Sprawdzenie profili w mediach społecznościowych jest pierwsza rzeczą, którą robisz po przebudzeniu i ostatnią przed zaśnięciem? Zerkasz do telefonu podczas ważnych spotkań, w kinie, a nawet – jak 8 proc. polskich internautów – w kościele? Możesz mieć FOMO (ang. Fear of Missing Out).
Chcemy nadal tworzyć dla Ciebie wartościowe treści
i docierać z Dobrą Nowiną do wszystkich zakątków internetu.
Twoje wsparcie jest dla nas bardzo ważne.
RAZEM na pewno DAMY RADĘ!
Smutny ekran
W pierwszej części „Terminatora” jest tragiczno-komiczna scena, która wzbudziła wielką wesołość wśród publiczności, kiedy oglądałam ten film w kinie w roku Pańskim 1985. W zniszczonym mieście przyszłości, w ruinach jakiegoś budynku siedzi wynędzniała, brudna i otępiała rodzina i patrzy w zniszczone pudło od telewizora, w którym pali się ognisko. Ta wizja chyba spełnia się na naszych oczach – choć wbrew przewidywaniom z lat 80., nie mamy dziś do czynienia z buntem maszyn. Spędzamy coraz więcej czasu na bezmyślnym, bezproduktywnym i bezsensownym gapieniu się w ekrany, w których nie widać nic ciekawego ani wartościowego. Różnica jest tylko taka, że – inaczej niż bohaterowie „Terminatora” – na ogół nie robimy tego razem z najbliższymi, tylko samotnie.
37 proc. użytkowników internetu w Polsce zawsze sprawdza serwisy społecznościowe przed zaśnięciem, 20 proc. zerka w ekrany w trakcie posiłków, a 8 proc. nie potrafi wytrzymać bez zaglądania do telefonu nawet podczas mszy świętej. Zdumiewające? A co powiecie na to, że w grupie osób najbardziej uzależnionych od social mediów te liczby są około dwa razy większe, tzn. 60 proc. osób nie zaśnie bez zerknięcia do telefonu, 38 proc. korzysta z niego podczas jedzenia, a 20 proc. scrolluje podczas mszy? Ekrany bywają niebezpieczne w całkiem dosłowny sposób: 11 proc. użytkowników internetu w Polsce korzysta z nich, przechodząc przez ulicę, a 9 proc. – prowadząc samochód.
Sfomowani
To zjawisko zyskało swoją nazwę: FOMO (ang. Fear of Missing Out), tłumaczone na polski jako „lęk przed pominięciem” albo „lęk przed odłączeniem”. Dane pochodzą z pierwszego w Polsce badania na ten temat: „FOMO. Polacy a lęk przed odłączeniem”, przeprowadzonego na reprezentatywnej grupie użytkowników internetu w wieku co najmniej 15 lat przez zespół naukowców z Wydziału Dziennikarstwa, Informacji i Bibliologii UW, Wydziału Psychologii UW oraz analityków z panelu badawczego Ariadna, a opracowano go przy wsparciu Google Polska.
Termin FOMO stworzył w połowie lat 90. amerykański psycholog Dan Herman. Nie odnosił go oczywiście do raczkującego wówczas internetu. „Fear of Missing Out” definiował jako obawę przed niewykorzystaniem wszystkich dostępnych możliwości. Na początku XXI w. ten termin spopularyzowały anglojęzyczne gazety, wiążąc go już z internetem, a w 2013 r. Andrew K. Przybylski opracował skalę FOMO, według której można określić stopień własnego „sfomowania”. Dzisiaj za FOMO uważa się wewnętrzny przymus korzystania z internetu, zwłaszcza z mediów społecznościowych, i ciągłego bycia online.
Co w tym złego?
W Polsce z internetu korzysta ok. 27 mln osób od 15. roku życia wzwyż. Z raportu „FOMO. Polacy a lęk przed odłączeniem” wynika, że 16 proc. z nas ma wysoki poziom FOMO , 65 proc. – średni poziom, a 19 proc. – niski poziom. Podatność na FOMO tylko nieznacznie należy od płci, miejsca zamieszkania, a do 44. roku życia również od wieku. To znaczy, że z powodu FOMO cierpi kilka milionów naszych rodaków.
