Kwestie spadkowe rozbudzają często dawne uczucia, które każdy z nas wolałby pozostawić za sobą. Przygotowując swój testament lub dziedzicząc dobra po swoich rodzicach, ważne jest czuwać nad tym, by ten podział dóbr nie zamienił się w wojnę.
Chcemy nadal tworzyć dla Ciebie wartościowe treści
i docierać z Dobrą Nowiną do wszystkich zakątków internetu.
Twoje wsparcie jest dla nas bardzo ważne.
RAZEM na pewno DAMY RADĘ!
Czy wierzący zachowują się lepiej niż inni, gdy w grę wchodzą kwestie spadkowe? Brat Jean Emmanuel Ena zgłębia duchowy wymiar dziedzictwa i zostawia kilka wskazówek, które pozwalają dążyć do sprawiedliwego podziału dóbr.
Florence Brière-Loth: Dlaczego twierdzi brat, że spadek to czas rozliczenia?
Br. Jean Emmanuel Ena: Kwestia spadku pojawia się często w momencie pewnego zwątpienia, kryzysu wieku średniego. To czas rozliczenia. Co odziedziczyłem po swoich rodzicach? Pomijając kwestie materialne, co z ich dziedzictwa przyjmuję, a co odrzucam? Ponieważ to, co dziedziczę, wykracza daleko poza majątek, ale dotyczy kultury, mentalności, wiary.
Kolejne pytanie – jaki jest mój stosunek do posiadanych dóbr? Postrzegamy pieniądze jako zabezpieczenie materialne, ale tak naprawdę szukamy emocjonalnego poczucia bezpieczeństwa. Człowiek często identyfikuje się z tym, co posiada, nie z tym, kim jest: „Im więcej posiadam, tym bardziej jestem. Bogaty to ten, kto ma więcej niż ja”. Nikt nigdy nie powie ci: „Jestem bogaty”! W końcu też możemy zastanowić się nad rodzajem relacji, jakie panują między nami w rodzeństwie.
Jak wygląda właściwa postawa wobec swoich rodziców, swoich braci i sióstr?
Przede wszystkim należy złożyć tę relację w ręce Pana: „Czy znajduję się w sytuacji, w której nigdy nie ośmieliłem się powiedzieć prawdy rodzicom, ponieważ spodziewałem się spadku czy też moja postawa jest autentyczna, choć liczę się z tym, że mogę na tym stracić?”.
Niektórzy cierpią na syndrom idealnej córeczki lub idealnego synka. Nigdy nie przeszli prawdziwego młodzieńczego buntu, ponieważ zawsze chcieli pasować do rodzicielskiego wyobrażenia. Nigdy nie stanęli w pozycji osoby dorosłej. Robili to, czego od nich oczekiwano – nie rozmawiali o pieniądzach, nie denerwowali się, „trzymali buzię na kłódkę”. Często spadek doprowadza do eksplozji tej fałszywej tożsamości i to związek na tym cierpi, ponieważ współmałżonek nie jest już taki, jak kiedyś!
Jeśli chodzi o relację z braćmi i siostrami, trzeba się zapytać: „Jak jest natura mojej relacji z nimi – czy jest to zależność, dominacja, rywalizacja? Jeśli będę powierzać moje rodzeństwo Panu, pozwoli mi to sprawiedliwie ich traktować i oczyści nasze relacje”.
Czy konflikty zawsze są czymś negatywnym?
Kwestie spadkowe ujawniają faktyczny stan, w jakim znajduje się dana rodzina, ten, który skrywa się pod pozorami i całą związaną z nimi uprzejmością. Spotkałem kiedyś pewną zamożną, praktykującą rodzinę katolicką, w której spadek wydobył na światło dzienne prawdziwą sytuację duchową jej członków i spowodował kryzys tożsamości. Czasem ten kryzys przynosi wiele korzyści, ponieważ prowadzi do zakwestionowania całego dotychczasowego sposobu życia, wartości, jaką nadajemy zabezpieczeniom materialnym. Spadek może nami wstrząsnąć!
