Frajda, jaką daje nam wspólne robienie przetworów jest najsmaczniejszą przyprawą do naszych konfitur, kompotów i nalewek.
Chcemy nadal tworzyć dla Ciebie wartościowe treści
i docierać z Dobrą Nowiną do wszystkich zakątków internetu.
Twoje wsparcie jest dla nas bardzo ważne.
RAZEM na pewno DAMY RADĘ!
Wakacje w moim rodzinnym domu to czas kompulsywnego przetwarzania. Kompulsywnego, bo bywały takie sezony, że razem z mamą przerabiałyśmy prawie wszystkie owoce i warzywa, jakie znalazłyśmy danego dnia na bazarku.
Spędzałyśmy kolejne wakacyjne noce w kuchni pachnącej konfiturami, z rękoma brudnymi od szypułkowania owoców, powtarzając pod nosem rodzinne powiedzenie, że głupich robota lubi i obiecując sobie, że ostatni raz tak szalejemy. Ale co tu dużo gadać: sprawiało nam to wszystko dużo radości! Bo przetwórstwo to świetny pretekst do przegadania ze sobą pół nocy – wszak trudno drylować wiśnie smarując jednocześnie paluchem po ekranie smartfona, a rozmawiać jak najbardziej już można. Frajda, jaką daje nam wspólne robienie przetworów jest najsmaczniejszą przyprawą do naszych konfitur, kompotów i nalewek.
Kiedy nasz słoikowy team powiększył się o mojego męża ten dorzucił coś od siebie. Przygotował oryginalne rodzinne etykiety i okazało się, że dżem z pięknego słoika smakuje jeszcze lepiej. A przy okazji nasze skarby ze spiżarni stały się osobistym prezentem przy różnych okolicznościach.
Wraz z pojawieniem się na świecie dzieci możliwości czasowe w temacie przetworów zostały ograniczone, ale są pewne klasyki bez których lato w naszym domu nie jest zaliczone. Oto moje 4 sprawdzone, ulubione przepisy na domowe przetwory:
Suszone pomidory
Składniki:
pomidory (ja wybieram przemysłowe – takie podłużne, mało soczyste, dzięki czemu szybciej wyschną)
olej słonecznikowy
sól, pieprz, czosnek, zioła prowansalskie
Jak przygotować domowe suszone pomidory? Zabawa jest banalnie prosta, cudownie aromatyczna, dużo smaczniejsza niż sklepowy odpowiednik, ale niestety czasochłonna. Kroję pomidora na cztery grube plastry, solę z dwóch stron i wrzucam na suszarkę do grzybów albo do piekarnika, jeśli ten ma opcję suszenia. A potem trochę się wokół tego pomidora muszę nachodzić patrząc, czy przypadkiem się nie przypala i obracać go na boczki. Ile to trwa? Zawsze kilka godzin. Kiedy skórka jest już dobrze pomarszczona wrzucam warzywa do wyparzonych słoików. Następnie przygotowuję zalewę: do garnka wlewam olej, dodaję przyprawy według uznania, doprowadzam do zagotowania i wrzątek przelewam do słoików. Gotowe!
Czytaj także:
Kilka żywieniowych zwyczajów naszych pradziadków. Czego możemy się od nich uczyć?
Nalewka z orzecha włoskiego
Składniki:
ok. 20 sztuk zielonych orzechów włoskich – zbieranych najlepiej w lipcu. Orzechy powinny być jeszcze na tyle miękkie, żeby można je było pokroić normalnym nożem
0,5 l spirytusu
syrop cukrowy – 0,5 l spirytusu + 300 g cukru
3 ziarna pieprzu
laska cynamonu
kawałek gałki muszkatołowej
Orzechu włoski! Ach cudowne właściwości Twoje! Ileż to razy ratowałeś mi już życie… U nas w domowej apteczce nalewka z orzecha włoskiego jest najważniejszym lekarstwem! Głównie stosowana na problemy żołądkowe, zmiany skórne, ale również na wszelkie inne przeziębieniowe historie. A bohaterem została okrzyknięta kiedy to złapałam chorobę bostońską (parząca wysypka na dłoniach, stopach i w gardle… Dzieci przechodzą ją bardzo łagodnie, a dorośli cierpią okrutnie: wszystko szczypie, swędzi i żadne maści nie pomagają) i popijając naleweczkę bąble w gardle zaczęły cudownie znikać! Zaczęłam stosować kąpiele w wywarze z liści orzecha włoskiego i tak się wyleczyłam. A jak się przygotowuje nalewkę z orzecha włoskiego?
Orzechy kroimy w ćwiartki, wrzucamy do dużego słoja, zalewamy spirytusem i odstawiamy na tydzień. Po tym czasie dodajemy syrop z cukru oraz przyprawy i odstawiamy na kolejne 4 miesiące. I tylko życzę, żebyście jak najrzadziej musieli z pomocy orzechówki korzystać!
Soki z sokownika
Składniki:
dowolne owoce (my w ten sposób przetwarzamy wiśnie, porzeczki, maliny, winogrona i jabłka).
cukier
woda
„Tak właśnie smakowały soki z saturatora za mojej młodości” – powtarza za każdym razem mój tata, kiedy częstuję go sokiem z czarnej porzeczki rozcieńczonym wodą gazowaną. Kilka lat temu w naszej kuchni pojawił się sokownik parowy. Urządzenie proste jak drut, stare jak świat, tanie jak barszcz (ok. 100 zł), jednym słowem cudowne. Do sokownika wrzucamy całe owoce (nie trzeba drylować wiśni, ani szypułkować porzeczek), dodajemy trochę cukru (według uznania), troszkę wody, stawiamy na kuchnię i czekamy aż pod wpływem temperatury owoce zaczną puszczać soki, które kranikiem popłyną prosto do butelek! Przy okazji sokownika poznałam sprytny sposób na wekowanie: szyjkę butelki z sokiem oblewam łyżką spirytusu, podpalam zapalniczką i na płomień szybko nakładam zakrętkę. Brzmi jak popisy pirotechniczny, ale takie wekowanie jest bardzo skuteczne – spirytus odkaża, a na dodatek zakręcając „płonącą” butelkę zamykamy sok próżniowo.
Frużelina wiśniowa
Składniki:
2 kg wydrylowanych wiśni
ok. szklanki cukru
3 łyżki mąki ziemniaczanej rozpuszczone w pół szklance zimnej wody
Och, ile to koszulek ucierpiało w czasie radosnego spożywania gofrów z bitą śmietaną i frużeliną wiśniową. Bo jaka to frajda zjeść taki przysmak nie ubrudziwszy się w ogóle? Bez wątpienia takie gofry to jedno z naszych wakacyjnych nadmorskich dań narodowych! A gdyby te smaki powtórzyć również zimą? Kilka lat temu odkryłam świetny przepis na frużelinę. Wiśnie z cukrem podgrzewam na wolnym ogniu. Kiedy owoce się zagotują dodaję wodę z mąką i mieszam, aż frużelina zgęstnieje. Następnie przelewam wszystko do wyparzonych słoików i gotowe!
Czytaj także:
Prosty przepis: Clafoutis z wiśniami na niedzielę