Chcemy nadal tworzyć dla Ciebie wartościowe treści
i docierać z Dobrą Nowiną do wszystkich zakątków internetu.
Twoje wsparcie jest dla nas bardzo ważne.
RAZEM na pewno DAMY RADĘ!
Z Roksaną Węgiel (Roxie), zwyciężczynią pierwszej edycji "The Voice Kids" i Eurowizji Junior 2018, o wierze w Boga, przygodzie z judo i o śpiewaniu, rozmawia Małgorzata Bilska.
Małgorzata Bilska: Pani piosenka „Anyone I Want To Be” znalazła się na ścieżce dźwiękowej filmu animowanego „Manu. Bądź sobą!”. Co to znaczy być sobą, jak się ma 14 lat?
Roksana Węgiel: To znaczy nie bać się wyróżniać. Każdy jest wyjątkowy, ma w sobie coś wspaniałego i nie warto tego ukrywać. Czasami chcemy się wkomponować w tłum, wpasować w grupę czy komuś przypodobać – i robimy coś wbrew swojej woli. Warto słuchać swojego serca.
Roksana Węgiel o udziale w "The Voice Kids"
Fascynacja śpiewaniem przyszła na obozie judo. W jaki sposób?
Gdy byłam młodsza, miałam wiele pasji: taniec towarzyski, hip-hop, akrobatyka sportowa, judo. Byłam bardzo aktywnym dzieckiem, nie mogłam usiedzieć w miejscu. Nigdy bym nie pomyślała, że będę śpiewać. Ciągnęło mnie do sportu. Pewnego razu, szukając w Jaśle zajęć z akrobatyki, przypadkiem trafiłam na zajęcia judo. I zostałam. Mając 8 lat, pojechałam z klubem na obóz do Chorwacji. Zorganizowali nam konkurs karaoke. Razem z dwoma dziewczynami zaśpiewałam piosenkę „My Cyganie”. Po występie wszyscy do mnie podchodzili, zachwyceni tym, jaki mam mocny głos. Nawet prezes klubu powiedziała, że słyszy we mnie potencjał. Postanowiłam spróbować i po powrocie zgłosiłam się na zajęcia do jasielskiego domu kultury. Przygoda muzyczna trwa do dzisiaj.
A co z judo?
Mam pomarańczowy pas. Przestałam trenować, ale judo nauczyło mnie koncentracji. Poza tym jak walczy się na macie, jest się sam na sam z przeciwnikiem, to nie ma potem na kogo „zgonić” – samemu ponosi się odpowiedzialność za swoje czyny.
W "The Voice Kids" wybrała pani na trenerkę Edytę Górniak, która bardzo panią wspierała. Zaśpiewałyście też wspólnie piosenkę w filmie „Hotel Transylwania 3”. Jej ojciec był Romem. To intrygujący zbieg okoliczności.
Historia mojego życia tak się jakoś składa. Nie ma przypadków. Jestem tego pewna.
Roksana Węgiel o Bogu i klipie „Lay Low”
Jest pani osobą wierzącą. To pomaga „być sobą” w świecie show-biznesu?
Niektórzy uważają, że wiara w Boga to jest to, co się czuje w środku. Osobista sprawa, o której nie wypada mówić. Ja się tego nie wstydzę. To jest moja wiara i ją wyznaję.
Kim jest Bóg?
Kochającym Ojcem wszystkich ludzi.
Doświadczyła tego pani?
Od pewnego momentu jeździłam z całą rodziną na pielgrzymki na Jasną Górę. Nasze życie bardzo się tam odmieniło. Bóg stał się nam bliższy.
Czyli Pan Bóg jest wplątany w historię ze śpiewaniem?
Tak.
Teledysk do nowej piosenki „Lay Low” wywołał spore kontrowersje. Tekst opowiada o miłości, jest dwuznaczny. Nie pasuje do filmów dla dzieci. I nie bardzo do Roksany śpiewającej w scholi. Jak pani to skomentuje?
Piosenka jest w języku angielskim. Jak ją pierwszy raz usłyszałam, już czułam, że ona gra mi w sercu. Ta melodia i klimat bardziej amerykański. Teledysk trochę się różni od moich poprzednich klipów. Miałam na planie świetne tancerki. Pracowałam z cudowną ekipą, bardzo profesjonalną. Dzień kręcenia teledysku był bardzo pracowity, przemieszczaliśmy się do różnych lokalizacji, ale wszystko było świetnie wyliczone i zgrało się w czasie. Trzeba prawdziwych fachowców, żeby to tak idealnie zaplanować.
Tekstu utworu „Lay Low” nie należy tłumaczyć tak dosłownie. To piosenka o pierwszym zauroczeniu – kiedy nie możesz przestać (od rana) myśleć o obiekcie swoich westchnień. Moim zdaniem każda nastolatka może się z tym utożsamiać. Tekst piosenki można czytać na różnych płaszczyznach i myślę, że każdemu kojarzy się z tym, co jest dla niego bliskie. Dla mnie to tekst o tym, jak fajnie, ale czasem dziwnie się czuję, jeśli się zakocham i nie ma w tym żadnych podtekstów.
Roksana Węgiel: Moją inspiracją jest Beyonce
Koncerty, grę w reklamach i podróże trzeba pogodzić ze szkołą. Jak się to udaje?
Najgorszym problemem są zaległości. Daję radę, choć czasami jest ciężko, bo jest ich coraz więcej. Książki biorę ze sobą w trasę i się uczę. Śpiewanie jednak to jest to, o czym marzyłam i czego chciałam. Mam w Jaśle przyjaciół, którzy zawsze mnie wspierali i nadal to robią. Im również nie mogę poświęcić tyle czasu, co kiedyś, bo wiecznie mnie nie ma. Na szczęście to rozumieją, no i mamy jeszcze internet.
Ludzie rozpoznają panią na ulicy?
Nie mogę już wyjść z domu tak, jak kiedyś. Nie, żebym chodziła wcześniej w piżamie do sklepu... Ale trochę się stresuję, jak mam gorszy dzień. Ktoś podejdzie i poprosi o zdjęcie, a ja nie będę tak korzystnie wyglądać, jak sobie wyobrażał – znając mnie z telewizji. Ale to jest bardzo miłe, jak fani mnie rozpoznają.
Kto jest dla Roxie wzorcem piosenkarki?
Moją inspiracją jest Beyonce. Bardzo podobają mi się jej koncerty, wszystko jest megadopracowane. W wakacje byłam na jej koncercie na żywo. Nie wierzyłam, że tam w ogóle jestem i ją widzę! Szok. Śpiewała, tańczyła, a w jej głosie w ogóle nie było słychać zmęczenia. A tańczyła naprawdę zawodowo! Może nie jest wzorem muzycznie, ale jej wizerunek sceniczny i koncerty są niesamowite. Chciałabym zrobić karierę nie tylko w Polsce, ale i szerzej – tak jak ona.