Chcemy nadal tworzyć dla Ciebie wartościowe treści
i docierać z Dobrą Nowiną do wszystkich zakątków internetu.
Twoje wsparcie jest dla nas bardzo ważne.
RAZEM na pewno DAMY RADĘ!
Wszyscy chcielibyśmy być dobrymi, kochającymi i cierpliwymi rodzicami. Marzy nam się taki stan, aby nigdy nie ranić naszych dzieci, nie być wobec nich niesprawiedliwymi. Tymczasem nie da się ukryć, że jesteśmy niedoskonali i grzeszni. W relacji z tymi dziećmi, które kochamy bardziej niż samych siebie, tak łatwo przychodzi nam wybuchnąć gniewem, odezwać się za ostro, krzyknąć czy niesłusznie osądzić... Zastanówmy się: dlaczego tracimy kontrolę nad sobą?
Często przyczyną złości jest zmęczenie. Iluż to rodziców denerwuje się na swoje dzieci – nie oszczędzając im przy tym krzyku – z powodu własnego wyczerpania? Nie chodzi o to, aby się poddać czy zniechęcić, ale przyznać do swoich ograniczeń i powiedzieć: „Już dłużej nie mogę!”. Zamiast zaciskać zęby aż do momentu, kiedy coś w nas pęknie, zamiast podejmować wciąż od nowa postanowienia, że będziemy bardziej cierpliwi (których i tak nigdy nie dotrzymujemy, ponieważ nie sposób ich dotrzymać) lepiej otwarcie zmierzyć się z problemem i rozprawić się z nim w bardzo konkretny sposób: więcej spać, pozwolić się wyręczyć w każdym możliwym zadaniu, poprosić znajomych, by od czasu do czasu popilnowali dzieci etc.
U podstaw niesprawiedliwości natomiast może leżeć niepokój. Marion jest w piątej klasie i ma bardzo przeciętne oceny. Od początku roku szkolnego ojciec zadręczał ją na wszelkie sposoby, nie szczędząc jej przy tym pretensji i kar. Czuł, że przesadza, że jest niesprawiedliwy i że jego zachowanie tylko paraliżuje córkę, która przed każdym sprawdzianem bała się, że dostanie jedynkę (co faktycznie się działo). Aż w końcu pewnego dnia uświadomił sobie, skąd bierze się w nim cała ta agresja. Otóż 30 lat wcześniej on sam powtarzał piątą klasę i bardzo źle to wspomina. Boi się, że Marion spotka ten sam los i chce uchronić ją przed porażką. Od kiedy postanowił przestać się zamartwiać, zniknęło całe napięcie. Zamiast przyciskać córkę, zaczął ją cierpliwie wspierać, co znalazło natychmiastowe odbicie w szkolnych wynikach!
Lęk i zmęczenie mogą się nawarstwiać. Wtedy właśnie dziecko wydaje nam się szczególnie nieznośne i kompletnie rozkładamy ręce! Dobrze jest w takich sytuacjach na chwilę się wycofać, poprosić o pomoc dziadków, rodziców chrzestnych czy przyjaciół, aby samemu odrobinę odetchnąć.
We wszystkich tych miejscach, w których nie potrafimy sami sobie przebaczyć, często sami siebie karzemy, nawet o tym nie wiedząc. Zazwyczaj wady, jakie najbardziej nas drażnią w naszych dzieciach to te, których sami w sobie nie akceptujemy. Aby do nich odnosić się łagodnie, trzeba najpierw być czułym i miłosiernym wobec samego siebie. Tymczasem mamy tendencje do postępowania zupełnie na odwrót: im bardziej jesteśmy porywczy, tym bardziej uginamy się pod ciężarem wyrzutów i pogardy, co w rezultacie popycha nas do jeszcze większej agresji. Przebaczenie sobie samemu nie oznacza, że się usprawiedliwiamy czy popadamy w samozadowolenie. Wręcz przeciwnie: chodzi o to, aby spojrzeć na siebie oczami Boga, jako na cud – nieskończenie większy od osobistego grzechu i oczywistych ułomności.
Kiedy nie ma w nas woli, by przebaczyć innym, uruchamia się błędne koło. Jérôme jest niesprawiedliwie traktowany przez swojego szefa, któremu nie może się postawić; po powrocie do domu, rozgoryczony i rozżalony, wścieka się na żonę o jakąś drobnostkę; ona, pomimo doznanej przykrości powstrzymuje łzy, ale denerwuje się na syna, który nieładnie siedzi przy stole; ten, nabuzowany, daje kopniaka psu, kozłowi ofiarnemu tego łańcucha przemocy. Powszechnie wiadomo, że agresja się udziela, szczególnie w relacjach rodzinnych. Jedynym sposobem na to, aby przerwać tę piekielną spiralę, jest przebaczenie.
Zmęczenie, strach, gorycz, frustracja... Powody, dla których tracimy cierpliwość, są liczne i często złożone. Powyższe rozważania wcale nie zamierzają wyczerpywać tej kwestii. Mają być zaproszeniem do refleksji nad drzemiącą w nas agresją: jeśli ośmielimy się ją nazwać i oddać Bożej miłości miłosiernej, On przemieni ją w łagodność.
Christine Ponsard