Choć relacje rodziców i dzieci opierają się na autorytecie, można ustalić pewne zasady życia w rodzinie, unikając przy tym konfliktów.
Chcemy nadal tworzyć dla Ciebie wartościowe treści
i docierać z Dobrą Nowiną do wszystkich zakątków internetu.
Twoje wsparcie jest dla nas bardzo ważne.
RAZEM na pewno DAMY RADĘ!
Rodzicem nie jest się w pojedynkę. Relacja autorytetu, jaką nawiązujemy z naszymi pociechami, jest przede wszystkim relacją dwustronną, która powinna uwzględniać ich zdolności. To właśnie proponuje „pozytywne rodzicielstwo”. Święty Jan Paweł II również o tym przypominał w swoim Liście do rodzin – czy przyjęcie naszego dziecka takiego, jakim jest, nie jest urzeczywistnieniem tego daru, który Bóg nam uczynił?
„[Rodzice] powinni »czcić« swoje dzieci, zarówno małe, jak i dorosłe. Ta sama postawa jest istotnym i koniecznym warunkiem każdego wychowania”. Czasem trudno jest żyć tym zaproszeniem, tym bardziej, że zamknięci jesteśmy w swoich własnych ambicjach.
Wyzbyć się dominacji
„Simon jest uciążliwym dzieckiem. Jego siostra w tym wieku była dużo »łatwiejsza«. Gdy nadchodzi czas kąpieli, co wieczór dostaje napadów złości. Jestem tym wycieńczona” – przyznaje jego mama Raphaëlle. Jak wszyscy rodzice, zaczyna porównywać swoje dzieci, co przeszkadza jej w zrozumieniu syna. Bez względu na ich wiek, potrzeba nam doświadczyć wyjątkowości każdego z naszych dzieci, i ponownie „zainstalować nasze rodzicielskie oprogramowanie”, aby je zrozumieć, to znaczy, aby móc lepiej je przyjąć.
W swojej zarazem praktycznej, jak i pełnej wrażliwości książce Jana Faull, doradca ds. edukacji rodzicielskiej w Seattle (USA), przekonuje rodziców o ich zdolności do ustalania zasad współżycia w rodzinie i narzucenia właściwego autorytetu, proponując im praktyczne porady, które każdy może zacząć stosować.
Najpierw potrzeba, abyśmy wyzbyli się paradygmatu dominujący-dominowany, jaki mylnie przyjmujemy, z powodu błędnej koncepcji autorytetu. Z racji tego, że od ponad czterdziestu lat rodzina zmaga się z kryzysem autorytetu, dziś silna jest pokusa usztywnienia naszych relacji wychowawczych.
„Rodzice zrozumieli, że należy podjąć dialog z wiedzą, jaką wnosi psychologia dziecięca, obawiają się jednak, że wydarzenia ich przerosną” – mówi Chantal Lecœur, dyrektorka szkoły. „Dlatego od przesadnego dialogu, który przypomina usprawiedliwianie się, przechodzą do stanowczych i zdecydowanych postaw, niezrozumiałych już dla dzieci”. To rozchwianie ukazuje nam dwie pułapki: pobłażliwość i autorytaryzm.
Karcić czy wyjaśniać?
Aby znaleźć wyjście z sytuacji, w której upominanie – „rób to, nie rób tego” – przeplata się z nieustannymi negocjacjami, należy najpierw zaufać sobie nawzajem. Rezygnacja z jakiegoś wymagania z tego powodu, że dziecko nie jest emocjonalnie lub intelektualnie gotowe, by mu sprostać, nie jest oznaką słabości, ale demonstracją siły. Siły i wielkości tego, który dał życie i który zna swoje dziecko, jako osobę.
Strona po stronie, rodzic łapie oddech i obserwuje, jak otwierają się przed nim kolejne ścieżki pozwalające wydostać się z codziennych konfliktów. Rozmowa w cztery oczy między małym Rémim i jego rodzicami sprawia, że po trzech tygodniach towarzyszenia jest on w stanie odpowiednio sprzątnąć swój pokój.
Odpowiednia dawka skarcenia i wyjaśnień, wyrozumiałości i wymagań – metoda ta wymaga jednak czasu i dyspozycyjności. Czasu na zrozumienie, czasu na rozmowę, czasu na poradzenie sobie z karą. Być może tu właśnie kryje się prawdziwy brak w naszym życiu rodzinnym – brak czasu. Czasu, by kochać, czasu, by słuchać, czasu, by wychowywać. Czasu, by przestać stać do siebie plecami i przyjąć życie takie, jakim zostało nam dane.
Anne Gavini
Czytaj także:
Codzienna dyscyplina niezbędna, by uciszyć swoje negatywne myśli i pozbyć się ich na dobre
Czytaj także:
Pomóż mi to zrobić samemu, czyli jak mądrze uczyć dzieci dyscypliny?