Narodziny pierwszego dziecka to ważne wydarzenie. I choć taka zmiana wnosi wiele szczęścia, czasem okazuje się również wyzwaniem dla związku, zmuszając małżonków do przekraczania siebie.
Chcemy nadal tworzyć dla Ciebie wartościowe treści
i docierać z Dobrą Nowiną do wszystkich zakątków internetu.
Twoje wsparcie jest dla nas bardzo ważne.
RAZEM na pewno DAMY RADĘ!
„Jestem w ciąży”. Niewiele jest zdań, które mają podobną siłę rażenia. Zwalają z nóg. Do tego stopnia, że zamraczają umysł. Serce staje. Albo przyspiesza. Czas staje w miejscu, jakby był ciekaw reakcji, jaką wywołają te trzy słowa. Dla większości par oznacza to eksplozję radości. Jeszcze większą dla tych, którzy mają za sobą doświadczenie niepłodności lub poronienia. U innych – wywołuje panikę. To niespodzianka, która paraliżuje. W każdym z tych przypadków, przyjście na świat pierwszego dziecka będzie przygodą. Odyseją, która wkrótce się rozpocznie.
Ciąża – każdy musi odnaleźć swoje miejsce
„Od momentu stwierdzenia ciąży, w relacji kobiety i mężczyzny rozpoczyna się pewna zmiana” – analizuje Florence Prémont z poradni życia małżeńskiego i rodzinnego Ephata (Paryż, 8 dzielnica). „Kobieta w swoim wnętrzu doświadcza czegoś, co wywraca jej życie do góry nogami. Z kolei ojca czeka swego rodzaju akt adopcji, który dokona się w momencie narodzin dziecka” – wyjaśnia dalej. Pojawienie się trzeciej osoby wprowadza do związku pewne zamieszanie. To czas kryzysu pomiędzy dwoma okresami stabilności, w którym każdy musi odnaleźć swoje miejsce i zrozumieć sytuację drugiego. Każda para przeżywa to na swój wyjątkowy sposób. Jednym przychodzi to łatwo i naturalnie, dla innych jest to wymagające i nieprzewidywalne.
Gdy Guillaume dowiaduje się, że jego żona jest w ciąży, nie posiada się z radości. Jednak spada na niego zimny prysznic, gdy spostrzega się, że Marie nie cieszy się tak, jak on. „Kilka tygodni po naszej podróży poślubnej, tuż po tym, jak przeprowadziliśmy się do nowego miasta, zorientowałam się, że oczekujemy dziecka. Poczułam wówczas pewien lęk. Zdawałam sobie sprawę ze wszystkiego, co to za sobą pociąga. Jednocześnie fizycznie odczuwałam, dające w kość, symptomy ciąży. W moim ciele zachodziły różne zmiany. Guillaume, przeżywał tę nowinę na sposób zewnętrzny” – opowiada młoda żona, która dopiero po trzech miesiącach była w stanie „powiedzieć tak temu nowemu, rodzącemu się życiu”… pewnego 8 grudnia, w dniu święta Niepokalanego Poczęcia Najświętszej Maryi Panny.
Od chwili porodu wszystko jest kwestią adaptacji
Tego typu „rozbieżna prędkość na starcie” nie jest rzadkością. Nawet po narodzinach dziecka, reakcje mogą przytłoczyć jednego z małżonków i wzbudzić poważne zaniepokojenie. Wystarczy wspomnieć o słynnym baby blues – rzeczywistym zjawisku wynikającym z poczucia fizycznej wręcz pustki, jaką wywołuje u matki spadek hormonów. „Mała rada dla młodych ojców: nie oponujcie żonie przez przynajmniej trzy dni i okazujcie jej jeszcze więcej czułości i uważności niż zazwyczaj!” – uśmiecha się Margaux, przy aprobującym spojrzeniu swojego męża Alexisa. Postawa ojca ma często kluczowe znaczenie w tym, by matka mogła poczuć się doceniona w tym wszystkim, co przeszła.
Doświadczenie obecności na sali porodowej ma w sobie coś dezorientującego dla mężczyzny. W wymiarze fizycznym jest „obok” wydarzenia. Jest świadkiem niesłychanego wysiłku, w niektórych przypadkach wysiłku niemal nie do zniesienia. A potem nagle spada na niego ciężar odpowiedzialności. „Obecność dziecka nadaje życiu pewien ciężar gatunkowy, który niektórych ojców może wyprowadzić z równowagi” – zauważa Florence Prémont. Z czasem ojciec przestaje być już „obok” tej relacji, która nawiązała się przez dziewięć miesięcy pomiędzy matką a dzieckiem. Siostra Marie Jérémie, przełożona w katolickim szpitalu położniczym Sainte-Félicité w Paryżu, ostrzega: „W pierwszej kolejności liczy się związek! Dziecko, które się narodzi, musi, oczywiście, mieć w nim swoje miejsce, jednak nie może zajmować całej przestrzeni”. Na młodej mamie spoczywa szczególna odpowiedzialność za stworzenie tej nowej równowagi: „Powinna mieć świadomość wyjątkowej więzi łączącej ją z dzieckiem, aby pomóc mężowi odnaleźć jego miejsce”.