Czy przypowieść o synu marnotrawnym nie rzuca na te kwestie pewnego światła?
Młodszy syn domaga się swojego dziedzictwa, jakby uważał swojego ojca za martwego. Jego stosunek do ojca jest wypaczony. Tak jakby czuł się winny, sądzi, że nie ma już prawa być synem. Ale synostwa nie można utracić, ponieważ prawdziwym dziedzictwem jest relacja ojciec-syn. Z kolei starszy syn zachowuje się w stosunku do swego ojca, jak pracownik. To syndrom dziecka idealnego. Mówi: „Służę ci”, nie – „Kocham cię, jestem twoim synem”.
Jak można mieć dobrą relację z bratem, jeśli relacja z ojcem jest z gruntu wypaczona? Prosząc Boga o to, by ją odbudował! Spadek to kluczowy moment, który dotyka śmierci, kwestii być czy mieć, relacji z Bogiem i z rodziną. Widuję sprawy spadkowe, które przebiegają bardzo dobrze, dzięki relacjom opartym na prawdzie.
Jakie jest najlepsze podejście do kwestii przekazania dóbr?
W dobrze sytuowanych rodzinach spadek oznacza często majątek i zabezpieczenie materialne. Rodzice całe życie poświęcają się dla dzieci za cenę swojej nieobecności, podczas gdy dzieci wolałaby, by byli obecni w ich życiu. Jaką hierarchię wartości przekazują w ten sposób? Pod względem materialnym zapewniają przyszłość swoim dzieciom, jednak upośledzają je duchowo i emocjonalnie.
„Czy wiara zmienia moje postrzeganie kwestii spadkowych czy też nie różni się ono od podejścia osób niewierzących? W tym ostatnim przypadku oznacza to, że wiara nie jest moim pierwszym kryterium. Słowo Boże jest pierwsze, nawet jeśli moje otoczenie mówi mi coś zupełnie innego”. W kwestiach spadkowych trzeba walczyć o sprawiedliwość, to jasne, jednak mając w pamięci to pytanie: „Co zrobić, by dobra otrzymane od rodziców służyły dobru wszystkich? Ponieważ jeśli szkodzę dobru wspólnemu, szkodzę sam sobie”.
Co mówi na ten temat Pismo Święte?
Lud Izraela jest zaledwie zarządcą Ziemi Obiecanej. My również nie jesteśmy właścicielami, ale jedynie zarządcami. Wszystkie dobra, czy to materialne czy duchowe, intelektualne czy fizyczne, należą do Boga. Nie jesteśmy ich źródłem, źródło jest gdzie indziej, a my jesteśmy wezwani do tego, by pomnażać otrzymane dziedzictwo.
Zawsze mamy tendencję do idealizowania dóbr materialnych i przyznawania im miejsca należnego Bogu. Jeśli Bóg jest pierwszy w naszym życiu, pomoże nam nimi zarządzać. Z pewnością rozliczy nas ze sposobu, w jaki zarządzaliśmy naszymi dobrami, z poszanowaniem innych. Czy pozwoliliśmy zaprzedać swoją duszę, by zapewnić znaczące dziedzictwo naszym dzieciom? Czy w takim razie jest to dobre dziedzictwo? Należy dobrze rozróżnić szczerość i prawdę.
Nawiasem mówiąc, drugie z błogosławieństw – „Błogosławieni cisi, albowiem oni na własność posiądą ziemię” (Mt 5, 5) – łączy w sobie łagodność i dziedzictwo. Dziedzictwa nie otrzymujemy, wyrywając je, ale dostając. Wraz z Chrystusem jesteśmy współdziedzicami życia wiecznego. To życie, w którym się zadomawiamy, to nie wszystko!
Czytaj także:
Spadek, który nie prowadzi do podziału – czy to w ogóle możliwe?
Czytaj także:
Badania: Polacy coraz rzadziej myślą o śmierci