Coraz więcej osób właśnie tak chce przywitać Nowy Rok.
Chcemy nadal tworzyć dla Ciebie wartościowe treści
i docierać z Dobrą Nowiną do wszystkich zakątków internetu.
Twoje wsparcie jest dla nas bardzo ważne.
RAZEM na pewno DAMY RADĘ!
Coraz więcej osób podejmuje decyzję o przywitaniu Nowego Roku w nietypowy sposób. Zamiast hucznej zabawy wybierają noc w ciszy klasztornych murów. Co sprawia, że rezygnują z fajerwerków, szampana i tańców? „Sylwester w klasztorze stał się w pewien sposób prestiżowym wydarzeniem” – twierdził o. Jan Paweł Konobrodzki, benedyktyn z Tyńca.
„Antysylwester” w klasztorze na przekór zwyczajowi hucznej zabawy, spędzony w ciszy murów klasztornego opactwa – to propozycja dla tych, którzy szukają nietypowej oferty sylwestrowej: ciszy, modlitwy i kontemplacji. Pomysł świętowania Nowego Roku w odosobnieniu cieszy się coraz większym zainteresowaniem – wolnych miejsc u benedyktynów w Tyńcu zabrakło już kilka miesięcy przed sylwestrem.
Tynieccy mnisi umożliwiają uczestnikom udział m.in. w Mszy św. o północy, wspólne kolędowanie, możliwość spotkania z zakonnikami, ale nie narzucają sztywnego programu.
„Bywa i tak, że ludzie wyjeżdżając od nas, już zza klasztornej bramy dzwonią i rezerwują miejsce na przyszły rok. Na “antysylwestra” przyjeżdżają młodzi tuż po studiach, trochę starsi, ale także rodziny z dziećmi” – mówił benedyktyn.
O. Konobrodzki twierdził, że ludzie mają dość przymuszania do zabawy w ramach savoir vivre’u, nie chcą brać udziału w koniecznych spotkaniach, bo tak wypada, tak trzeba.
Benedyktyni z myślą o przyjezdnych wyremontowali tzw. Wielką Ruinę, czyli dawną klasztorną bibliotekę i w niej urządzili Dom Gości z widokiem na Wisłę. Pokoje przygotowane są ascetycznie, są w nich łazienki, jest dostęp do internetu, ale nie ma telewizora. Zamiast numerów pokoje noszą imiona mnichów i mniszek związanych z zakonem. Można więc zamieszkać np. w pokoju Anzelma.
Pomysł przywitania nowego roku w takiej formie pojawił się spontanicznie w 2008 roku. Wówczas benedyktyni zaprosili chętnych do opactwa, aby na przekór zwyczajowi hucznej zabawy spędzić ten szczególny dzień w atmosferze ciszy i wewnętrznego skupienia. Zostało to wyjątkowo dobrze przyjęte. W 2009 roku już wszystkie pokoje były zajęte, podobnie w kolejnych latach. Tak jest do dzisiaj.
Poza ofertą benedyktynów, sylwestra w ciszy można spędzić m.in. u pallotynów na Karczówce.
Na taką formę spędzenia tej wyjątkowej nocy zdecydował się pieśniarz i kompozytor Marcin Styczeń. Jak przyznaje, nigdy nie lubił “dyktatury sylwestrowej zabawy”. Od dawna nosił się z zamiarem spędzenia tego czasu w ciszy.
“To jest naprawdę niesamowite doświadczenie. Rekolekcje trwały cztery dni i odbywały się w absolutnej ciszy, aż do północy 31 grudnia. Na ogół ludzie odliczają sekundy do nowego roku, a my w ten nowy rok wchodziliśmy w milczeniu. Dopiero po Eucharystii mogliśmy ze sobą rozmawiać i dzielić się tym, co przeżyliśmy” – mówi.
I choć w klasztorze na Karczówce słychać było fajerwerki, uczestnikom rekolekcji nie przeszkodziły one w medytacji. Marcin Styczeń mówi, że cisza to rzeczywistość bardziej wewnętrzna niż zewnętrzna. “Pamiętam słowa o. Drążka, który powiedział, że cisza to nie jest rzeczywistość, w której nie ma dźwięków, ale wewnętrzna przestrzeń, w której wybrzmieć może każdy dźwięk“.
Ta cisza, zdaniem muzyka, uczy głębszych relacji. “Przyjeżdżając na rekolekcje nic o sobie nie wiedzieliśmy, czym się zajmujemy, skąd pochodzimy. O wiele ważniejszy był kontakt niewerbalny, spojrzenie, bycie razem w ciszy. Nie wchodziliśmy w relacje typowo werbalne ale będąc razem, stworzyliśmy wspólnotę, która zawiązała się na zupełnie innym poziomie” – wspomina Marcin Styczeń.
Inna zaleta takiego sylwestra, to stan „dzień po”. Styczeń przyznaje, że takie rozpoczęcie nowego roku dało mu to dużo energii. „Zazwyczaj ludzie w nowy rok odchorowują sylwestra, a po kilku dniach medytacji ma się niesamowitą trzeźwość umysłu, naładowane akumulatory i radość – to były owoce tego spotkania” – mówi.
Inne nie wyjazdowe duchowe propozycje to msze św. sprawowane o północy – nie tylko w parafiach, ale także w wielu klasztorach.
A dla spragnionych po prostu odpoczynku, ciszy i spokoju, różne ośrodki wypoczynkowe proponują sylwestra w lesie, nad morzem – koniecznie bez fajerwerków i tańców, czy np. w relaksującym SPA. Jest z czego wybrać!
Tekst, mojego autorstwa, ukazał się wcześniej w serwisie Katolickiej Agencji Informacyjnej.