Wszystko jest więc kwestią adaptacji. „Niektóre kobiety czują się bardzo niepewne i chcą, aby ich mężowie zaangażowali się za wszelką cenę” – opowiada Juliette Chové, położna z Locminé (Morbihan). Na dobre i na złe. „Znam kobietę, która zdecydowała się na karmienie z butelki tylko po to, aby jej mąż mógł karmić na zmianę z nią. Sądziła, że to pomoże jej zrekompensować prawdopodobną frustrację. On zaś nie był tego nawet świadomy!” – opowiada położna, która proponuje również kurs duchowego przygotowania do narodzin dziecka.
Powrót do domu, czyli fala zaniepokojenia
Po kilku dniach spędzonych w szpitalu, para wraca do domu. Łóżeczko dla noworodka stoi w salonie. I zwykle to właśnie tam na młodych rodziców spada poczucie osamotnienia, a wraz z nim szereg pytań: „Co teraz?”, „Czy na pewno potrafimy sami zająć się swoim dzieckiem?”, „A jeśli nie będzie chciał jeść?”, „Czemu tak długo śpi?”, „Czy jest mu ciepło?”, „Wydał z siebie dziwny dźwięk, prawda…?”
Zdaniem Juliette Chové taki niepokój jest czymś normalnym: „Wszyscy rodzice martwią się tym, czy na pewno sobie poradzą”. Gdy zjawia się w domu po narodzinach, żeby upewnić się, że z dzieckiem wszystko dobrze, korzysta z okazji, by dodać otuchy rodzicom. „Jeśli są spokojni, dziecko również będzie spokojne. Odwołuję się do ich zdrowego rozsądku. Na przykład, jeśli pytają mnie czy należy budzić dziecko na karmienie, pytam ich, czy byliby zadowoleni, gdyby ktoś w ten sposób z nimi postępował”.
„Często mamy tendencję do przeintelektualizowania pewnych rzeczy” – stwierdza ze swojej strony siostra Marie Jérémie, przytaczając przykład karmienia piersią. „W Afryce nikt nie zadaje sobie pytania, czy jest w stanie karmić piersią czy też nie. Macierzyństwo może stać się okazją do pewnego odpuszczenia sobie i zaufania nieznanym dotychczas właściwościom swojego ciała”.
Zmęczenie – pierwszy wróg związku
Trudnością dla pary, która ciągle odtwarza te same czynności, jest zmęczenie. Podstępnie wkrada się wszędzie, niczym gaz, któremu wystarczy tylko iskra, by doprowadzić wszystko do wybuchu. Kilka bezsennych nocy da się przeżyć. Jednak ich kumulacja może uśmiercić związek… „Brak jakiejkolwiek możliwości wyspania się, aby nadrobić zaległości z całego tygodnia, jest kolejną przeszkodą” – dodają Mathilde i Maxime, młodzi rodzice małej Hélène. Zalecają przede wszystkim spać w tym samym czasie, co dziecko. „I nic nie szkodzi, jeśli w domu panuje bałagan!” – dodają Valentine i Gauthier, młodzi rodzice Baudoina.
„Trzeba umieć powiedzieć drugiej osobie, że jesteśmy zmęczeni i chcielibyśmy, aby bardziej zajęła się dzieckiem, zakupami czy porządkami” – podkreśla Sabrina de Dinechin, mediatorka rodzinna w Paryżu. „Gdy jedno z małżonków ma wrażenie, że nieustannie musi się starać i nie otrzymuje za to w żaden sposób uznania, może to prowadzić do wyczerpania, ale też do konfliktu”. „Powinno się przepisywać dla związku przynajmniej jedno spotkanie sam na sam, w ciągu miesiąca, który następuje po narodzinach dziecka!” – zaleca w podobnym tonie Florence Prémont. Inny pomysł, który można podsunąć bliskim w ramach prezentu z okazji narodzin dziecka: zajęcie się dzieckiem jest czasem cenniejsze niż zabawka.
