Laureat nagrody Grammy, amerykański arcybiskup, którego program telewizyjny przebił popularnością koncert Franka Sinatry, Sługa Boży – o tym, czym różni się prośba od medytacji i jak wierząca dziewczynka może nauczyć nas słuchać Boga.
Chcemy nadal tworzyć dla Ciebie wartościowe treści
i docierać z Dobrą Nowiną do wszystkich zakątków internetu.
Twoje wsparcie jest dla nas bardzo ważne.
RAZEM na pewno DAMY RADĘ!
Czy Bóg nas nie słucha?
Jeśli czasem wydaje się nam, że Bóg odpowiada na nasze prośby powoli, istnieje kilka możliwych przyczyn takiej sytuacji. Jedna z nich jest taka, że zwłoka ma pogłębić naszą miłość i zwiększyć wiarę. Inna – że Bóg nas przynagla.
Czytaj także:
12 genialnych myśli abp. Fultona Sheena. Do smakowania, zapamiętania i zastosowania
Może On odraczać ofiarowanie nam swoich darów przez jakiś czas, żebyśmy bardziej żarliwie ścigali nie prezent, lecz Ofiarodawcę. Możliwe też, że chce On nas nauczyć, iż nie potrzebujemy tego, o co prosimy.
Pewna dziewczynka modliła się o tysiąc lalek na gwiazdkę. W Boże Narodzenie jej niewierzący ojciec powiedział: „Cóż, Bóg nie odpowiedział na twoje modlitwy, prawda?”. Ona zaś odrzekła: „Odpowiedział. Powiedział: nie”.
Modlitwa nie pomaga? A może nie chcesz zmiany?
Jednym z najbardziej skutecznych środków na przezwyciężenie uzewnętrzniania życia jest znalezienie wsparcia w modlitwie i medytacji. Jednak kiedy tylko pada sugestia modlitwy, zaraz znajdzie się ktoś, kto odpowie: „Modlitwa nie pomaga”.
Żeby odnieść jakikolwiek skutek, modlitwa o pomoc musi wyrażać prawdziwe pragnienie przemiany, pragnienie to zaś musi występować bez zastrzeżeń i warunków z naszej strony. Jeśli modlimy się o wyzwolenie z alkoholizmu, a jednocześnie nie przestajemy pić, znaczy to, że nie modlimy się naprawdę.
Wszelka modlitwa zakłada bowiem akt woli, pragnienie wzrostu, chęć poświęcenia się z naszej strony; modlitwa bowiem nie jest bierną, ale bardzo czynną współpracą duszy i Boga. Jeżeli nie działa wola, nasze modlitwy stanowią zaledwie listę rzeczy, które chcielibyśmy dostać od Boga, nawet bez pytania nas o poniesienie kosztów w postaci wysiłku i chęci zmiany. Modlitwa jest dynamiczna, ale tylko wtedy, gdy współpracujemy z Bogiem poprzez poddanie się.
Czytaj także:
Maryja i Józef: to pierwszy Boski romans? Abp Fulton J. Sheen wyjaśnia
A może… medytacja?
Formą modlitwy wyższą niż błagalna, a zarazem potężnym środkiem przeciw uzewnętrznianiu życia jest medytacja. Przypomina ona marzenia czy sny na jawie, ale z dwiema istotnymi różnicami: medytując, nie myślimy o świecie ani o sobie, lecz o Bogu. Nie marzymy też o niebieskich migdałach, ale wykorzystujemy naszą wolę do podejmowania postanowień, które przybliżą nas do pałacu Ojca.
Medytacja to bardziej zaawansowany duchowy akt niż odmawianie modlitw. Może przypominać postawę dziecka, które chce przebywać w pobliżu matki, mówiąc: „Nic nie będę mówić, tylko pozwól mi tu zostać i patrzeć na ciebie”. Albo żołnierza, który powiedział Proboszczowi z Ars: „Po prostu stoję przed tabernakulum; On patrzy na mnie, a ja na Niego”.
Jak wygląda medytacja?
Medytacja przebiega w dwóch etapach: pierwszy to zaprzestanie rozważania spraw doczesnych, drugi – skupienie na naturze Boga i Jego wcielonego Syna, Jezusa Chrystusa. Medytacja wykorzystuje trzy moce duszy: pamięć, intelekt i wolę. Pamięć przywołuje dobroć Boga i dobro, które otrzymaliśmy; intelekt – to, co wiemy o Jego życiu, prawdzie i miłości; wola dąży do kochania Go ponad wszystko.
Kiedy się uczymy, dowiadujemy się o Bogu; medytując, wiemy o Jego obecności w nas i dotykamy samego sedna naszej egzystencji. Dopóki ego czy też „ja” trzyma się z dala od Boga, jesteśmy nieszczęśliwi. Jednak kiedy nasza osobowość zatraca się w Bogu tak, że Jego umysł jest naszym umysłem, Jego pragnienia – naszymi pragnieniami, Jego miłość – naszą miłością, „ja” zapomina o sobie samym. Zacytujmy św. Pawła: „Teraz zaś już nie ja żyję, lecz żyje we mnie Chrystus” (Ga 2, 20).
Czy Bóg NAPRAWDĘ nas nie słucha?
Bóg ma nam do powiedzenia coś, co nas oświeci – musimy poczekać, aż przemówi. Nikt nie wpada do gabinetu lekarskiego, nie wyrzuca z siebie listy objawów i nie ucieka, nie czekając na diagnozę; nikt nie włącza radia i nie wychodzi od razu z pokoju. Jest to tak samo głupie jak zadzwonić do drzwi Boga i uciec. Bóg słucha nas chętniej, niż podejrzewamy; to my musimy poprawić naszą umiejętność słuchania Jego głosu. Ludzie narzekają, że Bóg nie wysłuchuje ich modlitw. Często mają takie wrażenie, bo nie poczekali na Jego odpowiedź.
Modlitwa to zatem nie monolog, ale dialog. To nie ulica jednokierunkowa, ale deptak. Dziecko słyszy słowa, zanim zacznie je wymawiać – jego język ćwiczy się przez słuch; podobnie ćwiczy się nasza dusza.
Czytaj także:
Abp Fulton Sheen. Wielu ludzi zawdzięcza mu nawrócenie
Fragmenty książki “W górę serca. Droga do duchowego pokoju abpa Fultona J. Sheena” (wyd. Esprit).