz Grzegorz pamiętał o nas w tych chwilach.
Byłam wtedy mamą 4-miesięcznego Maciusia, który urodził się z wieloma wadami, wbrew wszystkim diagnozom. Każdego dnia walczyłam o jego lepsze życie i o znalezienie sensu w tej trudnej sytuacji. Możliwość osobistego spotkania z papieżem napełniła mnie wielką nadzieją. Głęboko wierzyłam, że może tam, w tym Krakowie, po spotkaniu z Franciszkiem wszystko pięknie się odmieni i Maciuś wyzdrowieje.
I choć w czasie ŚDM żaden cud się nie wydarzył, w naszych sercach zagościł pokój, że po ludzku zrobiliśmy wszystko, co na ziemi można było zrobić i ogromna wdzięczność dla księdza Suchodolskiego, że umożliwił nam takie spotkanie.
Czytaj także:
Ksiądz Piotr Pawlukiewicz we wspomnieniach swojego przyjaciela księdza Kowalskiego(wideo)
Ksiądz blisko ludzi
Miałam szczęście z księdzem Grzegorzem pracować wiele lat. Był wymagającym szefem, ale wymagającym przede wszystkim od siebie. W czasie organizowania różnych spotkań nieraz widziałam go, jak w chwilach kryzysowych zakasywał rękawy i rwał się do tych prostych czynności – jak zmywanie czy zmiatanie.
Z drugiej strony nie bał się realizować wielkich dzieł (co za szaleniec podjąłby się organizować ŚDM w Krakowie?) – a w tych dziełach często zlecał zadania młodym ludziom, ufając ich talentom i młodzieńczym zapałom. Może dlatego młodzież tak często darzyła go zaufaniem?
Dziś, kiedy nadeszły z Nuncjatury wieści o nominacji, wśród ŚDM-owych znajomych wszyscy zaczęli umieszczać swoje zdjęcia z nowym biskupem. A to ze spotkań młodych, z to z wypraw do Rzymu czy zwykłych kawek i herbatek, przy których to właśnie buduje się relacje z drugim człowiekiem.
Otworzyłam również swój album i okazało się, że, księże Grzegorzu, byłeś również przy wielu ważnych momentach w moim życiu. Dziękuję! Byłam jedną z tych młodych, którym zaufałeś w swoich działaniach i to zaufanie niezwykle dużo mnie w życiu nauczyło.
Wezwanie z tabliczki, która widnieje na Krzyżu ŚDM, aby iść i głosić Jezusa, umarłego i zmartwychwstałego, chcesz uczynić treścią swojego biskupiego zawołania i jednocześnie treścią swojej biskupiej posługi w Kościele.
Zatem niech Ci Pan Bóg na to głoszenie błogosławi!