Uśpione libido
Powrót do współżycia po przyjściu na świat dziecka wymaga czasu. „Pary, którym towarzyszę, są zadowolone, mogąc podjąć ten temat, który wzbudza wiele obaw” – przyznaje Juliette Chové. Jak mówi, chodzi o to, by je rozbroić. „W czasie ciąży współżycie nie niesie ze sobą szczególnych konsekwencji. I nie, nie prowadzi do porodu” – podkreśla. Jednak po porodzie może na tym ucierpieć libido. „Niektóre kobiety nie chcą, aby mąż je dotykał, ponieważ czują się nieco zniekształcone. Podobnie gdy kobieta karmi piersią, jej organizm produkuje prolaktynę, hormon, który obniża poziom libido” – wyjaśnia położna. „Ważne, by uprzedzić o tym męża, by go uspokoić. To, że żona przez pewien czas nie odczuwa pożądania, nie oznacza, że już go nie kocha”.
Męża również mogą trapić pewne niepokoje. Niektórzy mężczyźni pozostają straumatyzowani udziałem w „spektaklu” porodu. „Nie jesteśmy zmuszeni do tego, by wszystko oglądać! Sądzę, że lepiej jest pozostać na poziomie twarzy żony” – radzi Juliette Chové. Kolejną trudnością dla par, które korzystają z naturalnych metod planowania rodziny, jest to, że cykl kobiety zostaje dodatkowo zaburzony przez karmienie. Dlatego wskazana jest pomoc doświadczonego doradcy.
Dostosować się do rytmu dziecka
„Płacze od dwóch godzin, a ja wstaję za trzy godziny…”, „Musimy się zatrzymać na najbliższym postoju, żeby zmienić mu pieluszkę”, „Ah, tak, to czas na podwieczorek, kochanie? To głupie, dopiero co wyjechaliśmy z postoju!”, „Zapomniałam kupić sól fizjologiczną, mógłbyś się wrócić do apteki?”, „Uważaj, masz plamę na garniturze, tutaj, na prawym ramieniu…” Oto mała selekcja zdań, które zasadniczo wszyscy młodzi rodzice wymieniają między sobą lub słyszą od innych w czasie pierwszych miesięcy po narodzinach dziecka. Bobas przychodzi na świat ze swoim własnym rytmem.
„Możemy z tym walczyć, jeśli chcemy. Jednak zderzymy się z murem i tylko stracimy energię” – uśmiecha się siostra Marie Joseph. „Sądzę, że wychowanie w pierwszej kolejności polega na przyjęciu rytmu dziecka i wyjaśnieniu mu, że pewnego dnia trzeba będzie przyjąć nowy rytm. Tak jak w przypadku każdego rodzaju towarzyszenia, dobrze jest wyjść od danej osoby i iść razem z nią”. Guillaume przyznaje, że uświadomienie sobie tego zajęło mu sporo czasu. „Posiadanie dziecka pociąga za sobą rzeczywiste wyrzeczenia. Jeśli nie dostosujesz się do rytmu swojej ciężarnej żony, a następnie do rytmu dziecka, swoją codzienność szybko zamienisz w piekło”. Krótko mówiąc, dziecko jest największym wrogiem egoizmu.
Jaką rodzinę chcemy zbudować?
Przyznaje to wiele par – stając się odpowiednio ojcem i matką, każdy z nas ma tendencję do naturalnego upodabniania się do własnych rodziców. Ma to swoje dobre strony: „Poczułam ogromną wdzięczność wobec moich rodziców za dar życia. Doceniłam, jak bardzo byli dla mnie hojni” – przyznaje Quitterie, młoda mama, która spodziewa się drugiego dziecka. Może mieć to jednak swoje mniej dobre strony. „Istnieją mężczyźni, którzy słuchają tylko tego, co mówią ich matki i przekazują to swoim żonom. Żony odbierają to, jako natrętność, a nawet agresję” – donosi Sabrina de Dinechin. Okres po narodzinach dziecka stanowi wspaniałą okazję, by praktykować sztukę delikatności i umiaru w ramach związku.
Przyjście na świat dziecka ujawnia zresztą, że małżonkowie niekoniecznie zostali wychowani w ten sam sposób. „Płaczące niemowlę to tylko źle zamknięte drzwi” – powiedzą w jednej rodzinie. „To dziecko, które potrzebuje czułości” – usłyszymy w innej. Zdaniem siostry Marie Jérémie „przyjście na świat dziecka każe nam zadać sobie pytanie nie tylko o to, kim ono jest, ale także: kim ja jestem. To czas na przyjrzenie się swojej własnej historii, nie odrzucając własnego wychowania, ale też nie akceptując być może wszystkiego”.
Hugues Lefèvre
Czytaj także:
„Halo, czy to babcia?” Jak oryginalnie zawiadomić o ciąży?
Czytaj także:
3 sposoby na przygotowanie ciała i duszy do ciąży