Czy na pewno cierpią? Może ktoś żyje na Facebooku, Instagramie i Snapchacie, bo jest z tym szczęśliwy? Niestety, aż jedna trzecia polskich „wysokich FOMO” przyznaje, że przytłacza ich liczba informacji w serwisach społecznościowych, a ponad 40 proc. uważa, że buduje w sieci swój wizerunek albo status społeczny. Co trzecia osoba ocenia, że żyje „wypolerowanym” życiem internetowym innych ludzi – znajomych, rodziny, a nawet aktorów i muzyków. Trudno więc tutaj mówić o nawiązywaniu w sieci szczerych i satysfakcjonujących relacji. Co gorsze, trzy czwarte osób „wysoko sfomowanych” uważa, że inni ludzie żyją lepiej, ciekawiej i zasobniej, a jedna trzecia czuje się bezużyteczna i do niczego. A jednak reakcja na odłączenie, nawet na krótki czas, to lęk, niepokój i dojmująca nuda. W definicji FOMO kluczowe jest bowiem „f” – od „fear”, czyli „lęk”. Jeśli myśl o odstawienie bodźca wywołuje reakcję lękową, to mamy do czynienia z uzależnieniem, a nie z radością i korzyścią.
Godzina… albo trzy
Prawie 70 proc. osób „wysoko sfomowanych” zastanawia się, czy śledzenie internetu nie zabiera im za dużo czasu. Poświęcają na to dziennie 6-30 minut (24 proc. badanych) albo 31-59 minut (11 proc. badanych). Trzeba jednak pamiętać, że mamy tu odpowiedzi podawane w ankietach. Autorzy raportu nie robią takiego zastrzeżenia, ale każdy, kto miał do czynienia z osobami uzależnionymi, wie, że zwykle niedoszacowują one czas, który poświęcają na swój nałóg. Na pewno co druga osoba przyznaje, że spędza w sieci więcej czasu, niż planowała. A jedna trzecia – że przez media społecznościowe zaniedbuje obowiązki domowe lub zawodowe.
„Warto więc spytać, czy fomersi porzucają własne, jak im się wydaje, mało atrakcyjne życie na rzecz abstrakcyjnego, wykreowanego życia innych osób? Niestety, w odniesieniu do wyników naszych badań trzeba tu udzielić odpowiedzi twierdzącej” – piszą autorzy raportu
Zastanawiacie się może, czy macie wysokie FOMO? Odpowiedzcie sobie na pytanie, czy przed przeczytaniem tego tekstu zerknęliście do mediów społecznościowych i czy macie zamiar zajrzeć tam znowu po zamknięciu tej strony? Jeśli tak, to chyba już znacie odpowiedź.
Co robić?
Raport nie kończy się na konstatacji, że jest źle. Autorzy podpowiadają, jak radzić sobie z FOMO. Oto kilka rad:
– Nawiązuj i podtrzymuj relacje w świecie rzeczywistym, rozwijaj swoje zainteresowania i szukaj grup/osób o podobnych potrzebach;
– Naucz się zarządzać własnym czasem, ustalaj priorytety i się ich trzymaj;
– Ćwicz podejmowanie samodzielnych decyzji i uniezależnianie się od opinii innych;
– Zastanów się, jaką stratą czasu i energii jest ciągle sprawdzanie profili na mediach społecznościowych i myślenie o tym, co na nich napisano;
– Pamiętaj, że w mediach społecznościowych ludzie upiększają rzeczywistość i piszą tylko o wybranych momentach, które nie odzwierciedlają ich całego życia;
– Zatrzymaj się, wycisz, skup się na teraźniejszości;
– Odłóż telefon, gdy spotykasz się z innymi;
– „Zaszczep się” przeciw FOMO. Zmień definicję akronimu i czytaj go jako „Feel Okey More Often” (ang. „częściej czuj się dobrze”) albo „Find One Magnificent Object” („znajdź wspaniały obiekt”)
Czytaj także:
Od czego uzależnieni są Polacy? Nie tylko dorośli, nie tylko papierosy i alkohol
Czytaj także:
Przeżyłam Adwent bez Facebooka. Może i ty wylogujesz się na święta?
Czytaj także:
Przyjaźń on-line? Powstał portal, który oferuje rozmowę i wsparcie…